NOWY OBYWATEL NOWY OBYWATEL
131
BLOG

Konrad Malec: Święty samochód

NOWY OBYWATEL NOWY OBYWATEL Rozmaitości Obserwuj notkę 16

Konrad MalecMinione święta pokazały mi nader dobitnie, że Polacy są tacy sami, jak zawsze. Chamscy, aroganccy i egoistyczni.

 
Święta to czas odwrócony. Pierwsza rzecz, która takim ów czas czyni, jest powstrzymanie się od pracy. Co prawda ten i ów sklepikarz nie odpuści handlu, ale to jego sprawa i nic mi do tego. Po drugie, spotykamy się wówczas z rodziną. Co prawda ostatnimi czasy, pomimo iż rodzina zajmuje czołowe miejsca pośród deklarowanych wartości, Polacy coraz częściej wyjeżdżają z miasta, ale to problem tych, którzy wolą spędzić czas samotnie niż dzielić się radością z bliskimi. Po trzecie, a może powinno być po pierwsze, większość mieszkańców Polski udaje się na nabożeństwo, choć w ciągu roku czynią to zwykle o wiele mniej tłumnie. Przykładów odwrócenia jest wiele, jednak jedno jest w tych dniach takie samo, jak zawsze. Ubóstwiany samochód zaparkujemy tak, by było nam wygodnie. Oczywiście nie bacząc na to, czy nie utrudniamy życia innym.
 
Podczas rodzinnego spaceru nieopatrznie zbliżyliśmy się do kościoła. Kiedy się zorientowaliśmy, szkoda było nam zawracać, więc brnęliśmy dalej. Zważywszy na to, że chodnik był zastawiony przez samochody, urastające w naszym społeczeństwie do rangi fetyszu, jeśli nie bóstwa, było to nierozsądne. Z niewyjaśnionych przyczyn na osiedlu, na którym z najdalszego zakątka do kościoła jest niewiele ponad kilometr, ludzie za konieczne uważają przybycie do świątyni własnym autem. Zbyt wielu miejsc parkingowych w tej okolicy nie ma, a zaparkowanie w odległości powyżej 200 m od celu nie licuje z godnością Polaka samochodoholika. Wielu więc uznało, że chodnik i trawnik są najlepszymi miejscami do tego.
 
Nasz spacer przypadł akurat na moment, gdy wierni wychodzili z mszy, wysłuchawszy wielkanocnego kazania z fragmentami Ewangelii o zmartwychwstaniu Chrystusa. Mijając zygzakiem kolejne samochody, manewrując wózkiem z półrocznym dzieckiem, wyskakiwaliśmy zamiennie na trawnik lub jezdnię W którymś momencie natknęliśmy się na rodzinę z zadowoleniem wsiadającą do samochodu. Zwróciliśmy grzecznie uwagę, że takie parkowanie utrudnia nam przemieszczenie się z dzieckiem. I wówczas, świeżo pokrzepiony Słowem Bożym kierowca, przeprowadził bezpardonowy atak. Ponieważ święta wzmacniają więzy rodzinne, w ułamku sekundy mieliśmy przeciw sobie gromadę krzyczącą, że się czepiamy i w ogóle o co nam chodzi. Oczywiście szybko się okazało, że wszelkie próby porozumienia mijały się z celem.
 
Dla mnie święta to jednak czas odwrócony. W normalnej sytuacji zablokowałbym możliwość odjazdu kierowcy i wezwał policję. Ta zapewne przyjechałaby po 40 minutach, jak to mam miejsce zazwyczaj w podobnych okolicznościach, a następnie wystawiła motołobuzowi mandat. Tego dnia jednak zamiast dalszej konfrontacji uznałem, że lepiej będzie udać się na rodzinny spacer do parku, gdzie szczęśliwie samochodów nie było.
 
Konrad Malec

Blog pisma NOWY OBYWATEL Piszą: Kontakt Stowarzyszenie „Obywatele Obywatelom” ul. Piotrkowska 5 90-406 Łódź

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Rozmaitości