Za Drudgereport.com
Za Drudgereport.com
Owanuta Owanuta
1356
BLOG

Wściekły Prezydent

Owanuta Owanuta Polityka Obserwuj notkę 38

Partia Demokratyczna zebrała dotkliwe baty w tzw midterm elections, czyli wyborach  parlamentarnych, które w USA wypadają w połowie kadencji urzędującego prezydenta. Obywatele USA oddali tak Izbę Reprezentantów, jak i Senat w ręce Republikanów, zapewniając im znaczącą i komfortową przewagę nad Demokratami w całym Kongresie. Najwyraźniej nastąpiło oczekiwane przebudzenie i Amerykanie powiedzieli głośno i wyraźnie NIE polityce urawniłowki, promowania wielkiego rządu, co to ma rozwiązać wszystkie ludzkie bolączki. Lewackie mrzonki Demokratów o biednym społeczeństwie zależnym od rządowych datków, z musu, muszą zostać odłożone na półkę. Jeszcze nie teraz. Dziś zwyciężył duch amerykańskiej zaradności i niezależności. Zwyciężyła wiara w indywidualnego człowieka, nad wiarą w instytucje biurokratyczne. Swobody i prawa obywatelskie zostały, przed nieustannymi zakusami lewaków, obronione, a Stany Zjednoczone weszły w okres najbardziej niebezpiecznych dwóch lat swojej historii.

Tak, najbardziej niebezpieczne dwa lata w historii, bo tyle czasu jeszcze Obama spędzi w Białym Domu. Amerykanie wygrali wybory, ale stanęli oko w oko z rozwścieczonym Prezydentem. Prezydentem upokorzonym, odrzuconym, upomnianym, pozbawionym w znacznym stopniu swobody wprowadzania w życie zmian, które sobie dla USA uroił. Ale specyfika Amerykańskiej Konstytucji sprawia, że nie jest to Prezydent bezsilny. Jako głowa władzy wykonawczej ma do swojej dyspozycji coś co nazywa się Prezydencki Edykt. Ten, uświęcony tradycją, ale słabo poparty Konstytucją, przywilej pozwala Prezydentowi wydawać dekrety o mocy prawa, z całkowitym pominięciem parlamentu. Decyzje te, tak samo jak prawa uchwalane przez władzę ustawodawczą, podlegają oczywiście zaskarżeniu przez władzę sądowniczą. 

Obama nie jest człowiekiem, który słucha krytyki, który się uczy na błędach, człowiekiem, którego klęska wyborcza, mogłąby skłonić do refleksji. Nic z tych rzeczy. Prezydenckie ego na to absolutnie nie pozwoli. I trzeba pamiętać, że ten Prezydent jest człowiekiem mściwym. Nadąsany narcyz, tym intensywniej, przystąpi do realizacji swoich zamierzeń przebudowania USA wbrew woli wyborców. Nie mogąc współpracować ani z Kongresem, ani z Senatem, które z całą pewnością odrzucą znakomitej większości jego inicjatyw, przy pomocy dekretów będzie w pierwszym rzędzie próbował zadbać o to, by zwycięztwo Republikanów było krótkotrwałe i bez wielkiego efektu. Zrobi to poprzez dramtyczną zmianę składu amerykańskiego elektoratu. Biały Dom już ogłosił, że pomimo przegranych wyborów swojej partii, Prezydent ogłosi masową amnestię dla nielegalnych emigrantów już znajdujących się w USA, i zrobi to jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Co to znaczy? To znaczy, że miliony nielegalnych z Ameryki Południowej, którym najpierw otworzył granicę, likwidując praktycznie Straż Graniczną (własnie przy pomocy dekretu), otrzymają prawo głosu, a Partii Demokratycznej przybędzie skokowo kilka milionów wyborców.

Ale to nie wszystko, pozbawiony wpływu na sprawy wewnętrzne, Obama zwróci się z konieczności na zewnątrz. Konstytucja gwarantuje Prezydentowi prerogatywy, pozwalające mu kształtować samodzielnie politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych. Tak więc, prezydent, który zademonstrował szokujący brak zrozumienia spraw międzynarodowych, prezydent, który swoją biernością i chwiejnością doprowadził do niebywałego zaognienia sytuacji w praktycznie każdym zakątku świata, którego decyzje doprowadziły do powstania tej rozdętej potworności na Bliskim Wschodzie zwanej ISIS, ten Prezydent został postawiony w sytuacji, gdzie właśnie sprawy międzynarodowe są jedyną areną, na której będzie mógł w pełni się wyżyć.

Drżyjcie narody. Dosłownie, drżyjcie narody. Ten Prezydent, to taki człowiek, który urażony, nie zawaha się użyć wszelkich narzędzi będących w jego dyspozycji, do zemsty na tych, którzy mu zaleźli za skórę. Lista jest długa, a ten Prezydent jest nad wyraz pamiętliwy. Na dodatek ma niedużo, bo tylko dwa lata czasu, żeby wyrównać rachunki. Drżyjcie narody. Człowiek, który zaczął sprawowanie władzy z kolosalnym kredytem, przepuścił go w całości na bzdety i jest dziś bankrutem. Głęboko zranionym bankrutem. 

To wróży światu bardzo źle. Decyzje jakie będą w najbliższej przyszłości zapadać w Białym Domu, nie będą służyć dobru ogólnemu, ale jednemu dobru człowieka, który bardzo błędnie rozumie co dla niego jest dobre. Pokój na świecie jest zagrożony, bardzo zagrożony jest Izrael.

Owanuta
O mnie Owanuta

Nutnik

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (38)

Inne tematy w dziale Polityka