Rosyjskojęzyczni teroryści islamscy z Czeczenii, odnieśli spektakularne i bardzo niepokojące zwycięstwo w Syrii. Zdobyli lotniczą bazę wojskową w Minakh, w północnej Syrii. To z niej startowały samoloty i śmigłówce reżimowe do ataków na rebeliantów i ludność cywilną.
Zwycięzcy, nie dając szansy pojmanym jeńcom, zgodnie ze swoim zwyczajem, wszystkich zabili podrzynając im gardła, lub całkowicie obcinając głowy. Czeczeńcy, chętnie w Polsce nazywani bojownikami*, znaleźli się w pozycji dogodnej do rozlania konfliktu poza granice Syrii, na terytorium Jordani, gdzie stacjonują żołnierze amerykańscy, jak i na sam Izrael. Konsekwencje tego najnowszego zwycięztwa Al Kaidy, są trudne do przewidzenia, ale nie trzeba być żadną Kasandrą, żeby wiedzieć, że to jest bardzo zła nowina. Śmierć i niewyobrażalne cierpienia idą razem z tymi fanatykami nienawiści do wszystkich i wszystkiego.
Kaukazcy Sunici po raz piewszy stają oko w oko z Szyitami z Hizballah i żołnierzami rządowymi. Rywalizujące odłamy Islamu wykorzystują każdy konflikt bliskowschodni w swoich wewnętrznych zmaganiach. Tak jest i w Syrii. Nie należy jednak, moim zdaniem, pokładać zbyt wielkiej nadziei w głębokości tych podziałów. Nienawiść do USA i Izraela jest chyba znacznie większa od nienawiści, którą odczuwają do siebie nawzajem.
Złe to nowiny, ale już od dawna nie ma dobrych w sklepie z nowinami. Zamiast dobrych, wszędzie na hakach wiszą złe nowiny, a w niektórych jatkach, nowiny są po prostu straszne. Zdumiewające jest, że w polskich gazetach nie da się przeczytać niczego na temat szybko narastających napięć na Bliskim Wschodzie. A te napięcia są już w tej chwili tak potężne, że wielkimi krokami nadciąga ZMIANA. I nie na drodze dyplomatycznej się dokona. Ludzkość, zawsze, w przededniu wielkiej wojny, wykazywała zadziwiające lekceważenie zobowiązań finansowych, demonstrowała nieodpowiedzialność fiskalną. To taki niezawodny znak, że w głębi serca nie wierzymy, że uda się uniknąć wojny i że wszystko będzie po staremu. Idzie ZMIANA. Na gorsze.
*) nie każdy kto wali w "Ruska", jest naszym sprzymierzeńcem. Nie każdy wróg Rosji walczy o słuszną sprawę. Polityka zagraniczna państwa nie powinna opierać się na odruchowych sympatiach, a i te odruchowe sympatie powinny być znacznie mniej odruchowe. Bardzo płytko i wąsko rozuminiemy nasz interes narodowy. Polityka ma być domeną racjonalnej i pragmatycznej myśli, cynizm ma być jej moralną normą - tak się powszechnie uważa. Ale to bzdura. Jak każda dziedzina ludzkiej aktywności, polityka, powinna rządzić się uniwersalnymi zasadami moralnymi. W swojej niechęci do Rosji, jednoczymy się emocjonalnie z jej wrogimi - islamskimi terrorystami z Czeczenii. A powinniśmy pamiętać o co walczą ci barbarzyńcy i jakimi to robią metodami.
Inne tematy w dziale Polityka