Dopóki na temat "młodych i wykształconych" wypowiadali się amatorzy ograniczałem się do komentarzy pod postami, jednakże głos w sprawie redaktora Ł. Warzechy - człowieka zajmującego się zawodowo słowem pisanym skłonił mnie do napisania tego blogwpisu gdyż nad pewnymi rzeczami warto by się nieco wnikliwiej nachylić.
Pan redaktor Warzecha pisze:
W tym wypadku rzecz wygląda tak: wyborcy PiS nie rekrutują się w większości spośród ludzi młodych, z wyższym wykształceniem i z większych miast. (PiS, konstruując parę lat temu profil swojego potencjalnego elektoratu doszedł do wniosku, że najłatwiej będzie go zdobyć gdzie indziej; takie ukierunkowanie to skutek pragmatycznej politycznej kalkulacji, a nie jakiejś moralnej oceny tej czy innej grupy społecznej).
i już w drugim akapicie mamy ujawnienie intencji redaktora Łukasza Warzechy. To nie ważne że młodzież wychodzi ze szkół z coraz niższymi kwalifikacjami nie tylko zawodowymi, ale i do funkcjonowania w społeczeństwie jako takim ale problem, źe PiS ma wyborców. Brawo. Dobrym przykładem ilustrującym to zjawisko niech będzie choćby cytowany tu już artykuł z Wyborczej na temat wyników maturalnych z WOS. Zresztą sam pracuję na wyższej uczelni i tak sie składa, że mam do czynienia ze studentami, w szczególności kierunków informatycznych i administracyjno - ekonomicznych więc przegląd pola jak sądzę niezły. Faktem też jest, że pracuję na uczelni niepublicznej więc zawsze można się przyczepić że studiują tutaj ci, którzy nie dostali się na SGH, UW czy PW ale bez przesady - poniżej pewnego poziomu nie powinno się schodzić a tymczasem sytuacja wygląda tak, że ludzie studiują nie po to aby zdobyć wiedzę i umiejętność zastosowania tejże wiedzy w praktyce ale po to aby zdobyć dyplom. Ja sam nie mam wyższego wykształcenia. Nie mam nawet matury. Siedemnaście lat temu zmaltretowany psychicznie po egzaminie dyplomowym cisnąłem garnitur w kąt i kiedy moi koledzy z klasy kuli do matury ja już pracowałem - nie zrobiłem sobie nawet tygodnia wakacji, upajałem się wolnością i pierwszymi samodzielnie zarobionymi choć niewielkimi pieniędzmi choć moja matka zatruwała mi życie ględzeniem: "Ucz się, bo bez papieru daleko nie zajdziesz, zdobądź dyplom, będzie ci łatwiej". Typowa peerelowska mentalność - jak widać pokutująca po dziś dzień w świadomości rodziców i podstępnie sączona w mózgi młodych ludzi. A ja nie żałuję swojego wyboru. Nie żałuję też tego, że po kilku latach porzuciłem swój zawód i za rada Konfucjusza "Rób to co lubisz a nigdy nie będziesz pracował" oddaję się mojemu hobby. Odpłatnie. I życie jest piękne, ale aby tak żyć trzeba mieć hobby. I tym hobby raczej nie powinno być oglądanie Magdy M czy dyrdymałów w TVN Style albo picie w pubach...
Ale odszedłem w dygresję. Już się poprawiam.
Wracając do poruszonego tematu elektoratów wyborcy PiS biora się ze społeczeństwa, tak samo jak wyborcy wszystkich innych partii i dzielą się na dwie grupy: Na tych, którzy konsumują kampanie wyborcze a ich ostateczna decyzja przy urnie uwarunkowana jest spotami wyborczymi, hasłami i kolorystyką billboardów względnie numerem biustonosza kandydatki albo obwodem bicepsa kandydata oraz na tych, których interesuje program i nie mam tu na myśli programu "dla ludu" typu 3 miliony mieszkań, większe dopłaty, większe zasiłki, państwo solidarne, 3x15 czy partia ludzi rozumnych względnie serce masz po lewej stronie. Chodzi mi o obserwacje własne dotychczasowej działalności ugrupowań politycznych w czasie gdy nie prowadzą kampanii wyborczej oraz bliższy kontakt z doktryną poszczególnych partii. Tu bardzo przydaje się właśnie zmysł obserwacji, umiejętność kojarzenie faktów, krytycznej oceny i ogólna znajomość reguł rządzących polityką. Tych drugich jest zawsze mniej, jednak w Polsce dysproporcja zdaje się być przerażająca dlatego też zajmę się teraz nieco wnikliwiej tymi pierwszymi.
Tytułem wstępu: Na czym polega demokracja?
Otóż jest to taki system polityczny, w którym władze centralne i samorządowe są wybierane w tajnym głosowaniu przez obywateli posiadających prawa wyborcze.
A jak się nabywa prawa wyborcze? A wystarczy się urodzić i trochę pożyć. Nic więcej. Nikogo w sumie nie interesuje jakie masz poglądy, czy w ogóle masz jakieś i jakie miałeś w szkole oceny z WOS. To bardzo wygodne dla ugrupowań kandydujących gdyż właściwie niczego nie ryzykują prowadząc kampanię wyborczą – mogą mówić cokolwiek bo i tak większość albo niczego nie rozumie albo ma to głęboko gdzieś. Oczywiście teraz osoba czytająca to może się oburzyć, zarzucić mi że żywię pogardę dla współobywateli ale w takim razie niech mi odpowie na pytanie: Dlaczego populistyczne hasełka i chamskie bonmoty o których wspomniał Platos mają takie wzięcie w społeczeństwie? Dlaczego obywatele są podatni na prymitywną socjotechnikę jak „jesteśmy partią ludzi rozumnych”, „przywróćmy normalność” czy znikającą zawartość lodówki?
Odpowiedź jest prosta: Ludzie na swoich przedstawicieli wybierają osoby, z którymi się identyfikują. Jedni identyfikują się z okrągłymi, pozbawionymi treści formułkami, inni – z machlojami jeszcze inni z darmowym szmalem z zasiłku. NIKT nie identyfikuje się z koniecznością ciężkiej pracy i odpowiedzialności za swoje życie – gdyby tak było to PiS ze swoimi ultrasocjalnymi hasłami wyborczymi nie przekroczyłby progu 5% - ale ponieważ wyborcy z jednej strony połasili się na becikowe i trzy miliony mieszkań a z drugiej owe niziny społeczne poczuły się oplute przez rywalizującą z PiS-em Platformę która kreując się na partię elit wyraźnie dała do zrozumienia że ma w nosie to co o niej sądzi motłoch i w ten sposób przegrała to czego przegrać nie miała prawa w przeciwieństwie do PiS, którego politycy mają świadomość że KAŻDY głos jest na wagę złota i wykorzystali to w stu procentach bo kampania wyborcza to nie salon tylko dżungla i walczy się o każdy głos. Głos profesora i durnia. Zwłaszcza durnia bo durniów jest o wiele więcej niż profesorów i dla durniów robi się kampanie wyborcze w której mówi się wszystko to, czego durniom będzie miło słuchać. Po tygodniu i tak zapomną a jeżeli nie zapomną a za to wypomną będzie wiadomo że:
a) Dali się nabrać ergo przyznali do ciasnoty umysłowej
b) Nie dali się nabrać ergo ujawnili… Delikatnie mówiąc złe intencje.
I tu się nie ma o co obrażać – taka jest demokracja, populizm, socjotechnika i kłamstwo są jej immanentnymi cechami czy się to komuś podoba czy nie i czynienie wymówek komuś kto to zauważa i wprost wskazuje, zwłaszcza w tak ordynarny sposób, cytuję:
Po drugie - faktem jest, że wielu młodych, zdolnych ludzi ulega złudzeniom i daje sobą manipulować. Tylko że faktem jest również, że to oni, a nie górnicy, rolnicy, emeryci, babcie z kółek Radia Maryja czy postpegieerowskie pijaczki mogą ten kraj pociągnąć do przodu. Ale Platos czy Igła mają dla nich tylko pogardę. Oni nie są „solą tej ziemi", niech spadają na drzewo.
i zwłaszcza przez osobę zawodowo zajmującą się słowem jest w najwyższym stopniu niestosowne i niesmaczne. I jeszcze coś, panie redaktorze: Gdyby Igła i Platos nie mieli racji pańska gazeta nie utrzymałaby się na rynku przez miesiąc.
Na koniec przytoczę pewien dosyć mocno dołujący cytat. Co prawda rzecz dotyczy połowy lat dziewięćdziesiątych ale mam wrażenie że przez ostatnie dziesięć lat sytuacja w najlepszym razie nie poprawiła się:
Analfabetyzm funkcjonalny widziany oczyma nauczyciela
Pół wieku temu (w 1953r.) władze Polski Ludowej ogłosiły, że zlikwidowany został u nas analfabetyzm. Oznaczać to miało, że wszyscy Polacy (według UNESCO - obywatele powyżej 15 roku życia) umieją pisać i czytać. Najnowsze badania pokazują jednak, że kontakt ze słowem pisanym (drukowanym) ma tylko trochę więcej niż połowa Polaków, resztę można zaliczyć do wtórnych analfabetów tzn. nie rozumiejących, co się do nich mówi i pisze.
Badania przeprowadzone przez Instytut Kultury i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej (w 2002r.) potwierdzają, że do jakiejkolwiek lektury przyznaje się 56% Polaków; reszta wykazuje kompletny brak zainteresowania książką i jej czytaniem. Wśród tych 56% tylko co 10 osoba czyta miesięcznie trzy i więcej książek (łącznie z broszurami i skryptami); połowa zadawala się czteroma - pięcioma pozycjami rocznie. Tylko 12% Polaków ma choćby "mały" księgozbiór domowy.
W 2002r. tylko 37% nabyło choćby jedną publikację (wliczono podręczniki, które są pozycjami jakby obowiązkowymi), tylko 20% z nowo zakupionych książek to nie podręczniki, słowniki i inne pozycje obowiązkowe. Młode pokolenie nie pamięta, że wiele pozycji literackich w latach 80 nabywało się na subskrypcje, talony albo po znajomości spod lady. Przeciętny nakład książki wynosił wtedy 30 tysięcy egzemplarzy, dziś tylko 3 tysiące. Obecnie ci, którzy "czytają", rzadko sięgają po książki dla przyjemności, znacznie częściej z konieczności: głównie lektury obowiązkowe, poradniki, wydawnictwa encyklopedyczne, informacyjne i wszelkiego rodzaju opracowania, streszczenia i skrypty.
|
rok
|
nieczytający
|
czytający sporadycznie
|
czytający co najmniej 7 książek
|
|
1992
|
29%
|
29%
|
42%
|
|
1994
|
44%
|
34%
|
22%
|
|
1996
|
42%
|
34%
|
24%
|
|
2000
|
46%
|
32%
|
22%
|
|
2002
|
44%
|
33%
|
23%
|
|
Źródło: Instytut Kultury i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej
|
Statystyka potwierdza te tendencje: z literaturą fachową kontakt ma 12% ogółu czytelników, po encyklopediach, lekturach szkolnych jest to grupa publikacji, po którą sięgamy najczęściej i najchętniej. Ale skutki czytania - "przeglądania" mogą być niebezpieczne. Jako, że zbieranie potrzebnych informacji pochłania dużo czasu, dlatego stale dążymy do tego, aby potrzebna nam wiedza podana była w gotowej i przetworzonej już formie. Często nie zastanawiamy się nad sensem i sednem tego, co czytamy, czujemy się zwolnieni od myślenia i rozumowania, bo przecież inni zrobili to już za nas.
Udział wśród wszystkich czytanych książek poszczególnych rodzajów lektury (2002r. - źródło: Instytut Kultury i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej)
1. podręczniki szkolne - 27%
2. literatura dziecięco - młodzieżowa - 15%
3. powieści sensacyjne i kryminalne - 14%
4. science fiction, fantasy, horrory - 11%
5. literatura fachowa - 10%
6. wydawnictwa encyklopedyczne , poradniki - 9%
7. książki religijne - 7%
Udział wśród wszystkich kupowanych książek poszczególnych rodzajów lektur
(2002r. - źródło: Instytut Kultury i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej)
1. podręczniki szkolne - 36%
2. encyklopedie - 26%
3. literatura fachowa - 13%
4. literatura dziecięco - młodzieżowa - 11%
5. poradniki - 10%
6. literatura obyczajowa - 7%
7. literatura sensacyjna i kryminalna 7%
8. książki religijne - 6%
Nie lepszy obraz polskiego czytelnictwa przedstawia się w dziale prasy. Wśród krajów europejskich jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc obok Grecji, Włoch i Portugalii ze wskaźnikiem 58%. Dla porównania dane dla Duńczyków 95%, Czechów 84% i Niemców 79%. Najpopularniejszym czasopismem wśród Polaków jest "Tele Tydzień" - 28% 15 - 75 letnich Polaków deklaruje, że czyta je regularnie.
W Polsce pogłębia się nie tylko analfabetyzm realny, związany z zaprzestaniem czytania czegokolwiek, ale także analfabetyzm funkcjonalny - znaczna grupa Polaków, także tych czytających, nie rozumie komunikatów, z którymi ma do czynienia i nie potrafi wykorzystać ich w praktyce.
W połowie lat 90 przeprowadzono badania w 7 krajach, w tym w Polsce, dotyczące rozumienia typowych tekstów, z którymi spotykamy się na co dzień: ogłoszenia, instrukcje obsługi, formularze bankowe itp. Gorzej rozumieliśmy komunikaty średnio o 20% od innych narodów, a około 70% Polaków znalazło się na najniższym poziomie w umiejętności wyszukiwania najprostszych informacji z podanego tekstu.
Słabo wypadła Polska młodzież objęta Programem Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów (OECD/PISA), gdzie bada się:
- rozumienie tekstu
- umiejętności myślenia matematycznego
- kompetencji w zakresie myślenia naukowego.
Wśród naszych piętnastolatków przebadanych w 2000r. prawie co dziesiąty jest funkcjonalnym analfabetą i nie rozumie najprostszych informacji. Tylko 6% badanych zostało zaliczonych do tej grupy, która z informacją i jej przetwarzaniem radzi sobie najlepiej. Umiejętność myślenia w kategoriach matematycznych i naukowych jest niezbędna dla zrozumienia problemów ekonomicznych, środowiskowych oraz związanych ze współczesnymi technologiami i współczesną nauką. Uczniowie, którzy dzisiaj mają wysokie kompetencje matematyczne i naukowe, już w niedalekiej przyszłości będą decydować o sukcesie swojego kraju w rozwoju nowoczesnej, konkurencyjnej gospodarki. Znacznie poniżej średniej wypadliśmy w badaniach tych kompetencji.
Wyniki Programu Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów OECD/PISA:
- Rozumienie tekstu
Wynik punktowy (średnia w krajach OECD - 499)
Finlandia - 546
Korea - 525
USA - 504
Hiszpania - 493
Niemcy - 484
Węgry - 480
Polska - 479
Grecja - 474
Portugalia - 470
- Myślenie naukowe
Wynik punktowy (średnia w krajach OECD - 502)
Korea - 552
Finlandia - 538
USA - 499
Węgry - 496
Hiszpania - 491
Niemcy - 487
Polska - 483
Grecja - 461
Portugalia - 459
Nie rozumiemy tekstów pisanych, ale nie radzimy sobie także z obrazami, które docierają do nas z telewizora - podstawowego dla większości źródła informacji.
Najistotniejszą jest sfera wiążąca sprawę analfabetyzmu z edukacją. Skoro na poziomie szkoły dokonuje się proces selekcji i formowania się dużej grupy funkcjonalnych analfabetów, tu należy szukać sposobów poprawy warunków kształcenia, douczania, tworzenia dodatkowych programów dla uczniów najsłabszych i tym samym najbardziej zagrożonych. Trzeba też zadbać o edukację multimedialną, której znaczenie wciąż rośnie, związaną nie tylko z telewizją, ale także kompetentnym posługiwaniem się Internetem który wzmacnia, nie ogranicza, jak się powszechnie wydaje, zainteresowanie książką).
Bibliografia:
"Sprawdzian po klasie VI i badania OECD/PISA" - A. Pfeiffer
"Raport po Badaniach Czytelnictwa w Polsce przeprowadzonych przez Instytut Kultury i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej" - 2002r."
"Kraina analfabetyzmu" - M. Czubaj i J. Wróblewski - Polityka nr 21/2003r.
"UNESCO o analfabetyzmie"- B. Śliwerski - Edukacja i Dialog nr 1/2000r.
"By uczeń czytał poprawnie" - E. Jurkiewicz - Edukacja i Dialog nr 6/1999r.
Opracowanie: Eliza Chodorowska, Zofia Tarasik
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka