Samochód do wolności
Samochód do wolności
Owanuta Owanuta
294
BLOG

W Izraelu Chcą

Owanuta Owanuta Polityka Obserwuj notkę 14

A w Polsce nie. 

Dzisiaj już można pamiętać o bohaterach skazywanych po wojnie na kolejne lata upodlenia w komunistycznych łagrach i kazamatach. Ale w Polsce ta pamięć jest wciąż wybiórcza, hasłowa i utylitarna, dotyczy kilku znanych nazwisk, nieodmiennie uplątana w przemilczenia i zakłamywanie niewygodnych faktów. A przecież nie ma mowy o ukształtownaniu się prawidłowego poczucia własnej tożsamości, jeśli obowiązek pamiętania o przeszłości poddany jest politycznej, czy ideologicznej obróbce. W Polsce nie pamiętamy, ale w Izraelu wiedzą, że

Dziś mija 73 rocznica jednej z najwspanialszych ucieczek z Auschwitz. Jedną z oczywistych przyczyn, jest to, że w Polsce o wiele chętniej czci się zmarłych bohaterów...

Kazimierz Piechowski żyje do dziś, jest popularny w świecie, jego niezsłychanie brawurowa ucieczka z obozu w samochodzie komendanta Rudolpha Hössa, wzbudza podziw i zachwyt w Londynie, jest pamiętana w Tel Avivie, a u nas ciężko będzie znaleźć osobę, która wie kim jest Piechowski. 

A jest i pozostanie, jak powiedział w czasie uroczystości na swoją cześć w Londynie, do końca swoich dni harcerzem. Do scautów zapisał się jako 10 letni chłopiec. Jako harcerz został uwięziony w Auschwitz, gdzie między innymi był przydzielony do komanda, zajmującego się usuwaniem ciał więźniów rozstrzelanych pod słynną ścianą śmierci w baraku 10. Tam właśnie dowiedział się, że jego przyjaciel obozowy Gienek Bendera znalazł się na liście do rozstrzelania. W obliczu niechybnej śmierci grożącej Gienkowi postanowił zorganizować ucieczkę z obozu.

Do spisku dopuścili jeszcze dwóch więźniów, księdza Józefa Lemparta i drugiego harcerza Gustawa Jastera.

20 czerwca 1942 wczesnym sobotnim popołudniem udając członków komanda roboczego zajmującego się wywózką śmieci, najpierw przekroczyli tę słynną, z napisem "Arbeit macht frei", wewnętrzną bramę "starego obozu". Przedostali się w ten sposób do, równie pilnie strzeżonej,  zony zewnętrznej, w której mieściły się między innymi magazyny, warsztaty, garaże. Tam ukradli mundury SS, a następnie najszybszy samochód w obozie, Steyr 220, należący do komendanta obozu. Tak wyekwipowani zajechali z fasonem do bramy zewnętrznej, gdzie nie szczędząc przekleństw i pogróżek Kazimierz Piechowski gromkim głosem zażądał otwarcia szlabanu...

Pan Kazimierz po ucieczce z obozu, resztę okupacji spędził w AK-owskiej partyzantce. Po wojnie, skazany przez komunistyczny sąd na 10 lat, odsiedział 7. Po wyjściu na wolność został inżynierem. 

W Polsce nie ma o nim pamięci. Nie ma legendy  i nie ma wzorca do naśladowania. Gazrurka i "Nie" serwują nam koncesjonowanego błazna Kubę Wojew•••kiego, a my dziwimy się, że nasi najlepiej wykształceni młodzi ludzie pracują za 4500 na miesiąc w calling centers, lub potulnie wyjeżdżają na emigrację... 

Jakoś ten monopol niepamięci, ten ogłupiający bełkot telewizyjny, ten przyrządek medialny służący do kastrowania naszej młodzieży, trzeba przełamać. Dzieła życiowe takich ludzi, jak Kazimierz Piechowski mogą pomóc, ale musimy o nich pamiętać, cenić, nagradzać, sławić. Kto to ma robić? Prasa w Izraelu? No robi, ale co to nam, w Polsce pomoże? Wszystkiego za nas przecież nie zrobią. 

Owanuta
O mnie Owanuta

Nutnik

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka