Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
54
BLOG

Hucpa na medal

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 25
Wczoraj w mediach tematem numer jeden została informacja, iż kombatant Czesław Kłosek (górnik z "Wujka") zwraca odznaczenie które otrzymał kilka miesięcy temu od prezydenta Kaczyńskiego. Mam nieodparte wrażenie, że mniej ważne jest co się robi, ważne kto to robi. Cicho było o kombatancie Kłosku gdy swoje urzędowe obowiązki sprawował Aleksander Kwaśniewski wręczający polski paszport Emmanuelowi Olisadebe który to zawodnik praktycznie w pojedynkę wywalczył nam awans do MŚ 2002 (policzcie gole w tamtych meczach, odejmijcie te strzelone przez Nigeryjczyka i sprawdźcie, ile punktów dały by nam gole strzelane tylko przez Polaków. Nikomu się pewnie nie zechce, było OK. Wtedy jak rozumiem także kombatant Kłosek nie mial zastrzeżeń. Albo medalu do zwrotu. Wnioski można stąd wyciągnąć dwa, do wyboru: 1) Jak się chce psa uderzyć to się kij zawsze znajdzie albo 2) Naucz chama liter to donos napisze. Osobiście sklaniam się ku opcji numer jeden - ktoś Czesławem Kłoskiem nielicho pomanipulował. Bo przecież: Prezydent Kaczyński podobnie jak kilka lat temu prezydent Kwaśniewski spełnia tylko swój konstytucyjny obowiązek, bez względu na to czy nowy obywatel RP jest piłkarzem, kucharzem czy kandydatem na beneficjenta pomocy społecznej. Ja osobiście wolę obywateli polskich narodowości brazylijskiej niż czeczeńskiej czy albańskiej, takie moje prywatne uprzedzenie. Natomiast problem ewentualnej gry Rogera w reprezentacji to całkiem inna para kaloszy - w polskiej lidze grają efektywniejsi od niego zawodnicy, zarówno na jego natywnej pozycji - lewego pomocnika jak i na środku pomocy gdzie gra od początku tego sezonu gdyż tak go ustawia trener Urban. W samej Legii objawila się nagle plejada utalentowanych pomocników - a jeden z nich - Ariel Borysiuk - został dziś nawet najmłodszym strzelcem gola w 92-letniej historii Legii. Zdobył gola w wieku 16 lat 8 miesięcy i 21 dni. Ale to sprawa Beenhakkera - co ma do tego Lech Kaczyński? Prezydencie Kaczyński - przystopuj Pan z tymi odznaczeniami. Opiewany przez Waligórskiego "medal złoty - choć gówno warty" potrafi wrócić jak bumerang. Co właśnie zostało udowodnione. Po raz kolejny.

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka