Onet doniósł dziś, że Unia Europejska zaniechała wprowadzenia dyrektywy zakazującej dyskryminacji "w dostępie do dóbr i usług" ze względu na orientację seksualną, a także niepełnosprawność, przekonania religijne oraz wiek która znalazła się w zapowiedziach legislacyjnych KE na 2008 rok. Rzeczniczka KE, Katharina von Schnurbein poinformowała, że zamiast tego będzie wprowadzona dyrektywa obejmująca TYLKO niepełnosprawnych bo jak stwierdziła: Lepiej jest objąć ochroną niepełnosprawnych niż "...proponować projekt, który będzie martwy od samego początku. Lepsze to niż nic". Teraz pytanie: Dlaczego zakaz dyskryminacji ze względu na wyznanie czy orientację seksualną miałby być martwym przepisem? Ano z prostej przyczyny: Działa on w obydwie strony. O ile trudno się tego dopatrywać w przypadku niepełnosprawnych o tyle w przypadku homosiów sprawa jest nieco trudniejsza. Założenia były takie, że zakaz dyskryminacji miał chronić homo czy niewierzących (mogli by np. skutecznie protestować przeciwko symbolom religijnym w miejscach publicznych) etc. tymczasem w Wielkiej Brytanii jakiś czas temu wprowadzono regulację zakazującą dyskryminacji ze względu na orientację i co się okazało? Okazało się, że kluby, kawiarnie, dyskoteki i hotele gay-only są nielegalne jako że dyskryminują hetero :) Tutaj zapewne także to przeważyło - sądzę, iż w innym przypadku mielibyśmy ostry protest homolobby a proszę bardzo: Żadnego negatywnego odzewu (jak na razie) - zapewne tęczowi aktywiści mieli swój wkład w to, że decyzja jest taka a nie inna. I jeżeli tak istotnie było to wcale im się nie dziwię, sam zrobił bym na ich miejscu dokładnie to samo bo wybór jest prosty: Zostać w swoim "gettcie" czy zeń wyjść i zginąć w tłumie? Nie zastanawiał bym się ani chwili. Naprawdę. Zwłaszcza, że dyrektywa którą pani von Schnurbein nazwała "nierealistyczną" dawała by też broń - i to silną broń - organizacjom religijnym. Zwłaszcza tym zwalczającym przemoc w mediach, pornografię, aborcję i homoseksualistów. A do tego światła Europa dopuścić nie może - wszak status-quo między równymi i równiejszymi to rzecz święta.
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka