W obronie polskiej szkoły W obronie polskiej szkoły
1181
BLOG

NIKT NIE WIE, KTO ZAPLANOWAŁ REFORMĘ POLSKIEGO SZKOLNICTWA

W obronie polskiej szkoły W obronie polskiej szkoły Polityka Obserwuj notkę 0

Z dr Henrykiem Głębockim, historykiem z Instytutu Historii UJ, rozmawia Rybitzky.

Jak Pan ocenia reformy szkolnictwa ministerstwa edukacji?

Na tyle na ile zdołałem ją poznać, oceniam, że będzie ona kontynuować proces rozpoczęty już kilkanaście lat temu. Niestety, obawiam się, że doprowadzi do dalszego obniżenia wiedzy absolwentów szkół średnich i gimnazjów.

Czy studenci po szkole średniej są przygotowani do studiowania na uniwersytecie?

Młodzi ludzie, z którymi mam do czynienia, są chłonnymi odbiorcami wiedzy historycznej, ale wyraźnie widać u nich brak pewnego systematycznego jej ułożenia. Często na pierwszych latach studiów trzeba poświęcić wiele wysiłku dla wdrożenia ich do lepszego rozumienia problematyki historycznej.

MEN twierdzi, że dzięki reformie będzie możliwe bardziej kompleksowe nauczanie w szkołach średnich.

W karierze zawodowej miałem do czynienia ze szkołami, poznałem rządzące tam rzeczywiste mechanizmy. Mogą one spowodować, że pozytywne intencje autorów ustawy będą realizowane tak, że utrudni to w istocie opanowanie choćby minimalnej wiedzy historycznej. Po drugie, sama konstrukcja nowego systemu nauczania, polega na tym, że większość młodzieży w szkołach średnich, będzie się uczyć przedmiotu zastępczego, który w istocie będzie łączył elementy historii i wiedzy o społeczeństwie. W ten sposób młodzież zostanie poddana eksperymentowi, którego nie przetestowano wcześniej. Zrywa się tu z chronologicznym wykładem historii i proponuje się młodym ludziom, bez znajomości podstawowych faktów, naukę mikrohistorii, wybranych tematów, sformułowanych w duchu postmodernizmu.

MEN utajnia, kto przygotowywał reformę. Słyszał Pan o konsultacjach?

Całe środowisko historyczne, sprzeciwiające się ustawie, chciało poznać listę ludzi konsultujących ją.

Czy wobec nowej ustawy nie było wcześniej sprzeciwów?

W odpowiedzi na zmiany programowe już w 2009 r. powstał apel historyków, który połączył ludzi ze środowisk czasem podzielonych, dla których jednak utrzymanie nauczania historii było ważne. Protest ten poparło wielu znakomitych historyków, profesorów historii z najważniejszych instytucji naukowych, od Andrzeja Paczkowskiego do Andrzeja Nowaka oraz inni historycy, pracujący także poza granicami Polski, jak Piotr Wandycz. Jest to dla mnie niezwykle ważny argument, zignorowany zupełnie przez MEN. W istocie nie podjęto poważnej debaty nad konsekwencjami wprowadzanych do szkół zmian. Ostatnia uchwała Rady Instytutu Historii UJ z 23 marca 2012 r., uchwalona jednogłośnie, bez sprzeciwów, jest dobitnym wyrazem tego zaniepokojenia, które ja także podzielam.

Mówię o tym wszystkim z punku widzenia nie tylko wykładowcy, ale i ojca. Mam dwóch synów, starszy z nich przeszedł normalny tryb nauczania historii. Widzę bardzo wyraźnie, że w wieku licealnym można o historii rozmawiać z młodzieżą poważnie i traktować ją w sposób dojrzały jako przyszłych obywateli wolnego kraju. Drugi syn, młodszy, będzie niestety ofiarą tych zmian, podobnie jak jego koledzy. Moje własne doświadczenie wychowawcze przekonuje mnie, że historii nie można uczyć tak jak matematyki, tylko raz, jak tabliczki mnożenia. Takie podejście, które wyrażają obrońcy polityki MEN, nie uwzględnia specyfiki przedmiotów humanistycznych. Prawdziwe rozumienie przeszłości i jej złożonych procesów musi być wykładane stosownie do poziomu rozwoju ogólnego młodzieży.

Jak Pan ocenia zmiany w nauczaniu historii w Polsce na tle tendencji wśród naszych sąsiadów?

Wyraźnie widać np. konsekwentny proces we współczesnej Rosji, którą bliżej zajmuję się naukowo. Państwo zwiększa tutaj swoją ingerencję w sposób wykładania historii w systemie szkolnym, ujednolicając podręczniki do nauczania historii, w duchu oficjalnej propagandy prowadzonej przez Kreml. Z drugiej strony w Niemczech mamy wyraźne obudzenie świadomości roli historii, czego dowodem jest niemiecka polityka historyczna, wyrażająca się np. w budowanych muzeach. Brak elementarnej wiedzy historycznej i szansy na jej poznanie w procesie edukacji może ograniczać elementarną zdolność młodych Polaków do prowadzenia dyskusji i znajdywania argumentów, związanych z trudnymi dziejami polsko-rosyjskimi i polsko-niemieckimi.

***

Rada Naukowa Instytutu Historii UJ wydała w piątek oświadczenie popierające protest głodujących:

Zamiar drastycznego ograniczenia edukacji historycznej w szkołach średnich od 1 września 2012 r. budził i budzi nadal nasz sprzeciw. Dawaliśmy temu wyraz kilkakrotnie w różnej formie, krytykując ministerialne rozporządzenie. Niestety bez rezultatu.

Dlatego też ze zrozumieniem przyjmujemy protest grona ludzi, byłych opozycjonistów, ale także historyków i zarazem rodziców, który ma dramatyczną postać głodówki. Wierzymy, że nie jest on protestem bezsilnych i wyrażamy pełną solidarność z jego uczestnikami.

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka