Zmęczony kolejnym dniem telewizyjnej parady Palikotów, Niesiołowskich, Kaliszów i innych politycznych klownów wyszedłem się przejść. Na uliczkach Starówki zrobiło się nieprzyjemnie, pijani młodzieńcy z wulgarnie śmiejącymi się dziewojami psują klimat. I powietrze. Na chodnikach przed lokalami tłoczą się grupy dymiących. Przydałaby się butla z tlenem przed nurkowaniem w tych chmurach dymu na Trakcie. Piwo leje się do otwartych gardzieli. Walenie w jakieś tamtamy przeplata się z Szopenem z grającej ławeczki. I nagle widzę, że palą się ciagle jeszcze znicze, jest ułożony z nich wczoraj krzyż i ciągle jeszcze leżą kwiaty, biało czerwone róże, pęki żóltych tulipanów... No tak, jestem pod wrażeniem. Jestem ogromnie zdziwiony! Jakaś kobieta obok mnie zauważa, że to czerwone światło rzucone na Pałac Namiestnikowski nie bardzo pasuje, że kojarzy się z krwią. Mężczyzna dopowiada, że być może właśnie tak ma być... Nie, nie sądzę! Pierwszy raz przecież kwiaty nie zostały razem ze zniczami potraktowane jak śmieci, nie zgarnięte nocą i wyrzucone na śmietnik przez służby miejskie czy PO-wskie. Pierwszy też raz wczoraj nie było prowokacyjnej, zastraszającej jak ZOMO obstawy policji, tylko dość dyskretnie ustawieni, po dwóch funkcjonoariuszy zaledwie. Wcześniej też, pod osłoną nocy, pierwszy raz Komorowski zlożył kwiaty na grobie śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki na Wawelu. Dość niestosowne, niesmaczne (nie chcę, ale powinienem napisać, że rzygać mi sę chce na samo wyobrażenie), mając w pamięci niedawne jeszcze wypowiedzi Komorowskiego o nieżyjącym Prezydencie, jego pogardliwe teksty o walce o krzesła... Jego śmiech przy trumnach na płycie lotniska Okęcie! Co się stało, że przedwczoraj w nocy złożył on ukłon przed grobem tego poniewieranego przez niego Lecha Kaczyńskiego, że zrobił taki gest szacunku...? Opluwanego w mediach przecież ciagle, jakby w zastępstwie, przez jego przyjaciela - Palikota. Oczywiście, niezapowiedziana wizyta w Krakowie została zarejestrowana przez kamery zaprzyjaźnionych mediów i wielokrotnie pokazana telewidzom, wyborcom... Można przecież zawsze liczyć na ich krótką pamięć, że nie każdy splunie na ekran widząc tak bezczelny pokaz hipokryzji. To jest właśnie polityczne granie Smoleńskiem, obrzydliwe wykorzystywanie tej tragedii do kampanii kandydata Komorowskiego. Nie odkrywam niczego nowego. Chcę tylko, byśmy sobie uświadomili tę zmianę. Ta zmiana została przez nas wymuszona. Oni zdali sobie sprawę, że bez tego przegrywają. Liczą na to, że jeszcze uda im się jakaś ściema, że coś zatuszują, coś zamieszają... Ale to przecież jest przyznanie de facto, że już przegrali. Nasze znicze płoną, kwiaty wciąż tam leżą, w sercu tego naszego krzyża, z którym tak długo walczył Komorowski. Jednak krzyż zwyciężył. Jest nadal krzyż na Krakowskim Przedmieściu.
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka