NowePeryferie - redakcja NowePeryferie - redakcja
407
BLOG

Bin Laden: Znajdź odpowiedź w sobie!

NowePeryferie - redakcja NowePeryferie - redakcja Polityka Obserwuj notkę 2

Medialna oprawa zabójstwa Osamy jest rozpisana tak, że mam wrażenie, że oglądamy wyjątkowo udany odcinek Monty Pythona. Tymczasem wszystkie wypowiedzi są autentyczne.

We Francji nie mówi o niczym innym. Po ulicach chodzą aktywiści i pytają każdą arabsko wyglądającą osobę, co na ten temat myśli. Kilka takich wypowiedzi słyszałam: „Pani wybaczy, ale bardzo, ale to bardzo mnie to nie interesuje” albo „on oczywiście żyje” lub „fajnie fajnie, tylko co to za absurd z tym ciałem w morzu? Skandal” W radiu podobnie: wynurzenia przechodniów oraz sąsiadów Bin Ladena, którzy nie wierzą, żeby ten mieszkał obok nich i chodził ich ulicami. Chyba że w stroju kobiety… Oczywiście, są też kojące wypowiedzi ekspertów. Tradycyjna zagwozdka: jakiego naukowca należy wezwać do studia, żeby podpiąć go jako speca od śmierci Ben Ladena? Każdy, kto się zna na wojsku lub rozpoznawianiu ciała powie sakramentalne: „zdecydowanie za wcześnie żeby orzekać”. Jeśli znów zaprosi się intelektualistę, ten powie „Ależ proszę państwa, historia nie ma sensu. To my nadajemy sens historii, dlatego na pytanie o sens śmieci Ben Ladena odpowiedzi musimy szukać w sobie”.

Kapitalne zdanie! Dokładnie opisuje to, z czym mamy dzisiaj do czynienia: ludzie szukają w sobie tej i tysiąca innych odpowiedzi. W ten sposób powstają teorie spiskowe na skalę trudno wyobrażalną w epoce rzekomego zalewu informacji. Wszystkie inteligentne osoby, które znam, raz na jakiś czas przyznają się do wiary w jakąś teorię spiskową. Dlaczego? Dlatego, że inteligencja nie pozwala wierzyć w płycizny medialnych przekazów, szuka prawdy, a szukanie informacji na własną rękę w świecie fundamentalnego zakłamania medialnego owocuje w interpretacje skrajnie inne od ogólnie przyjętych. Relacjonując reakcje Pakistańczyków na śmierć Osamy, jeden z komentatorów powiedział: „Jak państwo słyszycie, najbardziej sceptyczni z Pakistańczyków w ogóle nie wierzą w jego śmierć, czekają na następne wideo… Najbardziej sceptyczni, to znaczy najbardziej fanatyczni.”
Sceptycyzm bywał na ogół narzędziem przeciw fanatyzmowi, ale dzisiaj okazuje się, że jest odwrotnie – sceptycyzm wiedzie prostą drogą do odrzucenia części narracji medialnego mainstreamu, następnie do stygmatyzacji przez jego przedstawicieli i metki ‘fanatyka’.

Ale sceptycyzm-fanatyzm rozplenia się. Drugiego marca 2011 Hilary Clinton powiedziała w Kongresie, że „Stany zjednoczone przegrywają wojnę informacyjną”, ponieważ kanały amerykańskie pokazują reklamy oraz debaty ekspertów, podczas kiedy Al-Jazeera podaje fakty. Dlatego też popularność tej drugiej rośnie nie tylko w świecie arabskim (Julian Assange twierdzi nawet, że była ważniejszym faktorem rewolucji arabskich niż osławiony Facebook i Twitter), ale przede wszystkim w samych Stanach Zjednoczonych i Europie. Trudno, że „anty-amerykańska”, ale przynajmniej informacyjna.

Rzekoma wolność słowa, zwłaszcza w Europie i Stanach Zjednoczonych, od jakiegoś czasu jest raczej skrajnym ‘indyferentyzmem słowa’: cokolwiek się powie, jak dobrze by się tego nie uzasadniło, jest się tylko jednym z licznych głosów w tzw medialnej debacie. Kiedy Zola pisał swoje „J’accuse”, doskonale wiedział, że za każde słowo przyjdzie mu odpowiadać w sądzie. Dzisiaj, kiedy Charles Ferguson robi doskonały skądinąd ‘film z tezą’, Inside Job, żadnych oficjalnych odpowiedzi nie słychać. Bo i po co? Powiedzieć można wszystko i to bez żadnych konsekwencji – to jest właśnie koniec wartości słowa.

I tu wróćmy do Bin Ladena. Obecne dywagacje rządu USA: czy pokazać zdjęcie, czy oszczędzić go publice z racji na ‘brutalność’ wizualną tych materiałów, jest już szczytem absurdu. Po pierwsze, siły zbrojne Stanów Zjednoczonych zabijają codziennie setki ludzi w okrutny sposób i wzdraganie się przed pokazaniem jakiegoś brzydkiego zdjęcia jest hipokryzją wyższego rzędu. Hipokryzję zawsze łatwo usprawiedliwić ‘racją stanu’. Niemniej sam pomysł, że w epoce photoshopa wizualne przedstawienie miałoby być cięższym gatunkowo dowodem, niż oficjalne stanowisko rządu USA, jest kuriozalne. Tak dalece nie ufamy słowu, że chcemy wizualnych dowodów – nawet jeśli te może sprokurować każdy sprawny użytkownik programu graficznego.

Na dziś możemy więc fanatycznie-sceptycznie stwierdzić: na dziś Osama nie żyje. Czy żyje czy nie żyje póki co nie ma znaczenia; fotografia która będzie przedstawiać jego martwe ciało nie ma również żadnej wartości. ”Śmierć” Bin Ladena (i jej podobne „fakty medialne”) ma znaczenie o tyle, o ile kształtuje nasze postrzeganie świata, nasze wybory polityczne, nasze analizy. Wydarzenie zostało stworzone: medialnie umarł, a prawda ma znaczenie trzeciorzędne. Jeśli za rok okazałoby się, że nie umarł – jakie to będzie miało znaczenie? Rząd USA wystosuje stosowną wypowiedź, będzie parę dni niemiło, i już.

Brak zaufania do mediów, fikcja obiektywizmu, z jaką stykamy się na codzień w mediach, masowe poczucie bezsilności i braku dostępu do faktów powoduje, że ludzie – i to zwłaszcza inteligentni – tworzą, na podstawie tychże samych faktów, alternatywne interpretacje. ‘Szukamy w sobie’ odpowiedzi, których – w pewnej przynajmniej mierze – powinny dostarczać nam media, wypowiedzi polityków czy dziennikarzy. Ale masa ludzi już na to nie liczy. To się oczywiście jeszcze na nas zemści; choć doraźnie – i dla ograniczonej grupy ludzi – stwarza się alternatywę dla mainstreamu, to na dłuższą metę i w skali globalnej, mamy tak naprawdę do czynienia z zamaskowanym procesem odsuwania się od jakiejkolwiek, społecznej, politycznej, ekonomicznej prawdy. Zarówno ‘obiektywizm’ jak i ‘ideologia’ to ‘typy idealne’: między nimi rozpięta jest sieć dzisiejszego przekazu medialnego. Warto próbować przesuwać dyskurs, na tyle na ile się da, w kierunku obiektywizmu, choć trudno w tej chwili powiedzieć, kto mógłby to robić na dużą skalę. Być może do pewnego stopnia udaje się to Wiki Leaks, być może Al-Jazeerze. Być może wypowiedź Clinton pokazuje, że nawet największe ośrodki mainstreamu informacyjnego zaczynają się obawiać o swoją przyszłość przy utrzymaniu obecnej polityki. Oby.
 

Kinga Stańczuk

 

tekst ukazał się na stronie: http://nowe-peryferie.pl/index.php/2011/05/bin-laden-znajdz-odpowiedz-w-sobie/

http://lubczasopismo.salon24.pl/noweperyferie; mail: nowe.peryferie(at)gmail.com Skład: acmd; andaluzyjka; geissler; kazimierz.marchlewski; michalina przybyszewska; binkovsky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka