Tak głosi jedna ze zwrotek naszego narodowego hymnu: "Dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy". Świętej pamięci aktor Bogusz Bilewski (Kwiczoł z "Janosika") od pewnej margaryny miał serce jak dzwon a młody Zientarski ubezpieczony był po same uszy, aż miło.
Co wyżej wymienionych łączy z Bonapartem?
Ano swoista Wyspa Świętej Heleny. Klątwa jakaś, czy co? Może hymn trzeba w końcu zmienić? Proponuję "Rotę". A politpoprawnym Europejczykom którzy zapewne oburzą się o "nie będzie Niemiec pluł nam w twarz" przypomnę, że w obecnym hymnie jest wers: "Niemiec, Moskal nie osiędzie gdy jąwszy pałasza...".
Ale dosyć dryfowania w dygresje, pora na meritum: Premier Donald I dogadał się z prezydentem Lechem II w sprawie traktatu. Onet za RMF FM otrąbił victorię wielką, wg. tego medium zwycięstwo negocjacyjne premiera Donalda I było bezdyskusyjne, prezydent Lech II zgodził się na ustawę ratyfikacyjną w brzmieniu rządowym. Negocjacje trwały pięć godzin, premier po wyjściu z prezydenckich pokojów skwitował rozmowy krótko: "Wszystko w porządku". Bardziej rozmowny był marszałek Komorowski który oświadczył, iż ustawa ratyfikacyjna będzie głosowana w kształcie takim, jaki zaproponował rząd.
I pięknie.
Można by rzeczywiście otrąbić wielki sukces rządu i wielką porażkę opozycji gdyby nie jeden drobny szczególik: Oto Adam Bielan w TVN mówi: Prezydent odniósł duży sukces, ponieważ końcowa wersja porozumienia z Donaldem Tuskiem uwzględnia postulaty PiS. Cieszę się także, że premier przekonał do stanowiska prezydenta swych kolegów z PO.
Całkiem miło to wygląda jeśli uwzględnić tę ostatnią wypowiedź. I zakładając, że i jedna i druga strona mówi prawdę należy zapytać: Ile projektów ustawy ratyfikacyjnej złożył rząd? Bo mnie wychodzi, że musiał ich złożyć co najmniej dwa :) I to jest mądra polityka - jak się gra w szachy samemu ze sobą to się zawsze wygrywa :) A każdy remis jest zwycięski :)
A hymn bym zmienił. Naprawdę...
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka