Kiedy myślę o języku dyskusji publicznej, którego dziś w Polsce używamy, odczuwam silny dysonans poznawczy.
Z jednej strony słyszę znaczących w krajowej polityce ważniaków, mówiących o zdradzie, o zamachu, smoleńskiej zbrodni, cenzurze, walce o wolne media, faszystach, oszołomach, moherach..., z drugiej, znam z doświadczenia, nie tylko definicji, prawdziwe znaczenie tych pojęć. Nie potrafię z pamięci wyrwać przeżyć z nie tak znowu odległej przeszłości. Był czas, kiedy takie i podobne im słowa opisywały polską rzeczywistość. Żyłem w kraju z cenzurą, rządzonym przez naszych rodzimych zdrajców, w którym pod osłoną sowieckich czołgów dokonano zamachu na wolność mojego narodu. Pamiętam prawdziwy brak wolności słowa, za aktywny udział w jej przywracaniu zapłaciłem cenę w postaci uwięzienia... Krótko mówiąc, ja nie wiem o czym myślą ci co tak grubych, mocnych słów dzisiaj używają. O czym myślą nieprawdziwie opisując sytuację w Polsce, odsądzając od czci i wiary swoich politycznych oponentów. Nie wiem czego się po takim postępowaniu spodziewają.
Kiedy słuchałem, zamieszczonego obok, wywiadu Szczurabiurowego z Czesławem Bieleckim, przypomniała mi się rozmowa, której byłem świadkiem wiele lat temu.
Bielecki powiedział do swojego rozmówcy:
- Ale panie oddziałowy, pan przecież wie, że ja nie popełniłem żadnej zbrodni, nikogo nie okradłem, nikogo nie zabiłem...
- Wiecie, ta wolność to nie jest dla każdego. Niektórzy, to, ich trzeba w więzieniu zamykać. Rozumiecie, wolność jest nie dla wszystkich - odpowiedział mu klawisz filozof
Spotkałem go przypadkowo w Zachęcie w kolejce do szatni, po obejrzeniu wystawy francuskich impresjonistów. Było to dosłownie kilka tygodni po tzw "kiszczakowskiej amnestii" w 1986-tym. Był z córką, zobaczył mnie, rozpoznał, a ja zakłopotany zastanawiałem się jak mam się zachować w tej sytuacji. Powiedzieć dzieńdobry, czy też, dzieńdobry panie oddziałowy, czy przybrać zacięty wyraz twarzy i z pogardą spoglądać na swojego, do niedawna, strażnika więziennego... ? Nie zdążyłem jeszcze podjąć decyzji, kiedy zobaczyłem, jak klawisz szepcze coś do ucha swojej córki pokazując jednocześnie brodą w moim kierunku. Córka odwróciła się w moją stronę, poszukała mojego wzroku i patrząc na mnie, wyraźnie i z powagą skłoniła głowę.
Dziś, to co Czesław Bielecki mówi publicznie, jest równie niewygodne dla rządzących, równie niepochlebne, jak to co mówił rządzącym w Polsce lat osiemdziesiątych poprzedniego stulecia. Klawisz filozof i jak się okazało, również miłośnik impresjonistów francuskich, w tamtych latach rozumiał, że ktoś taki jak Bielecki, w dyktaturze musi siedzieć w więzieniu, bo rządzący bez społecznego mandatu komuniści, nie mogą sobie pozwolić na niezależny głos inteligentnej krytyki. Myśmy, w gruncie rzeczy, wszyscy to wtedy bardzo dobrze rozumieli. Każdy dzień wolności był niejako na kredyt i było dla nas jasne, że taka władza może w każdej chwili tę wolność nam odebrać.
Nic dziwnego tedy, że kiedy słuchałem tego wywiadu z Bieleckim, nie mogłem nie poczuć lekkiego niepokoju o jego los. U mnie ten niepokój jest zrozumiały. Dobrze pamiętam bowiem czasy kiedy rząd wsadzał ludzi do więzień za poglądy polityczne.
Zaraz jednak przyszła pełna ulgi konstatacja. Przecież Czesław Bielecki jest wciąż na wolności. Znaczy, nie żyjemy w kraju rządzonym przez drani, faszystów, tyranów. Mówienie niepopularnej prawdy na poczytnym forum publicznym nie skutkuje aresztem i wyrokiem. Mamy demokrację, wolność słowa, rządzi krajem wybrana w ważnych, wolnych i legalnych wyborach koalicja dwóch popularnych partii politycznych. Choć trzeba to zaznaczyć wyraźnie, rządzi nad wyraz nieudolnie.
Nie ma się więc czego bać, nie ma co używać histerycznych, brutalnych słów. Zamiast tego trzeba iść na wybory i wybrać polityków, którzy lepiej zadbają o nasze interesy. Nie wywołujmy wilka z lasu. Bo wilk jest. I to niejeden. Bać się będzie trzeba kiedy zamkną Bieleckiego. Jeśli go wsadzą, uciekajmy, brońmy się, schodźmy do podziemia. Dopóki jednak jest po tej stronie więziennego muru, czieszmy się jego i naszą wolnością. Budujmy nasz wspólny dom. To jest najważniejsze. Wybrać Bieleckiego też by nie zaszkodziło...
Inne tematy w dziale Polityka