Źle ostatnio pachnie na Salonie. Nie zaczęło się ani wczoraj, ani dziś. Zmiana jest mało wyraźna, ale coś się zmieniło i wygląda na to, że na wysokim szczeblu zapadły jakieś decyzje. Pojawił się jakiś twardy kant w polityce edytorskiej Admina. Zaczęły się ukazywać notki, jeśli nie otwarcie antysemickie, to zdecydowanie "judeosceptyczne". To bardzo niebezpieczny trend.
Z jednej strony jest to zrozumiałe, bo ta nowa "moda" nęka już całą Europę, ale z drugiej strony jak to możliwe, że i Salon ulega tej zarazie rozdmuchiwanej przez coraz bardziej agresywnych arabskich mieszkańców krajów Europy Zachodniej? Tam, w krajach, które kiedyś otworzyły swoje granice dla emigrantów łaknących lepszego losu, niż ten będący ich udziałem w muzułmańskich satrapiach, próbuje się stawiać tamę rosnącej fali zwierzęcego antysemityzmu. Późno i na pół gwizdka, ale jednak. Czy my tu na Salonie mamy borykać się z tradycyjnym bezwładem rządzącym pojawianiem się modowych trendów w Polsce, a mających swoje źródło na zachód od naszych granic? Czy najpierw musi być dużo gorzej, zanim ktoś się obudzi i zauważy, że "to" już na Zachodzie nie jest modne?
Najpierw jest celebrowana notka o braku wstydu za polski antysemityzm, potem ta wiecznie trwająca w prominentnym miejscu notka blogera Zamki na Piasku, zostaje przyozdobiona gustownym zdjęciem płonącej flagi Izraela. A dziś, ośmielony rosnącą tolerancją dla antysemityzmu na Salonie, JOE Chal wiesza swoją jawnie gwałcącą prawo notkę i ani nie jest zablokowany, ani jego drańska notka nie jest "zwinęta. Kto podejmuje te decyzje? I najważniejsze, DLACZEGO?
Czy ta nowa polityka właścicieli Salonu nie wydaje im się zbyt brawurowa i niebezpieczna? Czy nie przyniesie im bolesnych konsekwencji?
Inne tematy w dziale Polityka