Wstępowanie i zstępowanie. To wcale nie było takie proste znaleźć trafny termin na określenie zjawiska imigracji Żydów z diaspory, do ziemi Izraela. Powrót? Tak, powracał Naród, ale co robili poszczególni ludzie? Wracać to można przecież tylko tam gdzie się już wcześniej było. Dla znakomitej większości Żydów, przybywających po II Wojnie Światowej, na ziemie Izraela tak nie było. Stawiali stopy na ziemi przodków po raz pierwszy w życiu.
Słowo aliyah, czy w polskiej pisowni, alija, ma w hebrajskim kilka znaczeń - wznoszenie, wstępowanie, ale też i pielgrzymka do Jerozolimy, wstępowanie na Świątynne Wzgórze... To słowo czekało na właśnie ten czas i doskonale nadało się na określenie ponownego osiedlania się Żydów na ziemi Izraela.
Proces się jeszcze nie zakończył. Nieustanna presja na Żydów wywierana przez świat, by osiedlali się w Izraelu wywołuje kolejne fale przesiedleń. Teraz szykuje się francuska, jako że bycie Żydem we Francji stało się dziś zwyczajnie ryzykowne. Fizycznie ryzykowne. Ta fala jest prawie ucieczką. To dobrze, że francuscy Żydzi mogą szukać schronienia w żydowskim kraju, to łagodzi szok, ale go przecież całkiem nie usuwa. To w dalszym ciągu jest emigracja, bolesne wyrywanie korzeni, a to że dzieje się pod presją zagrożenia, sprawia, że ból jest tylko większy.
Ostatnia decyzja Sądu Najwyższego w USA, legalizująca małżeństwa homoseksualne, otwiera drzwi do erozji prawa do wolności praktykowania religii w tym kraju. Nagle, po tej oczekiwanej z niepokojem, od dłuższego czasu decyzji SN, praktykowanie religijnych przekonań opartych na Biblii, stało się w USA cokolwiek ryzykowne. Jeszcze nie wiemy jak się potoczy orzecznictwo w tym nowym klimacie prawnym, ale nie jest wykluczone, że w skutek parcia do równości wszystkich małżeństw, w tym i "małżeństw" homoseksualnych, wyznawcy Judaizmu znajdą się niebawem pod silną presją, by szukać wyjścia w masowym wstępowaniu na Wzgórze Świątynne w Jerozolimie. Wielu wizjonerów od lat ostrzegało, że nadchodzi czas, że Żydzi będą masowo opuszczać USA. I oto, rzecz, jeszcze do niedawna niemal niemożliwa do wyobrażenia, stała się nagle, na naszych oczach całkiem prawdopodobna.
Łatwo wyobrazić sobie, że społeczności religijne, zmuszane do wpuszczania otwartego grzechu do swoich enklaw moralnej jasności i bezpieczeństwa, zdecyduje się na emigrację z USA, byle nie iść na kompromis ze złem. Jednak religijnych Żydów w amerykańskiej diasporze jest mniejszość. Co może skłonić do emigracji resztę? Bo coś skłoni.
Inne tematy w dziale Polityka