Władza bierze się do tworzenia kolejnego martwego przepisu - tym razem chodzi o zakaz palenia. W piątek w Rozmowach w Jedynce dyskutowano na temat regulacji prawnej dotyczącej palenia tytoniu, także w takich miejscach jak WŁASNY SAMOCHÓD.
Niestety, nie udało mi się dodzwonić aby zabrać głos w dyskusji i zadać posłowi Cymańskiemu kilku fundamentalnych pytań, jednakże nurtują mnie one na tyle mocno że muszę je zadać i uczynię to tutaj - może ktoś udzieli mi na nie satysfakcjonującej odpowiedzi. na wstępie zaznaczę: Palę. Palę od osiemnastu z hakiem lat. Do tego w mojej rodzinie już kilka osób zmarło na najróżniejsze raki - raka piersi, raka krtani, raka mózgu. Poseł Cymański powołuje się na jakieś statystyki mówiące, że osoby palące to coś tam bardziej od niepalących zapominając lub celowo przemilczając, że kiedy wychodzi wieczorem na spacer ze swoim psem to statystycznie obaj mają po trzy nogi. Opowiada, że palenie uzależnia bardziej zdradliwie niż narkotyki i jest od narkotyków gorsze bo szkodzi nie tylko palaczowi ale i osobom w jego otoczeniu. Co ciekawe: Nikt jeszcze nie udowodnił bezpośredniego związku pomiędzy paleniem tytoniu a zachorowalnością na raka czy choroby serca (jak to wmawiają nam co bardziej nawiedzeni tudzież nadruki na paczkach fajek) a walka z paleniem ma wyglądać tak, że zakaże się palenia na ulicy, w knajpach czy własnych samochodach (co z egzekwowaniem zakazu? Już teraz jest przepis mówiący że nie wolno palić na przystankach komunikacji miejskiej i we własnym samochodzie (kodeks drogowy) i co?). Podniesione zostaną też ceny papierosów - i to według mnie jest właśnie hipokryzja wręcz nieprawdopodobna. Jeśli palenie jest tak szkodliwe jak nam próbuje się to wmawiać to jak z narkotykami - należy zakazać produkcji i sprzedaży papierosów oraz zaprzestać partycypowania w zyskach z handlu fajkami (VAT, akcyza) a nie jak w sytuacji z której swego czasu nabijał się Pietrzak. Na płocie - jak mówił - napisano: "Światu potrzebne są pługi, nie rakiety". I komu ono to napisało? Samo te rakiety stawia i samo głupoty na płotach wypisuje. Albo to: "Program Partii programem Narodu". Czy to nie może być na odwrót?
Tyle Pietrzaka. Teraz pytam: Czemu ma służyć taka zmiana prawa?
Z pewnością nie służy ona trosce o zdrowie społeczeństwa, gdyż jak pisałem wcześniej nie zakazuje się produkcji i obrotu wyrobami tytoniowymi. Nie służy to także poprawieniu dochodu ze sprzedaży wyrobów tytoniowych gdyż wzrost taki odnotują wyłącznie przemytnicy. Więc co? Ma ktoś jakiś pomysł? Ja jeden mam - ale to by wymagało od prawodawców postawy wręcz eseldowskiej...
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka