NowePeryferie - redakcja NowePeryferie - redakcja
650
BLOG

geissler: Wikileaks, czyli przecieki zmieniające świat

NowePeryferie - redakcja NowePeryferie - redakcja Polityka Obserwuj notkę 11

 Wikileaks zmienia oblicze świata. I nie chodzi tu o dotychczas ujawnione dokumenty. Cóż, poznaliśmy wiele ciekawych informacji; zobaczyliśmy dość dobrze, jak działa amerykańska dyplomacja; wiemy, co sądzą Amerykanie o Putinie, sytuacji na Bliskim Wschodzie, czy o wojnie w Gruzji – nie są to jednak dane, które diametralnie zmienią nasz sposób postrzegania rzeczywistości. Po prostu dostaliśmy do ręki nowe fakty, które pomagają wyrobić sobie bardziej adekwatny pogląd na sytuację międzynarodową. Jednakże Wikileaks jest czymś znacznie większym - jest obietnicą i początkiem.

 

Organizacja Juliana Assange'a obiecuje i rozpoczyna proces, który zrewolucjonizuje sposób dostępu do informacji. W czasach, w których nie było internetu, w których informacja nawet jeżeli stawała się publiczna, to i tak istniał problem z jej rozpowszechnieniem, projekt typu Wikileaks mógł być jedynie utopią. Dziś powoli zaczynamy przyzwyczajać się do myśli, że dostęp do zwyczajowo ukrytych danych będzie możliwy jedynie dzięki urządzeniu, które jest podłączone do sieci.

 

Skalę procesu, który rozpoczęło Wikileaks łatwo ocenić przyglądając się reakcjom różnych instytucji na działalność tej organizacji. Od blokady kont bankowych i Paypalu, przez problemy z firmami hostingowymi, po listy gończe za Assange'em i wypowiedzi wpływowych Amerykanów, którzy jasno stwierdzają, że Assange'a należałoby zabić. W przeciwieństwie do Michaliny Przybyszewskiej nie oburzam się na takie fakty – to tak, jakby dziwić się, że kleptoman znów coś ukradł – cóż, tak to działa. Szczerze powiedziawszy cieszą mnie tego typu reakcje. Cieszą mnie, gdyż pokazują strach. Ci ludzie boją się, boją się procesu, który właśnie się rozpoczyna.

 

Proces ten polega na tym, że każda tajna informacja może w każdej chwili zostać upubliczniona. Oczywiście nigdy nie będzie tak, że nagle wszystko stanie się jawne. Idzie jednak o to, że nikt nie może mieć pewności, że fakt, który miał być tajny, nagle nie stanie się jawny. Nie wiem, czy zmieni to cokolwiek w postępowaniu różnych instytucji, które dążą do ukrywania danych. Wiem jedynie, że od tej pory Oni nie mogą już spać spokojnie.

 

Jasne jest, że samo Wikileaks może zostać powstrzymane. Zamkną Assange'a, sprawią, że nikt nie udostępni im serwerów (pisząc ten tekst próbowałem wejść na stronę Wikileaks, była niedostępna, musiałem korzystać z pamięci podręcznej google, albo wpisać dokładny adres IP – co w zasadzie jasno pokazuje siłę internetu), zablokują dopływ gotówki – to oczywiście możliwe. Jednak niczego to nie zmieni. Pojawią się nowi ludzie, którzy przejmą ideę po Assange'u. Tak jak walka z piractwem nigdy nie zakończy się sukcesem, tak samo nikt nie powstrzyma tego ruchu.

 

Warto tu jeszcze dodać jedną uwagę. Otóż często wyrażany jest lęk przed tym, że wielkie korporacje internetowe zbierają nasze dane, które potem mogą być użyte w niecnych celach. Jasne, to wszystko prawda, ale fenomen Wikileaks wskazuje, że nie jesteśmy bezbronni. Skoro oni zbierają dane o nas, to my (a przynajmniej ci, którzy potrafią) zbierajmy dane o nich. Oczywiste jest, że to oni mają do ukrycia znacznie więcej niż my. I to oni poniosą wielkie straty, gdy dotychczas ukrywane informacje ujrzą światło dzienne. Tak oto zagrożenia powodowane przez internet mogą być niwelowane dzięki możliwością, które internet oferuje.

 

Sieć jest najbardziej demokratycznym z mediów. Choć może to złe określenie. Raczej wypadałoby powiedzieć, że internet jest narzędziem, które każdemu oferuje tak dostęp do wszelkich istniejących mediów, jak możliwość tworzenia własnych środków przekazu. Każdy jest odbiorcą, każdy może stać się nadawcą. Z tego mechanizmu korzysta właśnie Wikileaks. Z jednej strony wykorzystuje fakt że każdy człowiek na świecie może wejść na ich stronę i przeczytać informacje, które zamieszczają, a z drugiej, że każdy, kto ma dostęp do istotnych danych może je im przekazać, pozostając anonimowym. Mechanizm ten będzie trwać, póki będzie istniała globalna sieć. A skoro tak, to projekt Wikileaks, projekt, zgodnie z którym obywatele mają prawo wiedzieć, jak działają ich rządy, przetrwa.

 

 

http://lubczasopismo.salon24.pl/noweperyferie; mail: nowe.peryferie(at)gmail.com Skład: acmd; andaluzyjka; geissler; kazimierz.marchlewski; michalina przybyszewska; binkovsky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka