Ambasador Stanów Zjedonoczonych w Polsce wyraził w króciutkim i bardzo szczerym oświadczeniu przekonanie, że intencją Dyrektora FBI nie było przypisanie Polsce, czy Polakom odpowiedzialności za Holocaust. To było dla niektórych trzeźwo myślących komentatorów oczywiste od samego początku tej zawieruchy.
Wkrótce doczekamy się oficjalnego oświadczenia z Biura Dyrektora na ten temat. Całkiem możliwe, że padną słowa ubolewania nad użyciem niefortunnego wyrażenia. Przeprosin pewno jednak nie będzie, bo w słowom Dyrektora nie towarzyszyła intencja jaką mu się przypisuje.
Bardzo bym pragnął, żeby to był koniec burzy, ale moje życzenie pewno się nie spełni. Nasze tupiące w rytualnym tańcu wojennym, plemie poczuło bowiem krew, a animatorzy tego zamieszania, jeszcze nie osiągnęli wszystkich celów tej ordynarnej manipulacji dziennikarskiej. Więc pewno ten szum potrwa dłużej. Aż do wyborów.
To wydarzenie może jednak stać się dobrą okazją do zapoczątkowania odważnej dyskusji o moralnym, religijnym, obyczajowym i w końcu politycznym kontekście, w którym Holocaust rozegrał się w czterdziestych latach ubiegłego stulecia.
W jednym ze swoich komentarzy pod moją uprzednią notką, bloger Nerwica Eklezjogenna, podał link do niezwykle interesującego materiału:
Stanowisko Kościoła wobec niebezpieczeństwa żydowskiego w dawnej Polsce
Jego lektura pozwala lepiej zrozumieć katastrofę moralną jakiej doznała cywilizacja XX wiecznej Europy, ale też pomaga zidentyfikować choćby część znaków zapowiadających nadciąganie burzy. Naszym obowiązkiem jest pamiętać, ale jeszcze pilniejszym i o wiele ważniejszym zadaniem jest rozumieć, jak doszło do Zagłady.
Dziś bardzo nerwowo oglądamy się przez ramię i jesteśmy gotowi krzyczeć histerycznie za każdym razem, kiedy ktoś porusza tematy związane, choćby nawet luźno, z rolą polskiej ludności w czasie Zagłady. Wrzeszczymy, że już wszystko zostało wyjaśnione, nie ma o czym gadać. Prawda jest jednak taka, że myśmy nawet jeszcze nie rozpoczęli procesu oczyszczanie się.
Inne tematy w dziale Polityka