Media Narodowe
Media Narodowe
Piotr Świtecki Piotr Świtecki
392
BLOG

LGBT, czyli kryzys elit

Piotr Świtecki Piotr Świtecki LGBT Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Reakcje na przebieg sobotniego „Marszu równości”, od internetowych komentarzy po komunikat Episkopatu, łączy jedno: ślizganie się po powierzchni zjawiska i ferowanie wyroków bez głębszego namysłu, na podstawie naskórkowych wrażeń.

Zestawienie napakowanych testosteronem kontrmanifestantów z dziewczątkami, które dopiero co odstawiły lalki i kucyki, zrobiło swoje. Do tego doszło parę scen z użyciem siły fizycznej. I już: rządzą nami emocje, rozum poszedł w kąt.

Wszystko okazało się być burzą w szklance wody. Pogotowie nie interweniowało, szpitale nie wypełniły się ofiarami, poszkodowana uwieczniona na bodaj najpopularniejszym w mediach społecznościowych zdjęciu to zwykła „Karyna”, nie żadne homo. Jednak w świecie, w którym fakty nie mają znaczenia póki nie zostaną awansowane na „fakty prasowe”, ta burza w szklance wody roznosi się głośnym, zniekształconym echem.

Nie widać lasu, bo drzewa zasłaniają


Zgiełkliwe widowisko zakrywa istotę rzeczy. A istota rzeczy jest taka, że windowanie dewiacji na piedestał wywołuje opór. Opór uprawniony, zasadny i zdrowy. Nawet jeśli w formie drastyczny i jeśli nie każdy blokujący Marsz umiałby ze swadą uzasadnić swoją decyzję, to było to starcie nie tylko obyczajowe czy kulturowe, ale cywilizacyjne.

Bo propaganda LGBT to nie jest postulat uczynienia lżejszym życia osób z zaburzeniami płciowymi. W rzeczywistości - i nie ma znaczenia, czy celowo, czy niechcący i tylko przy okazji - jest to uderzenie w fundamenty naszej cywilizacji. To kwestionowanie instytucji rodziny, społecznych ról związanych z płcią i wreszcie samej płci. To korupcja pojęć, kwestionowanie tożsamości, niszczenie zasad, dzięki którym Zachód stał się tym, czym do niedawna był. To odwrót od polegającego na rozumieniu związku intelektu z rzeczą.

I to wszystko w imię czego? Właściwie nie wiadomo. Ideologie, w których osadzony jest ruch LGBT same są pogmatwane, wewnętrznie sprzeczne, często wręcz bzdurne. Ale idealistów uwodzą „społeczną wrażliwością”, „otwartością”, „nowoczesnością”.

W pierwszym odruchu na wózek z dzieckiem na czele blokady zareagowałem oburzeniem. Na szczęście policja interweniowała profesjonalnie i dziecku nic się nie stało. Ochłonąłem i zaczynam dostrzegać, że ten wózek nie jest świadectwem nieodpowiedzialności, a przeciwnie: ma potężną symboliczną wymowę.

„Kamienie wołać będą”

Nie, nie jest dobrze, że te zmagania zeszły na ulicę. Ale pytanie brzmi, dlaczego rozegrały się właśnie tam? Dlaczego osoby uczestniczące w Marszu, głównie platoniczni entuzjaści (bo „praktykujących” i działaczy LGBT była tam garstka, objeżdżająca wszystkie imprezy) myślą tak, jak myślą? Dlaczego wydaje się im, że to coś fajnego wziąć udział w Marszu, że ich samych to dowartościowuje? Dlaczego nie dostali skutecznego wsparcia drugiej strony, dlaczego nie zostali obronieni przed fałszywą, chorą ideologią? Dlaczego takie wydarzenia nie spotykają się z „kontrami” jeszcze zanim się odbędą, na poziomie intelektualnym, obyczajowym, nawet towarzyskim? Dlaczego, w ostateczności, białostocki Marsz nie został odwołany, skoro nie było pewności, że uda się każdemu zapewnić bezpieczeństwo?

Osoby inteligentne, wrażliwe i kulturalne, dystansujące się teraz niesmakiem od poszturchiwań i gazu pieprzowego, zachęcam do zastanowienia się - dlaczego. Czyż nie na skutek Waszej indolencji ostatnią linią obrony stali się kibice?

Mój macierzysty blog znajduje się w serwisie Polacy.eu.org, zapraszam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo