Ostatnie dni pokazały, ile warte są umowy z Platformą Obywatelską. Przypomnę: Prezydent Lech Kaczyński zawarł z Premierem Donaldem Tuskiem dżentelmeńską umowę: Prezydent poprosi PiS o poparcie ustawy upoważniającej Prezydenta do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego a w zamian rząd przygotuje ustawę która będzie określała zachowanie wladz RP w przypadku jakichkolwiek zmian w wynegocjowanym porządku tego traktatu. Dopiero po uchwaleniu odpowiedniej ustawy Prezydent ratyfikuje Traktat Lizboński. Lech Kaczyński chce, aby np. odejście od Protokołu Brytyjskiego czy kompromisu z Joaniny wymagało zgody sejmu, senatu, rządu i pałacu prezydenckiego. Donald Tusk zgodził się na te warunki, jednakże teraz, gdy ustawa ratyfikacyjna jest już uchwalona i podpisana przez Prezydenta zaczynają się schody.
Oto minister Radosław Sikorski oznajmia: - To, co wyobrażają sobie niektórzy politycy, że można ustawą narzucić kaganiec na rząd jest po pierwsze niewskazane, po drugie niemożliwe Sikorski dodał, że Ustawa Kompetencyjna będzie niezgodna z Konstytucją RP choć zapomniał podać szczegółów takich, jak na przykład artykułów Ustawy Zasadniczej które ustawa kompetencyjna miała by łamać. Pośród wygłoszonych ogólników nie raczył też poinformować, bo po co, jaki to kaganiec na rząd miala by nałożyć Ustawa Kompetencyjna i dlaczego jego zdaniem rząd (jaki by nie był) powinien mieć możliwość do akceptowania potencjalnych niekorzystnych zmian wprowadzonych post factum do ratyfikowanych w określonym kształcie umów międzynarodowych. Sytuacja do złudzenia przypomina końcówkę roku 2005 kiedy zwycięski w wyborach PiS negocjował umowę koalicyjną z Platformą. To PO byla wówczas w powyborczej traumie jako że poniosła podwójną porażkę wyborczą - nie zdobyła mandatu do sformowania rządu a Donald Tusk nie został Prezydentem RP. W obliczu wyborczej porażki PO postanowila wówczas zastosować manewr przećwiczony jeszcze pod szyldem UW - pod pozorem koalicji, z pozycji sojusznika wyszarpać jak najwięcej władzy zwycięskiemu ugrupowaniu, po kawałeczku. W koalicji z AWS to się udało, z PiS ten numer nie przeszedł. A o intencjach partii Tuska najdobitniej zaświadczyły poźniejsze fakty, z głosowaniem przeciwko uchwale skracającej kadencję parlamentu zimą 2006 na czele. Zacytowane slowa ministra Sikorskiego dowodzą, że PO się nie zmienia (odszczekam gdy Ustawa Kompetencyjna będzie uchwalona i podpisana). Że ludzie Tuska szukają możliwości oszukania Prezydenta i sporej części społeczeństwa niezbyt zachwyconego perspektywą wejścia w życie liftingowanej Eurokonstytucji - wniosek ten jest wynikiem moich obserwacji nastrojów, głównie internautów (m.in. sfałszowana sonda na stronie Platformy). Że obecny rząd ma za nic zasadę
pacta sunt servanda i wnosząc z braku masowego oddźwięku wywołanego słowami Sikorskiego nie musi się spodziewać jakiegoś gwałtownego spadku popularności z tego powodu. Myślę, że spora część publiczności albo w ogóle nie zauważyła jakiejkolwiek umowy albo od pierwszej chwili przyjęła że umowa Premier - Prezydent to ściema. Aprzecież choćby na Salonie24 powinno się po takim donosie medialnym gotować. Tak to jest - dżentelmeńskie umowy można zawierać, gdy po obydwu stronach są dżentelmeni. Panie Prezydencie Kaczyński - liczę na pańską konsekwencję.
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka