Jak wszyscy zapewne wiedzą USA mają najbardziej rozbudowany i zaawansowany technologicznie przemysł na świecie. Także zbrojeniowy. ZWŁASZCZA zbrojeniowy. Do II Wojny Światowej amerykańskie koncerny przędły różnie zdarzały się lepsze i gorsze okresy, coś powstawało, coś bankrutowało. Ot, rynek. I oto wybuchła II Wojna Światowa która wymusiła na producentach przestawienie się na produkcję wojenną - amerykańskie stocznie, zakłady samochodowe i lotnicze - wszystko zostrało przestawione na produkcję wojenną. Aby podołać zamówieniom właściciele fabryk dokonali ogromnych inwestycji, zbudowali nowe hale produkcyjne, nowe doki, opracowali nowe technologie, stworzyli nowy osprzęt, zatrudnili setki tysięcy ludzi. Produkuj dla zwycięstwa! Efekt był taki, że np. samych samolotów w 1944 roku USA zbudowały tyle, ile NIEMCY i WIELKA BRYTANIA RAZEM WZIĘTE PRZEZ CAŁĄ WOJNĘ ALBO I LEPIEJ (info z pamięci).
Jak więc widzimy II Wojna Światowa byłą początkiem złotej ery amerykańskiej zbrojeniówki. Po jej zakończeniu i krótkim momencie oddechu rozpoczęła się nowa wojna - zimna wojna i wyścig zbrojeń z ZSRR gdzie USA wciąż musiały utrzymywać liczne siły zbrojne i dbać, aby uzbrojenie i wyposażenie były cały czas rozwijane, wiele też było poligonów gdzie nowe typy uzbrojenia można było przetestować i skonfrontować z typami przeciwnika a stare wyeksploatować i zastąpić nowymi - Korea, Wietnam, Laos, Kambodża, Afryka. Pełna prosperita.
Pa początku lat 80 administracja Reagana postanowiła zabawę z Rosjanami zakończyć. Amerykański przemysł zbrojeniowy postawiony przed nowymi wyzwaniami (koniec z tłuczeniem na ilość, dystansujemy Rosjan technologicznie) został dofinansowany jeszcze bardziej i począł tworzyć rzeczy kompletnie nowe, temu boomowi zawdzięczamy między innymi miniaturyzację elektroniki co w konsekwencji doprowadziło do produkcji mini i mikrokomputerów takich, dzięki jakim ja ten tekst piszę a Wy go czytacie. Czy byłoby to możliwe teraz bez zimnej wojny? Przypuszczam iż wątpię - jeszcze byśmy pewnie poczekali...
Blok sowiecki poddał się. Było oczywiste, że embargo i całkowite przeprofilowanie produkcji amerykańskiej którego Rosjanie nie byli w stanie naśladować tak, jak naśladowali Amerykanów przy okazji bombowca Tu-4, Niemców przy okazji AK-47 (kopia StG-44) czy Francuzów i Brytyjczyków przy okazji Tu-144 i w wielu innych dziedzinach doprowadzi ZSRR do rozkładu. Pomocny był w tym też Afganistan gdzie amerykańska pomoc dla Talibów (głównie) mocno utrudniała Rosjanom życie i wydłużała wojnę, która w amerykańskich rachubach miała trwać jak najdłużej tak, aby Rosjan tam uwiązać na dobre, podobnie było z konfliktem iracko-irańskim - obydwie te wojny tak samo jak i wcześniej Wietnam były doskonałym poligonem do testowania nowych rodzajów uzbrojenia - w Wietnamie masowo używano środków roślinobójczych, Irakowi dostarczano broń bakteriologiczną i chemiczną, Talibom - zestawy przeciwlotnicze Stinger gdzie po raz pierwszy użyto ich bojowo w dużej ilości i gdzie wykazały zdecydowaną wyższość nad podobnymi zestawami produkcji radzieckiej Strieła ("Victory" - Peter Schweizer).
Jak było tak było - skończyło się. Moskwa z wroga stała się partnerem , nie można ukryć że partnerem z imperialnymi ambicjami ale ambicjami forsowanymi raczej na drodze dyplomacji, gospodarki i gry wywiadów niż militarnymi. Hossa amerykańskich potentatów zbrojeniowych zakończyła się i coś z tym trzeba było zrobić - w przemysł zbrojeniowy od II Wojny Światowej wpompowano biliony dolarów, dziś trzeba by było zamykać laboratoria i wytwórnie, zwalniać naukowców i pracowników, praktycznie zatrzymać rozwój technologii który jak wiadomo najlepiej rozwija się w warunkach wymuszonych koniecznością. Lobby zbrojeniowe doskonale wie co dla niego oznacza pokój na świecie - oznacza on koniec ich panowania. Ich panowanie jest determinowane przez wroga tak samo, jak egzystencja policjanta jest determinowana przez istnienie przestępcy - bez niego policjant traci rację bytu (stąd właśnie w zamordystycznych państwach policyjnych jest taka przestępczość i korupcja). Producenci dezodorantów mówią ludziom że śmierdzą i w efekcie sprzedają swoje produkty. Producenci broni mówią ludziom, iz nie sa bezpieczni i sprzedają swoje produkty. Prosty mechanizm: Stwórz potrzebę i ją zaspokój...
Zajmijmy się teraz sednem sprawy czyli osławioną tarczą antyrakietową.
Sprawa podstawowa: Do czego potrzebna jest tarcza antyrakietowa?
Ano przede wszystkim do tego, żeby odpowiednie elementy zostały wyprodukowane i sprzedane departamentowi obrony USA dzięki czemu znów spora ilość dolarów z kieszeni amerykańskich podatników trafi do kieszeni Boeinga, Lockheeda czy General Electric. następnie do tego, żeby rząd USA zaszczycił któryś z krajów satelickich swym zaufaniem i to urządzenie na jego terytorium zainstalował. Dla lokalnej społeczności baza amerykańska to żyła złota - knajpy, dyskoteki, sklepiki, kina, agencje towarzyskie - zapewnione duże obroty. Dodatkowo można jeszcze coś wytargować na poziomie rządów - np. modernizację armii kraju w którym systemy zostały zainstalowane, nawet przy dobrych wiatrach za pieniądze amerykańskiego podatnika - w końcu to stronie USA powinno zależeć na bezpieczeństwie sprzętu za kilka dużych baniek. summa summarum - dla Polski jest to kapitalny biznes. Byle go tylko dobrze przeprowadzić, USA są w stanie zgodzić się na wiele, w końcu tez mają w tym swój interes. A zagrożenie? A zagrożenia to ja żadnego nie widzę. Kto miałby odpalić rakiety? Umierająca z głodu Korea Północna?
I żeby nie było żem naiwny lekkoduch - wiem że mamy wrogów. Wiem, że są kraje które są agresywnie ekspansywne ale skończyły się już czasy mordobicia. Swoje cele realizuje się jak pisałem wcześniej: Dyplomacją, propagandą i grą wywiadów. Bardziej boję się ustaleń międzyrządowych czy infiltracji przez obce wywiady względnie przez wrogie ruchy gospodarcze (np. spekulacja złotówką czy pułapka zadłużenia) niż ataku rakietowego. "Państwa zbójeckie" i "terroryzm" to czysty marketing - dla trzymania w ryzach motłochu któremu od czasu do czasu robi się demonstrację siły - jak w 1941 roku Pearl Harbor czy w 2001 atak na USA i później na Londyn. To załatwia opinie publiczną i kreuje "społeczne przyzwolenie". A jak to jest - to szafa gra :)
Podsumowując: Tarcza antyrakietowa w Polsce jest potrzebna ze względów politycznych. Mając ją na swoim terytorium Polska zmniejsza swą marginalność w polityce międzynarodowej, przestaje być - jak miało to miejsce w czasie II Wojny Światowej i tuż przed nią - karta przetargową a zaczyna być jej pełnoprawnym uczestnikiem. A na dodatek może na tym całkiem solidnie zarobić - ale to już zależy od władzy. Od nikogo więcej.
Mam wrażenie, że zostaliśmy zaproszeni na bankiet. I po raz pierwszy nie w charakterze zakąski.
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka