Wolno jest mówić, że Prawo i Sprawiedliwość chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej, i chociaż nie ma na takie twierdzenie dowodu w żadnym dokumencie, to sąd za to nie skazuje. Nie wolno natomiast mówić, wbrew dowodom, że prezydent miasta Gdańska Paweł Adamowicz nie chce , by linia tramwajowa łącząca Gdańsk Północ z Gdańskiem Południe doprowadzona była do dworca PKP we Wrzeszczu.
Chociaż czasem trudno jest udowodnić to, czego nie ma, to w tym przypadku brak woli Adamowicza jest jaskrawo widoczny: od 2015 roku, to znaczy od czasu kiedy taka właśnie miejska koncepcja nowej linii tramwajowej zapisana została w Studium Uwarunkowań i Kierunków Rozwoju Przestrzennego Miasta Gdańska, Adamowicz nie podjął żadnych kroków w tej sprawie. Nie było nawet projektów na deskach kreślarskich, nie mówiąc o jakichś robotach ziemnych. No to chciał, czy nie chciał doprowadzać tego tramwaju do dworca we Wrzeszczu? Adamowicz nie wykazywał żadnej woli realizacji tej koncepcji, ani wcześniej, ani gdy występował w kampanii wyborczej, aż do chwili, gdy wspomniał o niej kontrkandydat - Kacper Płażyński. Wówczas, po pięciu długich nocach namysłu, nieoczekiwanie wrócił do wersji z 2015 roku i pozwał w trybie wyborczym Płażyńskiego.
Pozwał go również za to, że młody rywal zarzucał mu zamiar budowania w Gdańsku przedszkoli, przewidzianych dla około trzystu - czterystu dzieci. Faktycznie zamierza on budować przedszkola "tylko" na 250 dzieci, ale, skoro istniejące już są dramatycznie "przeludnione", to uprawniony jest wniosek, że w planowanym przedszkolu Adamowicza z czasem liczba dzieci też przekroczy 300.
Sędzia, w gazetach wymieniony z imienia i nazwiska, Krzysztof Braciszewicz, w I instancji oddalił wszystkie zarzuty. Natomiast pierwszy wyrok został "skorygowany" przez Sąd Apelacyjny, już nie wymieniony z imienia, ani nazwiska. Tak więc Płażyński ma przepraszać Adamowicza, zamieszczać w gazetach sprostowania, jak również ma zakaz rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. I to ostatnie wydaje mi się rzeczą najtrudniejszą do spełnienia, bo - wnioskując logicznie - każda krytyka pod adresem Adamowicza może w tej sytuacji okazać się "nieprawdziwą informacją", związana jest z ryzykiem następnych pozwów i ponoszenia kolejnych kosztów.
Sąd Apelacyjny zmusza do zastanowienia, czy warto w ogóle gębę otwierać, czy w ogóle warto było próbować zapasów z takim Adamowiczem? Sąd ukarał kandydata Płażyńskiego za słowa wypowiedziane w ferworze dysputy politycznej i tym samym tę debatę ograniczył, zablokował, ocenzurował prewencyjnie, roztaczając nad Adamowiczem swoistą ochronę przed wszelką krytyką w toku kampanii.
Na pomoc sądu liczy także kandydująca w wyborach prezydent Łodzi Zdanowska. Według niej w przypadku zastrzeżeń, czy - jeśliby wygrała - jako skazana mogłaby ponownie pełnić funkcję prezydenta miasta, wojewoda będzie musiał wystąpić do sądu, który dopiero oceni, czy owe zastrzeżenia są słuszne. Dlaczego, mówiąc o tym do kamery, Zdanowska uśmiechała się, jakby miała pewność, że uniknie zarządu komisarycznego i ma sąd "w kieszeni"? Jak mówił Bronisław Komorowski - "Sędzia jeszcze jest rozgrzany, załatwimy tę sprawę szybko"!
Zdanowską i Adamowicza łączy jeszcze poza tym wszystkim to, że ona jest skazana prawomocnie na grzywnę za fałszowanie dokumentów w celu uzyskania kredytu (zamiast na kilka lat więzienia), a on - nieprawomocnie za naruszenie nietykalności cielesnej, czyli fizyczny atak na człowieka.
https://to.com.pl/pawel-adamowicz-wygral-w-sadzie-z-kacprem-plazynskim-beda-sprostowania-przeprosiny-i-zakaz-rozpowszechniania-nieprawdziwych/ar/13561049ma w sprostować nieprawdziwe wypowiedzi na antenie i stronie internetowej Radia Gdańsk, gdzie wypowiedział je po raz pierwszy oraz na popularnym portalu internetowym.
https://to.com.pl/pawel-adamowicz-wygral-w-sadzie-z-kacprem-plazynskim-beda-sprostowania-przeprosiny-i-zakaz-rozpowszechniania-nieprawdziwych/ar/13561049
http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,23669941,adamowicz-kontra-wszechpolak-jest-wyrok-odwolam-sie-nawet.html
