Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
454
BLOG

Postkomuna - postsolidarność. Jaka różnica?

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 9

Właśnie przeczytałem notkę Foxxa na temat Platformy Obywatelskiej i podzielam opinię autora który twierdzi, iż "na Zachodzie bez zmian". Ale dlaczego tak się dzieje? Myśle, że historia ostatnich co najmniej trzydziestu lat pokazuje dobitnie jak powstawała scena polityczna Polski. Od czasu do czasu oddaję się co prawda słodkim marzeniom o pęknięciu na polskiej scenie politycznej - pęknięciu, w wyniku którego postkomuna odpływa na krze w stronę półwyspu Kola czy Nowej Ziemii a pozostają siły postępowe, mające za cel polską rację stanu i reprezentujące polskie interesy zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz kraju.

Rządzący obecnie PiS radzi sobie z tym - mimo przeciwności - całkiem nieźle choć oczywiście kłamałbym twierdząc że to ugrupowanie jest idealne. Nie jest i do ideału wiele mu brakuje. Na przykład to, że jest partią "sprawiedliwości społecznej" która ma się do sprawiedliwości jak demokracja ludowa do demokracji a krzesło elektryczne do krzesła. Na przykład to, że popełnia straszne błędy w PR-rze dając broń do ręki przeciwnikom. są to błędy w sumie niezbyt grube, jeśli nie brać pod uwagę, że cała demokracja zbudowana jest na inżynierii społecznej a narzędzia owej inżynierii znajdują się niemal w całości w rękach przeciwników politycznych Kaczyńskich. I w tej sytuacji owe błędy PR-owe o których wspomniałem mogą stać się zabójcze.

Wspomniana przez Foxxa Platforma Obywatelska nie ma takich problemów - właśnie dzięki swojej postawie. Kulawy kuleje tylko jak chodzi, jąkała się jąka tylko gdy mówi. Kto milczkowi zarzuci że się jąka? Taka jest właśnie strategia PO, to ich program. Program życiowy - możesz orać jak wół, być kreatywny, pomysłowy, mieć wielkie wyniki, nieważne. Ważne, że gdy powinie Ci się noga Twój wredny szef będzie akurat stał za Twoimi plecami. Wniosek? Jedyny możliwy i oczywisty. Trzeba być elastycznym. I nie z wrodzonego konformizmu. Po prostu wymusza to umowa obowiązująca na polskiej scenie politycznej. Umowa jasna i prosta do zaobserwowania jeśli tylko ma się jako takie pojęcie o tym, co się wydarzyło w Polsce na przestrzeni ostatnich 27 lat, od Sierpnia '80 do dziś. Umowa, dzięki której na scenie politycznej do tej pory funkcjonują ugrupowania wywodzące się z byłej PZPR oraz koncesjonowanej przez PZPR opozycji i które mają za zadanie pilnować uzgodnionego status quo. Rządy miały być sprawowane rotacyjnie to przez jednych, to znów przez drugich. Jedni drugich mieli kryć i wspierać, tuszować przekręty i przy pomocy olbrzymiej i bardzo profesjonalnej agentury wpływu pilnować, aby równowaga nie została zachwiana.

Dziś jesteśmy świadkami wydarzeń niezwykle ciekawych, wydarzeń będących pochodną doniosłego faktu: Równowaga została zachwiana. Dwugłowego smoka udziobała dwugłowa kaczka. Stała się rzecz, którą zdawałoby się raz na zawsze załatwiono po "Nocnej Zmianie" - doszło do władzy ugrupowanie które powinno być zdeptane, odsunięte w głęboki cień, wymazane ze społecznej percepcji. Co było tego przyczyną? Nie wiadomo. Może "kłótnia kochanków" przy okazji Afery Rywina, może Dochnal i najnowsze osiągnięcie genetyków - Kuna z Żaglem? Jakakolwiek była, zaowocowała ona tym że dziś WSZYSCY beneficjenci Okrągłego Stołu są w opozycji i mają mocno ograniczone możliwości ingerencji w wydarzenia na scenie politycznej, chwytają się więc najróżniejszych sposobów ratunku przy czym postawa PO w tej walce jest godna odnotowania: PO odsunęła się od wystąpienia "trzech tenorów" na UW. Dlaczego? Bo ryzyko bankructwa medialnego RnRD który - przypomnijmy - jeszcze nie jest partią polityczną nie staje się ryzykiem PO. Informacje o pieniążkach Kwaśniewskiego, tajnych kontach Ungiera czy Piechoty i stu innych interesików w które umoczeni są różni mali krętacze nie dotyka ludzi Donalda Tuska który jak pisałem niekiedy mówią ludzkim głosem tak, aby obronić to poparcie które prawdopodobnie teraz mają i czekają na swój moment. Moment, w którym będą mogli wejść do akcji i ukręcić łeb wszystkim rozpoczętym przez PiS sprawom. To jest program. Bardziej konkretnego i zwięzłego trudno by szukać...

Na zakończenie pozwolę sobie przytoczyć dwie wypowiedzi:

"Walter Lippmann, jeden z najbardziej wpływowych intelektualistów XX w., doradca prezydentów i polityków od kadencji Wilsona do Forda, pisał w 1927 roku: "Człowiek nie ma własnego zdania na temat wszystkich spraw publicznych. Nie rozumie zdarzeń, ich przyczyn ani skutków. Bo dlaczego miałby je rozumieć? Nie ma najmniejszego powodu przypuszczać - tak jak mistycy demokracjizwykli to czynić -- że połączenie ignorancji jednostek tworzących masy społeczne może stworzyć stałą siłę napędową życia publicznego". Rola obywateli ograniczać ma się bowiem do udziału w głosowaniu i wyborze jednej z dwóch, zaakceptowanych przez elity, opcji politycznych, a nie do wychodzenia z inicjatywą, która mogłaby zmienić status quo. Dlatego "społeczeństwo trzeba utrzymać na dystans, ... po to aby każdy z nas mógł żyć z dala od wrzawy i jazgotu ogłupiałego motłochu".

Historyk Daniel Boorstin, pisał w roku 1961: "Jako pierwsi ludzie w historii, odważyliśmy się stworzyć iluzje na tyle żywe, na tyle przekonujące, na tyle "realistyczne", że możemy w nich egzystować. Jesteśmy narodem, który zdołał wykreować największą fikcję świata. Jednak nie jesteśmy w stanie odważyć się, by rozwiać nasze złudzenia, ponieważ tworzą one środowisko, w którym żyjemy; nasze złudzenia to nasze wiadomości, nasi herosi, (...) całe nasze doświadczenie"."

Źródło

Ameryka, normalnie...

No, prawie. Tam się udało.

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka