Prawda historyczna JEST jedna i nie w tym sztuka, żeby jej na wszelkie możliwe sposoby unikać, ale w tym, żeby o niej w mądry i wyważony sposób mówić. Tym powinna zająć się polityka historyczna.
Nie w przepraszaniu w imieniu całego narodu bowiem tkwi kłopot, a w tym, że nie wiemy co zrobić z tymi, którzy brutalnie, butnie, często wulgarnie, rzekomo w imieniu "całego narodu", usiłują wmówić nam wszystkim, że w takim przepraszaniu jest i oskarżenie całego narodu o zło i jakaś ujma dla jego honoru.
Musimy koniecznie odpowiedzieć na pytanie co zrobić z tymi oburzonymi przepraszaniem. Kto myli refleksje, żal, skrupuły, z oskarżaniem wszystkich o zbrodnię myli się w stopniu fundamentalnym. Dlaczego mamy ulegać temu, w oczywisty sposób niedojrzałemu, a nawet patologicznemu, myśleniu?
Te chore, pokrętne intelektualnie i całkowicie naganne moralnie, poglądy wysuwają ludzie nie tylko miałcy, ale często rzeczywiście należący do słynnego marginesu społecznego. Dlaczego mamy udawać, że jest coś złego w przepraszaniu i że przepraszanie może nam zaszkodzić, kiedy może nam tylko pomóc?
To My jesteśmy winni zachwiania balansu w przekazie o prawdzie historycznej w kontekście Holocaustu. Rzecznicy pokrzywdzonych są niemal jedynymi, którzy publicznie zabierają głos na temat antysemityzmu. Musimy odważnie podjąć ten ciężki dla nas temat. Jeśli my się tym nie zajmiemy, to zrobią to za nas inni, ale nam to nie przypadnie do smaku, ba, już nam nie przypadło. Wyjdą z tego zawsze interesy innych nacji, nie nasze. Czasem brudne interesy.
Problem w tym, że jak do tej pory, nie mamy na to odwagi. Słuszne poglądy ukrywamy w zaciszu domowym i wystraszeni chowamy się po kątach, kiedy tylko niby-patrioci wydzierają mordy o polskim honorze na naszych ulicach…
Czas na mądrość i odważne zmarginalizowanie marginesu. I to niezależnie od tego jak on jest w tej chwili szeroki… ten dziwny polski margines społeczny. To właśnie tym się powinna zająć dobra polityka historyczna, nie rozumiecie tego?
Piszę o tym od lat, aż mi się dwie klawiatury wytarły. My to musimy sami zrobić. Nie na drodze ograniczania wolności wypowiedzi rzecznikom pokrzywdzonych, ale na drodze zdobywania się na na odwagę otwartego mówienia prawdy również o niechlubnej przeszłości, jak i problematycznej teraźniejszości. I choć mi pióro zwiędło od poczucia daremności, to przecie jednak nie straciłem nadziei...
Inne tematy w dziale Polityka