Prawdopodobnie najbardziej niedokładnym wyrażeniem w oficjalnych biografiach Kulczyka, jest ta niewinna fraza:
"w świat biznesu wszedł w 1981 roku zakładając firmę handlu zagranicznego Interkulpol..."
Ktoś jeszcze pamięta co sobie mógł załóżyć obywatel Polski Ludowej w latach gospodarki scentralizowanej? W latach PRL-u funkcjonowało takie sformułowanie, "załatwiłem sobie". To też było takie wiele kryjące, a w zazdrość wprawiające sformuowanie - przykrywka. Dziś wiemy, że pod nią kryły się z reguły niechlubne koncesje i ugody z czerwonym diabłem. Ale dociekać wtedy nie wypadało, bo jak? Ktoś ma nam spowiadać się ze swoich "układów" i "chodów"?
W PRL-u odmawiano mi konsekwentnie wydania paszportu, nie mogłem dostać nawet tzw wkładki paszportowej do dowodu osobistego. A znajomi, nieznanymi mi sposobami "załatwiali sobie" paszporty. Dziś wiadomo, że niewiele z tych paszportów było wydanych bez zainkasowania od szczęśliwego wagabundy ceny w postaci koncesji na współpracę z bezpieką.
W 26 lat po transformacji społeczeństwo nadal nie może się dowiedzieć, jak to Kulczyk wszedł w świat biznesu zakładając przedsiębiorstwo handlu zagranicznego w kraju dyktatury proletariatu. No, my wszyscy "wimy - rozumimy", jak to naprawde było, ale dalej nie wiemy. Nie istnieje w Polsce gazeta, która poszczułaby swoich reporterów na rozszyfrowanie tej skandalicznie mętnej i zupełnie nie do zaakceptowania frazy - "wszedł do biznesu..."
Śmierć niczego tu nie zmieni. Dalej nie będziemy wiedzieć, jak budowniczy jednych z najdroższych i najgorszych autostrad na świecie, wszedł w PRL-u w świat biznesu. Dalej nie będziemy wiedzieć, który z polityków i za jakie wynagrodzenie, sprawiał, że okradano nas przy tych potrzebnych Polsce inwestycjach.
Jak się załatwia wejście do świata biznesu?
Inne tematy w dziale Polityka