Dziś redaktor Leski zapowiedział krucjatę przeciwko wyborczym manipulantom. Będzie jechał ostro po nazwiskach i po ksywach aby ludzie wiedzieli kto ich robi w żyrafę jak jakiegoś kurde Melmana.
W komentarzu do wpisu red. Leskiego zapytałem po co to robić? Otrzymałem odpowiedź, że takie akcje psują opinię o zawodzie dzinnikarza. Moim zdaniem opinię tę psują najbardziej otwarte i łatwe do zweryfikowania kłamstwa - dlatego tak rzadko są one stosowane. Dziennikarz ma swoje poglądy, pracuje też w redakcjach reprezentujących określona opcję i ma takie zadania: Nagłośniać fakty wygodne, przemilczać lub wspominać półgębkiem o niewygodnych. Odbiorcy już dawno wiedzą co czytać i co oglądać aby się miło czytało - mohery mają Dziennik, Wprost i TVP, wykształciuchy zaś Wyborczą, TVN i Newsweeka, nie od dziś wiadomo że gro odbiorców czyta i ogląda nie po to aby sie czegoś dowiedzieć czy aby zmodyfikować swoje poglądy ale aby móc powiedzieć: O zobaczcie, dokładnie to samo mówię. Ze mną włącznie :) To taki balsamik na ego...
Co do meritum, czyli badania do którego się Pan odnosi to jest ono wiarygodne bo podaż wykształciucha w Warszawie jest bardzo duża, dwa lata temu na moim osiedlu (nowe bloki w Ursusie) w jednej z komisji wyborczych PO przeskoczyła 80% - do sprawdzenia na stronce PKW), tak więc wzmiankowany sondaż ma duże szanse być rzetelny, więcej: Bardzo optymistyczny biorąc pod uwagę że daje on PiS-owi aż 30% poparcia, zwłaszcza że PiS jest z reguły niedoszacowany.
Tak więc podtrzymuję pytanie: Tylko po co? ;)
Wszak nie od dziś wiadomo jak działa demokracja, co to jest, na czym bazuje. Ludzi o sprecyzowanych poglądach nie jest zbyt dużo, gdyby było inaczej kampanie wyborcze były by zbędne :) A jakość tychże kampanii świadczy z kolei o poziomie ich targetu :) Tak więc panie Redaktorze - szkoda czasu i energii. W Salonie24 ludzie to wiedzą, poza nim mało kto przyjmie to co Pan napisał do wiadomości - może co najwyżej przylepią Panu łatkę oszołoma i mohera, ale żeby tak do końca nie dolować to i tak moim zdaniem jest nieźle. Po ostatnich wydarzeniach a szczególnie po konferencji prasowej prokuratury w sprawie Kaczmarka do całkiem solidnej grupy osób co nieco dotarło. I nie czerpię tej wiedzy z sondaży ale z lektury różnych forów internetowych. Sporo ludzi autentycznie zmieniło zdanie. Nie było by to możliwe bez konkretnych działań rządu zatem widzimy jaki jest klucz do sukcesu - sukcesy :). I tak trzymać :). A nie jak ostatnio UPR którego w tym roku po raz pierwszy zdecydowanie nie poprę - za głupotę :(
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka