Skoro już zły los postanowił pod sam koniec tego kolejnego, czarnego dla Polski września pokarać nas „sprawą Polańskiego” to może spróbujmy, jak przystało na bądź co bądź skandal ze światowej klasy reżyserem w tle, zabawić się w zakreślenie jakiegoś godnego Hollywood scenariusza na najbliższe tygodnie.
Zawiązaniem akcji jest oczywiście spektakularne aresztowanie Romana Polańskiego w Szwajcarii przy okazji jego tam wizyty, podczas której miał zostać uhonorowany jakąś kolejną, filmową nagrodą.
Momentalnie, z podziwu godnym refleksem i tzw. zaskokiem prominentny działacz polskiego rządu napisał list (czy go wysłał jeszcze nie wiadomo) do pani Sekretarz Stanu Hilarii Clinton, w którym prosi o protekcję za słynnym reżyserem. Równolegle z ministrem całe filmowe środowisko w kraju i na świecie podpisuję modne w tym pseudointelektualnym światku „listy poparcia i jedności w traumie” (pamiętamy jeszcze plotki po aferze pedofilskiej na Dworcu Centralnym w Warszawie sprzed kilku lat jakoby głównymi odbiorcami „usług” młodocianych prostytutek płci obojga byli prominentni twórcy telewizyjni i filmowi? Może coś jednak w tym było na rzeczy?).
Dziwne to wszystko skoro się zważy że dopiero co Sejm Rzeczpospolitej uchwalił prawo każące takich dewiantów chemiczną kastracją! Ale co tam szukać logiki wśród polskiej inteligencji i sfer rządowych! Ważne dla rozwoju akcji w naszym scenariuszu jest to że w Polsce od teraz pedofilów się kastruję!
Oczywiście nikt nie zauważa kuriozalności inicjatywy polskiego ministra w kontekście amerykańskiego systemu prawnego, w którym polityk sugerujący w środę jakiemuś sędziemu co ten ma zrobić w czwartek, już w piątek byłby posłany na tak zwany „szczaw” i dożywotnio spalony w jakiejkolwiek dziedzinie publicznej. Ale co tam, przecież to tylko scenariusz do jakiegoś marnego, hollywoodzkiego filmu klasy C, więc możemy sobie pofolgować i założyć że faktycznie Pani Sekretarz Stanu użyła swoich wpływów gdzie trzeba i sąd uwzględnił głos ważnego, polskiego ministra. W następstwie tego, po wielu perturbacjach z ekstradycją naszego bohatera z krainy Wilhelma Tella do kraju coca-coli wypełniających lwią część filmowej substancji, w finale filmu sędzia wydaje zaskakujący wszystkich nie wyłączając podsądnego wyrok (suspense - w kinie rzecz nieodzowna!) : odesłać pedofila do jego polskiej ojczyzny, niech go tam osądzą zgodnie z prawem krajowym!
Inne tematy w dziale Rozmaitości