Na głębokie niezadowolenie społeczne, frustrację na skalę masową, możliwe są dwie zasadnicze reakcje. To która z nich będzie wcielona w zycie zależy w dużej mierze od tego czy reformatorami będą rewolucjoniści, czy aparat państwowy. Im ustrój jakiegoś państwa jest bardziej konserwatywny, tym gorzej sobie radzi takie państwo z adaptacją do zmieniających się z czasem zapotrzebowań społecznych. Restrykcje, prześladowania, ograniczenie wolności są takiemu państwu bliższe i wydają się jego funkcjonariuszom łatwiejsze, niż życzliwe, pełne zrozumienia zajmowanie się zażaleniami płynącymi "od ludu". Ten brak woli adaptacji do zmieniających się zapotrzebowań społeczeństwa, sztywna surowość władzy rodzi nieuniknioną reakcję w postaci ruchu oporu. Opór może się rozwinąć w łonie klasy sprawującej władzę, lub poza nią. Jeśli konieczne reformy są skutkiem działań opozycji działającej wewnątrz władzy, rezultatem jest stan, który daje się określić szeroko rozumianym pojęciem faszyzm - reformy narzucone z góry, z użyciem siły aparatu państwowego. Jeśli reformy są dziełem rewolucjonistów działających z zewnątrz do obozu władzy, to ci, brak armii i policji kompensują odwołaniem się do "gniewu ludu" i wyzwalają skrajne emocje na masową skalę, skutkujące obaleniem dotychczasowej władzy w sposób brutalny i połączony z mosową przemocą.
Obie te drogi w końcowym rezultacie prowadzą do zniewolenia człowieka, do systemowej niesprawiedliwości. Przy czym faszyzm ma tendencję do wywoływania mniejszych strat w ludziach. Trzeciej drogi nie ma. Jeśli już dochodzi w jakimś społeczeństwie do znaczącego zaburzenia balansu pomiędzy życzliwym przyzwoleniem, a surowym ograniczeniem, takiemu społeczeństwu przytrafi się albo faszyzm, albo komunizm. Czyli reformy "państwowe", albo "rewolucja ludowa".
Pozorny "bałagan" rozdyskutowanej demokracji, chaos poszczególnych ruchów składających się na całe spektrum sceny politycznej, powinien mieć kierunek wypadkowy skierowany ku wolności jednostki i harmonijnemu rozwojowi całego społeczeństwa. Inaczej powstają tylko fasady instytucji demokratycznych, a frustracja i poczucie bezradności są codziennością nieszczęśliwych obywateli. Tylko ta niezwykle trudna do osiągnięcia równowaga sił pomiędzy Prawem, a jego mądrym stosowaniem, gwarantuje Sprawiedliwość i chroni kraj przed kryzysem.
Żeby ten balans utrzymać potrzeba ustroju opartego na absolutnej wierności kardynalnym wartościom. Jest ich nie tak znowu wiele i bardzo dawno temu, dość zgrabnie zostały ujęte w Dekalogu. Niczego nowego już się nie da w tej materii wymyślić. Prawodawstwo na nim oparte może pomóc w uzyskaniu pożądanego balansu, ale tego nie gwarantuje. Prawo bowiem nie gwarantuje Sprawiedliwości. Potrzebna jest jeszcze właściwia implementacja Prawa. To duch tej implementacji decyduje o klimacie społecznym.
Człowiek został stworzony na wzór i podobieństwo Stwórcy Wszechświata. Został obdarowany wolnością. Gwałcenie wolności zawsze skutkuje narastaniem klimatu braku poszanowania dla Prawa. Ten gwałt, choć zawsze odbywa się rzekomo w imię Prawa, osiąga skutek przeciwny od pożądanego. Ograniczenie wolności w nieunikniony sposób prowadzi do bezprawia, samowoli, rozwiązłości, upadku moralnego...
Czyli, Prawo musi być oparte na kardynalnych wartościach moralnych, a jego implementacja powinna być pozbawiona bezlitosnej surowości. To trudne, ale możliwe. A co najważniejsze to jest absolutnie niezbędne, jeśli naprawdę chcemy Sprawiedliwości, jeśli chcemy uniknąć kryzysu.
Gdzie, jako społeczeństwo, znajdują się Polacy na zegarze dziejów? Czy jest jeszcze czas na polepszenie klimatu w Polsce? Na poprawę samopoczucia, zwiększenia satysfakcji i poczucia spełnienia jej obywateli? Da się jeszcze zażegnać nadciągający kryzys, czy też jedyna co nam pozostało to wybór; faszyzm, czy ludowa rewolucja? "Orban/Kukiz", czy Majdan?
Jest mi trudno powiedzieć ile jeszcze mamy czasu jako społeczeństwo i czy Niebiosa zdecydują się dać nam szansę. I niezmiernie martwi, że żadna z obecnie istotnych sił politycznych w naszym kraju, nie demonstruje zrozumienia dla konieczności szukania tego złotego balansu pomiędzy Prawem, a Życzliwością, Wyrozumiałością, wszystkie zaś obiecują Sprawiedliwość, której nie potrafią nam jednak zapewnić. Na dodatek Prawo jest nie całe dobre...
W szerszym ujęciu, konflikt pomiędzy wiarą w konieczność przestrzegania prawa w połączeniu z poszanowaniem indywidualnych wolności, a przekonaniem, że prawa muszą być egzekwowane ostro, bezlitośnie, bezwzględnie i surowo, choć dzieli dzisiejszy świat na coraz wyraźniejsze obozy wojny, jest konfliktem pomiędzy zagubionymi, zdesperowanymi odłamami ludzkości, nie rozumiejącymi skąd się wziął obecny kryzys i próbujący go rozwiązać na dwa jedyne możliwe sposoby, albo od góry, albo od dołu. Faszyzacja (islamizacja się kłania), albo rewolucja ludowa.
Problem genezy obecnego kryzysu jest nieobecny w dyskusji o przyszłości świata. I już chyba nie ma szansy się pojawić w niej jako poważnie traktowany temat. Świat, jak się zdaje, dojrzał do następnej rundy krwawej wojny światowej.
Inne tematy w dziale Polityka