Jak zaradzić korupcji, nepotyzmowi, kolesiostwu w szeregach PO? Rozwiązanie wcale nie jest takie trudne.. Po pierwsze należy dołożyć wszelkich wysiłków, żeby histeria się nie rozlewała dalej. Trzeba przedstawić całą sprawę we właściwym jej kontekście i całaj jej złożoności. Nie możemy ulegać mylnemu wrażeniu, że problemem jest szeroko rozpowszechniona korupcja. Kiedy bowiem przesadzimy z takimi wyolbrzymionymi zarzutami, to pojawią się głosy wzywające do naprawy sytuacji itd... A to jest bardzo niebezpieczne. Trzeba uważać, żeby lekarstwo nie okazało się groźniejsze od samej choroby
W końcu, o czym my tu mówimy? Praca za głos? No i co w tym złego??? Jest duże bezrobocie i każda inicjatywa mająca na celu jego umniejszenie, jest godna poparcia, a nie nagonki. Co z tego, że wskutek złożonej obietnicy, która tak bulwersuje opinię publiczną, bezrobocie zmniejszy się tylko o jeden? Nie zapominajmy o tym prostym arytmetycznym fakcie - nawet miliony składają się z jedynek.
A że głos oddany jest za obietnicę pracy? No i co się takiego stało? I tak musiał być oddany. No to oddany został na kogoś, kto nawet przed wygraniem wyborów potrafi uporać się (choćby tylko częściowo) ze zmorą bezrobocia. Ja zaryzykowałbym stwierdzenie, że to była słuszna inicjatywa i to z co najmniej więc dwóch powodów. Vivat, vivat! Tak więc, to nie oddawanie głosu w zamian za korzyści, jest problemem. Bo jeśli dzieje się tak w słusznej sprawie to to jest dobre, tak jak tu - częściowa likwidacja bezrobocia, poparcie dla kandydata, który ma wolę walki z bezrobociem i jest w tym skuteczny, nawet przed objęciem stanowiska przewodniczącego.
Prawdziwym problemem, jest nielegalne nagrywanie polityków przy pracy bez zezwolenia i licencji. To zagraża naszemu porządkowi prawnemu. To podkopuje wzajemne zaufanie posłów do siebie, wprowadza nerwową atmosferę. A w takiej atmosferze nie da się skutecznie pracować. Posłowie zamiast legislować (czy co tam oni robią zawodowo) będą się bać otworzyć ust w obawie, że ktoś podstępnie ich nagra. A poseł, pracuje głównie z otwartymi ustami.
Autorów nagrania trzeba zdemaskować, aresztować i dla przykładu rozstrzelać. Może wtedy następni potencjalni poszukiwacze tanich sensacji, dwa razy zastanowią się czy na pewno chcą nagrywać polityków i funkcjonariuszy państwowych. I kiedy ilość nielegalnie powstających taśm spadnie, może wreszcie zacznie gładko funkcjonować nasze państwo? Bo proszę Państwa, państwo nie może być podglądane, podsłuchiwane przy pracy. Są przecież jakieś granice, jakieś tajemnice, jakieś zasady, nie mówiąc już o potrzebach. Jak tak dalej pójdzie zupełnie się nie będzie dało pracować na odpowiedzialnych stanowiskach. To się musi skończyć. I skończy się. Posłowie o siebie zadbają. Szybko zostanie przepchnięta przez Sejm nowa ustawa nakładająca stosowne kary na podglądaczy. Tymczasem, służby specjalne wykryją, zlikwidują i zetrą na proch tę szajkę podłych nagrywaczy. Nie zapominajmy o oczywistej prawdzie, dopóki istnieć będą nagrywacze, zawsze coś wynajdą do nagrywania. Zawsze. I będą judzić, jątrzyć. Trzeba się ich pozbyć.
Inne tematy w dziale Polityka