Dziś media doniosły, że w areszcie w Białymstoku powiesił się Andrzej Ł, pseudonim "Gruby", złodziej luksusowych samochodów który - uwaga uwaga - znajdował się w pojedynczej, non stop monitorowanej celi i BYŁ OBJĘTY PROGRAMEM OCHRONY ŚWIADKÓW ponieważ był ŚWIADKIEM KORONNYM (stracil formalny status świadka koronnego bo nadal kradł i zostal za to aresztowany)! "Gruby" powiesił się w swojej celi w kąciku sanitarnym, jedynym miejscu pozostającym poza polem widzenia kamery monitoringu. Samobójstwo "Grubego" jest dziwne. Raz, że znajdował się on pod stałym nadzorem (każde jego zniknięcie z pola widzenia powinno skutkować sygnalem dla strażnika aby stanął przy drzwiach jego celi i nasłuchiwał) a po drugie i najważniejsze: Ani Wyborcza, Ani Dziennik ani Wprost nie piszą w JAKIEJ SPRAWIE MIAŁ ZEZNAWAĆ Andrzej Ł. Bardzo chętnie dowiedziaał bym się co widzi kamera w celi, w której osadzony był Ł. Czy widać np. drzwi wejściowe do celi. W tej chwili mam dwie robocze hipotezy: Albo Ł został zamordowany (możliwe jeśli kamera "nie widzi" wchodzących do celi) albo załamał się pod wpływem czegoś, co usłyszał lub otrzymał grypsem. Nie mieści mi się w głowie aby świadek koronny winny co najwyżej kradzieży samochodów miał powody sam z siebie targnąć się na swoje życie. No ale on zamilkł na wieki i nigdy już niczego nie powie. Niczego nie powie także skazany na dożywocie za porwanie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika Sławomir Kościuk który kilka dni po ogłoszeniu wyroku powiesil się w swojej celi dokładnie tak samo jak "Gruby" - także w kąciku sanitarnym. Z kolei w czerwcu 2007 w Olsztynie powiesił się Wojciech F. podejrzany o sprawstwo kierownicze tego porwania i zabójstwa.
Niedawno pisalem o tajemniczej śmierci Henryka Niewiadomskiego "Dziada" który 30 października 2007 zmarł w więzieniu w Radomiu - jako przyczynę śmierci podano wylew. "Dziad" jednak mówi zza grobu - właśnie czytam jego książkę, pasjonująca lektura. Jak się ustawia przetargi, jak policja ubezpiecza mafię, Kto inwestował w polskie banki etc. Bardzo jestem ciekaw co dzieje się z Damianem C -
strażnikiem więziennym który ciężko ranił atesztanta Tomasza Ch. i zabił trzech policjantów w areszcie w Sieradzu? Tomasz Ch. zeznawał w sprawie mafii naczepowej, zabici policjanci prowadzili tę sprawę. Czy i C. zamilknie na wieki? Wcale mnie nie dziwi pomór wśród bandytów. W końcu kto wie więcej na temat mechanizmów rządzących naszą rzeczywistością niż oni?
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka