Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
55
BLOG

Świąteczne rozważania o wolności - cz. 2.

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 12

W poprzedniej notce napisałem o libertariańskiej definicji wolności - pokrótce przypomnę, że owa definicja zezwala poszczególnym osobom na pełną swobodę działań i decyzji do momentu, kiedy nie naruszają one wolności drugiej osoby w myśl zasady: "Wolność Twojej pięści ogranicza bliskość mojego nosa". I taka jest teoria. A jak to odnaleźć w praktyce, biorąc pod uwagę biologię i naturalne predyspozycje gatunku Człowiek z rodziny małp wąskonosych?

Otóż ludźmi rządzą dwa instynkty i wszystko co ludzie robią podporządkowane jest tylko i wyłącznie tym dwóm instynktom. Pierwszy z nich idealnie wpisuje się w libertariańską definicję wolności drugi jest tej definicji zaprzeczeniem: Chodzi mianowicie o instynkty: Samozachowawczy i stadny.

Instynkt samozachowawczy nie wymaga komentarza, każdy wie o co chodzi. Chronimy własne życie i zdrowie, przedłużamy istnienie naszego gatunku przez prokreację. Proste. Dużo ciekawszy i wart głębszego zastanowienia jest drugi z wymienionych instynktów - instynkt stadny. Implikacje tego instynktu są niezwykle intrygujące i przystające do definicji wolności jak wzmiankowana pięść do wzmiankowanego nosa. Dlaczego?

Z bardzo prostej przyczyny: Jak napisałem ludzie są zwierzętami stadnymi, hierarchicznymi. Instynkt stadny nakazuje im dominować nad jak największą liczbą samic i samców swojego gatunku, wspinać się po szczeblach plemiennej hierarchii tak, aby mieć jak największą władzę i wpływy. Cała historia ludzkości to bezwzględna rywalizacja wewnętrzna i zewnętrzna - członkowie jednego stada tywalizują z sobą o pozycję w stadzie, liderzy konkurujących stad rywalizują o przestrzeń życiową i próbują przejąć władzę nad grupą konkurentów. Wszystkie wojny jakie toczyła ludzkość były wojnami bądź w obronie stanu posiadania lub o tego stanu poszerzenie. Tak jest od czasów gdy małpolud próbował gwiazdy na kij nawlekać po dzień dzisiejszy. Bo ludzie się nie zmieniają, dostają tylko do ręki coraz bardziej zaawansowane środki.

Kim jest przywódca?

Przywódca jest osobnikiem obdarzonym cechami powodującymi, iż reszta stada ulega mu i akceptuje jego przewodnictwo (aż do chwili gdy przywódcy powinie się noga - wtedy momentalnie objawi się jego następca a reszta stada bez skrupułów wdepcze byłego lidera w błoto). Może to być wielkość i siła fizyczna, może to być charyzma - np. Hitler był świetnym, ekspresyjnym mówcą - w każdym razie cechy wrodzone. Czy ktokolwiek zastanawiał się co oznacza dawne pojęcie "władzy od Boga"? otóż nic innego jak tylko posiadanie wrodzonych zdolności przywódczych i umiejętność skłonienia współplemieńców do ich uznania.

Nawiasem mówiąc czy ktokolwiek zastanawiał się dlaczego zbiorowość ludzką nazywa się społeczeństwem skoro termin ten w najmniejszym stopniu nie oddaje struktury owej zbiorowości i relacji w niej panujących? Z biologii wiemy co to jest społeczeństwo i gdzie społeczeństwa występują: W barci, w termitierze, w mrowisku. W społeczeństwach owadzich istnieje podział ról wynikający z genów - ktoś rodzi się królową, ktoś rodzi się trutniem, żołnierzem czy robotnikiem. Każde z wymienionych ma z góry przypisaną, niezmienną rolę na całe swoje życie i nie ma możliwości aby przeskoczył z jednej grupy do drugiej bo to tak samo jak by pies miauczał. Takie są społeczeństwa. W społeczeństwie nie ma wolności ani niewoli, w społeczeństwie pojęcia te są zbędne w sytuacji gdy osobniki możliwości jakiegokolwiek wyboru pozbawione zostały już na desce kreślarskiej. I tu warto postawić pytanie: Dlaczego uparcie forsuje się "społeczeństwo" w odniesieniu do ludzi?

Wróćmy do naszego stada, klanu, szczepu czy jakkolwiek to nazwiemy - rodzi się kolejne pytanie: Dlaczego osobniki godzą się na dominację jednego spośród nich?

Przyczyna jest prosta i wynika z owego instynktu stadnego, każdy osobnik to wyczuwa: W jedności jest siła. Nikt nie chce zostać wydalony ze stada gdyż oznacza to w praktyce śmierć głodową. Wydalony nie może polować na terenie stada z którego odszedł lub go wydalono, nie może też samowolnie przejść na teren innego stada, nawet jeśli znajdzie jakieś miejsce gdzie będzie pożywienie to jego zdobywanie czy ochrona przed drapieżnikami będą w pojedynkę trudne - o ile w ogóle możliwe. Z drugiej strony poszczególny osobnik musi być przydatny dla stada - zarówno jeśli chodzi o umiejętności bojowe (polowanie, walka z konkurentami i drapieżnikami) jak i prokreacyjne.

Popatrzmy jak wiele z elementów zachowania w stadach występuje w naszym codziennym życiu - głównie rodzinnym i zawodowym. Dominujemy lub jesteśmy podlegli. Zakładamy własne stada lub przyłączamy się do istniejących. Walczymy o dominację w stadzie do którego przynależymy czy pozostajemy na swojej pozycji. I ZAWSZE musimy mieć coś do zaoferowania. Oto nasze wybory. I oto, jak w praktyce ograniczona jest matematyczna, libertariańska, nie uwzględniająca czynników zewnętrznych definicja wolności. Logicznie poprawna, tak samo jak poprawne były wyliczenia nawigatora Armady który nie uwzględnił jednego drobiażdżku - Golfstromu. Dzięki któremu hiszpańskie okręty zakończyły swe życie na skalach Irlandii...

Jak powiedział Nicolas Gomez Davila: Wolność to prawo do wybrania sobie pana któremu się służy.

W części trzeciej będzie o tym, jak się ma współczesne demokratyczne państwo do wolności - kwestia "społeczeństwa".

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka