Owanuta Owanuta
233
BLOG

Deale i Dzieje

Owanuta Owanuta Polityka Obserwuj notkę 13

 Kiedy my, Polacy, krytykujemy historyczny kompromis ery Okrągłego Stołu, to co my tak naprawdę krytykujemy? Samą ideę dogadywania się w polityce, czy też jakość osiągniętego kompromisu?

 Wydaje mi się, że niektórzy z nas, mieszają jedno z drugim. Zacznijmy od podstaw; polityka to sztuka doprowadzania do porozumienia, uzyskiwania kompromisu. Osiągnięcie kompromisu wymaga ustępstw. Nie ma żadnego kompromisu, jeśli jedna strona osiąga wszystko, a druga nic. Tak więc, z definicji, nie ma sposobu, aby osiągnąć w czasie negocjacji wszystko, co chcemy zdobyć. W rezultacie, część spraw wygramy, część przegramy. Taka jest natura tych spraw.

 Czy jest możliwe ocenić czy zawarta transakcja była dobra, czy zła? Jak mierzyć sukces w polityce? Czy jest to w ogóle możliwe? Oczywiście, że jest to możliwe. Zaczynamy od bilansu. Porównujemy uzyskane rezultaty z początkowymi założeniami, z którymi siadaliśmy do stołu. Patrzymy na cenę, jaką musieliśmy zapłacić za osiągnięcie kompromisu, (ponieważ zawsze jest cena), staramy się ocenić czy była zbyt wysoka, fair, czy może niska? Gdy weźmiemy pod uwagę to wszystko, to będziemy wiedzieć, czy ugoda jest dobra, czy nie.

Jest też jeszcze ocena "na czuja" Osobiście podejrzewam, że problem jaki dziś mamy z Wielkim Kompromisem w znacznej mierze jest związany z tym, że większość z nas czuje, że to był kiepski deal. Uważamy, że był dobry dla drugiej strony, ale nie dla nas, społeczeństwa. Uważamy, że komuniści, dostali lepszy kawałek. Winimy za to ludzi z naszej, solidarnościowej strony. Oskarżajmy ich o zdradę, złą wolę, o sprzedanie się stronie rządowej. Czy mamy rację? Czy oni nas rzeczywiście zdradzili? Czy byli potajemnie po stronie wroga? Dla wielu z nas to oczywiste i bezdyskusyjne. Ale czy tak było naprawdę?

 Pomyślmy. Kto miał w tamtym czasie najwięcej do powiedzenia w sprawie negocjacji? Rząd. To oni wybrali czas, miejsce, a także w dużym stopniu zdecydowali o składzie personalnym delegacji społecznej, z którą zasiądą przy stole negocjacyjnym. Strona rządowa miała za sobą całą moc państwa, również i służby wywiadowcze. Co było po drugiej stronie? Grupa inteligentnych, uczciwych, odważnych ludzi, bez szans na zrównoważenie kolosalnej przewagi strony rządowej. Mając do czynienia z profesjonalistami, nasza strona, składająca się z amatorów, nie miała żadnych szans, a jednak udało im się osiągnąć tak wiele, że trudno w to dzisiaj uwierzyć. Strona rządowa, przy całej swojej przewadze popełniła masę własnych błędów. Ale i tak zachowali kontrolę nad tym co było dla nich najważniejsze.

 Gdyby nie upadł Związek Radziecki, sprawy wypadłyby jeszcze gorzej dla społeczeństwa. Na szczęście rosyjscy sponsorzy komunistycznego reżimu w Polsce zniknęli ze sceny i wolność, prawdziwa niezależność, zaskoczyły nas wszystkich.

Kompromis Okrągłego Stołu rzuca długi cień na życie w obecnej Polsce. Dziś wiemy, że to nie był najlepszy deal świata, ale, wydaje się, był najlepszym jaki moglibyśmy uzyskać w tamtym czasie. Z dzisiejszej perspektywy, bardzo łatwo wybrzydzać i krytykować ten kompromis, ale to jest myślenie ahistoryczne. Ludowa mądrość wyśmiewa taką postawę kpiącym powiedzonkiem, że "gdybym wiedział gdzie upadne, to bym sobie tam usiadł. Faktem jest, że wtedy nikt nie spodziewał się tak drastycznych zmian w sytuacji politycznej świata.

 General Jaruzelski, polski dyktator, wybrał w tamtym momencie drogę kompromisu. Wydaje się, że bardziej interesowało go jak zostanie zapamiętany i oceniony przez Historię, niż kurczowe trzymanie  się władzy. Czy to jest  szczęście, że mieliśmy takiego stosunkowo łagodnego dyktatora?

Czy może byłoby lepiej, gdyby okazały się głupi i ograniczony, jak, na przykład, Nicolae Ceaucescu z Rumunii? Nie ma dzisiaj odpowiedzi na to pytanie. Nasze własne dyktator, okazał się być cwany, trochę próżny i niezbyt krwiożerczy. Dziś ma 90 lat i już wkrótce będzie sądzony, ale nie tak jak chciał, przez Historię, tylko przez Tego w którego postanowił nie wierzyć. My, zapamiętamy go jako władcę, który wybrał lojalność wobec ideologii, zamiast własnego narodu, który pilnie i wiernie służył okupantowi z kraju, który po wsze czasy pozostanie znany jako Iperium Zła. Zapamiętamy go jako dyktatora, który u schyłku swojej kariery, okazał się być bardziej zainteresowany poprawą swojego wizerunku, niż utrzymaniem przy władzy. Chwała Niebiosom za takiego dyktatora. Mogliśmy mieć gorszego. 

Owanuta
O mnie Owanuta

Nutnik

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka