Rozpaliła się debata. Dobry, czy zły? Wielki Polak, czy wielki łajdak? Gdzie go pochować? Mamy w tej rozmowie szanse odzyskać zdrowie moralne i emocjonalne... Nie wiem czy tak się stanie.
Polski przedwojennej i sanacyjnej Jaruzel zaznał z pozycji uprzywilejowanej. I przyszła wojna. Błyskawiczny rozpad i domu i Ojczyzny. Bezpieczny świat wali się w gruzy. Gorycz, wstyd, strach i zagubienie na zsyłce. Bezsilność jego ojca, żeby uratować rodzinę, kapitulacja wobec nawałnicy. Szok za szokiem, rozczarowanie i potrzeba wyciągnięcia wniosków. Siła po stronie sowietów, tego nie sposób nie zauważyć z jego ówczesnej pozycji. Chciał żyć. Był młody i miał do tego prawo i żadnego innego wyjścia.
Zrobił karierę. Był inteligentny młody, wrażliwy i jeszcze przed wojną z lekka zdystansowany do porządku społecznego przedwojennej Polski. Po wrześniowej klęsce, chęć przeżycia, połaczona z jasnym zrozumieniem co mu je może zapewnić, ułożyła się w pewną siłę wypadkową. Powstało zjawisko szybko awansującego Jaruzela. Zrobił karierę. W armi zależnej od okupanta, armi wykorzystywanej do celów zgodnych z interesem sowietów. NIgdy mu to nie przeszkadzało.
Kiedy przyszedł na to czas został jednym z konstruktorów nowego porządku politycznego w Polsce. Zrobił to nie bez opozycji w szeregach swoich towarzyszy. Wykazał się i odwagą i umiarkowaniem. Był nietypowym dyktatorem. Z całą pewnością nie wykorzystał wszystkich dostępnych mu doraźnie środków do kurczowego trzymania się władzy. Postawił na pokojową zmianę systemu. Atakowany przez nieusatysfakcjonowanych kierunkiem przemian w Polsce, zachował dziwny spokój. Można tylko domniemywać, że jego źródłem niekoniecznie była skromność i łagodność serca. Nie wykluczone, że stała za nim pewność siebie, wiara w skuteczność zabezpieczeń o charakterze, powiedzmy tajnym. Wiedza, haki. Nie tylko stan wojenny został starannie przygotowany, demokracja też. Był skuteczny.
Czy był jednak dobry dla Polski? Jaką cenę płacimy za tą słoneczną jesień życia garstki fachowców od trzymania społeczeństwa za mordę, w pozycji prostracji i bezradności? Gwarancje bezpieczeństwa osobistego były ważnym elementem rozstrzygnięć rozmów Okrągłego Stołu. Nikt nie rozliczył Jaruzela za '68, za masakrę wybrzeża w 1970, za Czechosłowację, za stan wojenny, za całe życie wysługiwania się okupantowi. A wysługiwał się gorliwie i zaskarbił sobie ich uznanie, robił to jednak zawsze dość delikatnie, sprytnie...
Wszedł na tę drogę motywowany głównie strachem, a swoje poglądy nagiął do potrzeb ciała, swój exit też zaplanował wokół dominującego uczucia - strachu. Był inteligentny i chciał żyć. Umarł śmiercią naturalną i w późnym wieku. Naznaczył los Polski, spłodził córkę, zapewnił spokój wspólnikom, którzy, jak on, w życiu, głównie kierowali się strachem. Oczytany, kulturalny, myślący dyktator. Nietypowy. Mógł wyrządzić więcej zła, ale nie pragnął ludzkiego cierpienia. Czy byłbym szczęśliwszy, gdyby okazał się tak krwiożerczym, jakim malowała go propaganda w czasach Podziemia? Czy chodziłbym dziś z dumnie podniesioną głową, wspominając komunistów co zamiast liści wisieli na naszych drzewach? Czy mielibyśmy więcej wolności? Byli bogatsi?
Nie wiem, ale śmierć tego trudnego do jednoznacznej oceny człowieka, otwiera drogę w przyszłość. Niech spocznie w pokoju. Strach, jak i nienawiść to bardzo źli doradcy...
Inne tematy w dziale Polityka