Właśnie przyszło mi coś do głowy: Mianowicie to, że zamieszanie wokół Tybetu i raptowna radykalizacja tamtejszych nastrojów niepodległościowych może mieć drugie dno. Myśl ta wpadła mi gdy zerknąłem mimochodem na półkę z książkami i zmysły zarejestrowały książkę Williama Bluma "Państwo zła" - historię działań amerykańskich służb mającą na celu kreowanie i sterowanie wydarzeniami na arenie międzynarodowej. Jest tam taki cytat:
Kiedy w 1958 r. niejaki Abdul Kassem obalił monarchię i ustanowił republikę, Amerykanie razem z Turcją zaplanowali wspólną interwencję, która nie doszła do skutku tylko z powodu ostrej reakcji Związku Radzieckiego. Kassem, chociaż nie wprowadził komunistów do swojego rządu, a nawet nie zezwolił im na pełną legalność działalności, a w zimnej wojnie chciał być neutralny, to jednak jego reformy wzbudziły "niezdrowy" ferment w regionie. W 1960 r. Amerykanie zorganizowali nieudany zamach. W następnych latach polityka Kassema stała się jeszcze bardziej "odrażająca" - był współzałożycielem OPEC i zorganizował iracką firmę naftową dla wydobywania narodowego bogactwa. W 1963 r. Kassem ujawnił prasie pogróżki Stanów Zjednoczonych, grożące sankcjami. Największe problemy zaczęły się, gdy Irak wniósł pretensje terytorialne do Kuwejtu (wynikają one z kontrowersyjnego podziału dawnego Imperium Osmańskiego). Kilka dni później Kassem został obalony i zabity wraz z tysiącami komunistów. Nowy reżim zgodził się respektować układy międzynarodowe, wykluczył nacjonalizację zachodnich koncernów wydobywczych, osłabił roszczenia wobec Kuwejtu. Ujawnione później dokumenty brytyjskie świadczą, że była to intryga amerykańsko - brytyjska. Cynizm Ameryki najlepiej obrazuje sprawa kurdyjska. Na początku lat siedemdziesiątych, kiedy w Iranie rządził wielki przyjaciel Waszyngtonu - szach, Amerykanie finansowali irackich Kurdów, walczących o autonomię. Celem Ameryki była stałe destabilizowanie Iraku oraz niedopuszczenie do współpracy irańsko - kurdyjskiej. Dlatego nie na rękę było im także zwycięstwo Kurdów. W 1975 r. biznes naftowy doprowadził do zbliżenia Iraku z Iranem, który wraz z Ameryką opuścił Kurdów. Siły kurdyjskie zostały zdziesiątkowane, setki liderów rozstrzelanych. Kissinger pytany o tę sprawę w Kongresie odpowiedział: "Nie należy mylić akcji specjalnych z misjami charytatywnymi". Po upadku szacha, kiedy władzę w Teheranie objął Chommeini - duchowy przywódca islamskich fundamentalistów, uważający Amerykę za szatana, Stany Zjednoczone wsparły Irak w toczącej się przez cale lata osiemdziesiąte wojnie z Iranem. Co ciekawe, broń biologiczną, której możliwość posiadania przez Irak jest pretekstem ostatniej awantury, został przekazana mu przez Reagana! "Mikroorganizmy eksportowane przez Stany Zjednoczone były identyczne z tymi znalezionymi i zniszczonymi przez inspektorów Narodów Zjednoczonych w irackich ośrodkach." - stwierdziła senacka komisja. Raport komisji stwierdza dalej, że USA eksportowały także prekursory do produkcji broni chemicznej, technologie produkcji broni biologicznych i chemicznych. Eksport był kontynuowany do listopada 1989 r., pomimo tego, że Irak od samego początku raportował używanie broni chemicznej i prawdopodobnie biologicznej przeciw Iranowi, Kurdom i Szyitom. W 1997 r. Senat USA ratyfikował konwencję o broni chemicznej, przyjętą przez ponad 100 państw. Ale ratyfikacja została opatrzona zastrzeżeniem: "Prezydent może odmówić zgody na inspekcję dowolnego obiektu na terenie Stanów Zjednoczonych, jeśli uzna, że inspekcja może zagrozić interesom bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych". To nic nadto, czego domagał się Saddam Hussajn!* W 1990 r. kiedy Kuwejt zapowiedział wyłamanie się z postanowień OPEC, Irak przypomniał o swoich pretensjach terytorialnych i zagroził zajęciem Kuwejtu. Tydzień przed aneksją Saddam Hussajn spotkał się z ambasadorem Stanów Zjednoczonych, który stwierdził, że w przypadku aneksji Ameryka nie będą interweniować. Prawdopodobnie była to pułapka. Chociaż aneksja Kuwejtu nie była większym przestępstwem niż choćby aneksja Timoru Wschodniego przez Indonezję, dokonana z błogosławieństwem Waszyngtonu, to wojna w Iraku była najbardziej krwawą masakrą w historii. Celem amerykańskich rakiet było każde ujęcie wody i każdy magazyn zbożowy. Powojenna polityka USA wobec Iraku była wielokrotnie surowsza niż wobec Niemiec czy Japonii po 1945 r. i nosi cechy eksterminacji narodu irackiego. Raport Narodów Zjednoczonych ocenia liczbę ludności cywilnej zmarłej w wyniku braku wody zdatnej do picia, lekarstw obłożonych embargiem i chorobami wywołanymi wskutek użycia bomb zawierających uran, na co najmniej milion osób, z czego połowa to dzieci do lat 5.
Jak widzimy w polityce nie ma takich środków, których nie zawahano by się użyć dla osiągnięcia określonych celów - niech za ilustrację tego posłuży zacytowana i wytłuszczona wyżej wypowiedź Henry'ego Kissingera. Oczywiście Irak to nie jedyny przykład takiego a nie innego postępowania mocarstw w polityce międzynarodowej. Przykładów jest o wiele więcej, najbardziej chyba jaskrawy (po Iraku) to Afganistan dozbrajany przez USA w latach osiemdziesiątych na tyle, aby wiązać tam siły sowieckie ale nie na tyle, aby Mudżahedini byli w stanie sowietów przepędzić - ta wojna miała trwać jak najdłużej, rosnącymi statystykami ofiar nikt się nie kłopotał. Nawiasem mówiąc wydaje mi się, że gdyby gwarantowało to jakieś profity nie wahano by się wszcząć wojny np. w Polsce - na początku lat 80 znaleziono by pewnie środki i chętnych do rozkręcenia wojny z Sowietami na naszym terytorium...
Przejdźmy do czasów współczesnych - oto całkowicie przypadkowo w roku, w którym Chiny organizują Igrzyska Olimpijskie a więc są pod wzmożoną obserwacją światowej opinii publicznej ludność okupowanego przez Państwo Środka Tybetu nagle stwierdza, że pokojowa polityka dalajlamów prowadzi donikąd i należy dążenia niepodległościowe zradykalizować. Ciekawy zbieg okoliczności: Nie rok temu, nie dwa lata temu i nie po igrzyskach ale właśnie teraz, na pół roku przed otwarciem największej imprezy sportowej. Dlaczego? Widzę jeden powód - sytuacja ekonomiczna w USA. Gospodarcza potęga Ameryki jest mocno zagrożona, mamy kryzys finansowy za Oceanem, FED ratując rynek kredytów tnie stopy procentowe które osiągnęły bardzo niski poziom 2,25% (info na dzień 18 marca 2008). Skąd bierze się tak zła kondycja amerykańskiej gospodarki? A być może ze spadku atrakcyjności dolara na rynku międzynarodowym. Jak pisał Krassimir Petrov na początku lat 70 USA zawarły z krajami OPEC umowę, w myśl której producenci ropy mieli sprzedawać surowiec wyłącznie za dolary co zmuszało świat do trzymania dolarowych rezerw walutowych na zakup paliw których nie można było nabyć w inny sposób. Olbrzymie sumy amerykańskiej waluty zostały zmagazynowane niczym woda w sztucznym jeziorze zamkniętym potężną tamą, za którą rozwijała się amerykańska gospodarka. Umiejętne operowanie przepustami w tamie pozwalało na sterowanie tą gospodarką - nie zmienia to jednak faktu, że gdyby z jakichkolwiek przyczyn owo jezioro ruszyło, gdyby w tej amerykańskiej tamie nastąpił jakikolwiek wyłom Jankesi znaleźli by się w poważnych tarapatach. I taki wyłom się pojawił nad Zatoką Perską. Jako pierwszy zapłaty za ropę w Euro zażądał właśnie Saddam. Jak skończył i co stało się z pozbawionym wsparcia Irakiem - wiemy. USA jednak nie zdążyły się jednak uporać ze stabilizowaniem Iraku gdy gruchnęła kolejna bomba (iracka była chemiczna, ta będzie jądrowa) - IRAN! Iran wymierzył bowiem w USA bombę atomową która nazywa się Iranską Giełdą Naftową (Iranian Oil Bourse - IOB) i jest międzynarodową giełdą handlu ropą i jej produktami gdzie walutami rozliczeniowymi są Euro i irański Rial. IOB umieszczono w strefie wolnego handlu na wyspie Kish i uruchomiono 17 lutego bieżącego roku. Kto nie czytał - bardzo polecam zaś kto czytał artykuł dr Krassimira Petrova na temat złamania monopolu dolara w transakcjach ropą** ten wie, co to dla gospodarki USA oznacza. Stany Zjednoczone muszą coś z tym fantem zrobić aby utrzymać status mocarstwa ekonomicznego, a co za tym idzie także militarnego. I wygląda na to, że właśnie robią.
A dlaczego akurat w Chinach?
Prawdopodobnie jest to wstęp do działań przeciwko Iranowi. Chiny są strategicznym partnerem Iranu i zdestabilizowane będą miały mniej możliwości wspierania tego kraju w chwili, gdy zajmie się nim US Army a powagi sytuacji niech dowodzi fakt, że Chiny sukcesywnie rozmrażają swoje rezerwy dolarowe i przestawiają się na Euro i Jeny - w ciągu ostatniego roku zauważyłem już dwie transze połączone z gwałtownymi spadkami kursu dolara. Wygląda więc na to, że Tybetańczycy są jedynie narzędziem. Narzędziem, które zostanie pozostawione własnemu losowi gdy już spełni wyznaczone mu zadanie...
Na zakończenie mojej notki chciałbym podkreślić jedną rzecz: Nie jestem ekonomistą, nie znam się na finansach. Powyższe jest próbą poskładania do kupy tego wszystkiego, co od pewnego czasu obserwuję na międzynarodowej scenie politycznej ale czy mam rację? Oby nie. Ale jeśli mam, niebawem zacznie się nowy cyrk w Zatoce Perskiej... Czy to już Armageddon?
------------------
* Bardzo przypomina mi to stanowisko PiS w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego
** Artykuł w wersji oryginalnej jest tutaj: http://www.energybulletin.net/12125.html. Mocno dziwi mnie, że jego polski przekład publikują jedynie strony lewackie - rzecz ma duże znaczenie dla gospodarki całego świata...
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka