Powiecie - rasista. A co ja zrobię że to wlaśnie powiedzenie przychodzi do głowy? Nic innego - tylko taka konstatacja może się nasunąć jeśli głębiej się zastanowić nad tym, co ostatnio powiedzieli najpierw Minister Spraw Zagranicznych Radoslaw Sikorski a ostatnio - jeśli wierzyć w ścisłość informacji podanej przez Ludwika Dorna (ja wierzę bo zgadza się to z tym, co pisałem dwa wpisy wstecz) - Premier. Chodzi o wspomnianą już przeze mnie Ustawę Kompetencyjną która będzie utrudniała (a w praktyce uniemożliwiała) temu i następnym rządom RP odejście od Protokołu Brytyjskiego i kompromisu z Joaniny a którą przyrzekł Prezydentowi Donald Tusk. Od tego przyrzeczenia zależało stanowisko Prezydenta w sprawie ustawy ratyfikacyjnej. PO jak to PO - obiecala gdy trzeba co trzeba, całkiem jak w niedawnej kampanii wyborczej ale gdy naszedł czas spełniania obietnic rzeczywistość się zmieniła. Normalna rzecz, jeśli się nie zapomni że obiektywna rzeczywistość nie istnieje ponieważ każdy [rzykrawa ją do swoich potrzeb - dotyczy to zarówno bezdomnego z Centralnego jak i Premiera, po prostu byt kształtuje świadomość a punkt widzenia... etc. etc... Dzisiejszy byt każe PO-wskiej świadomości utyskiwać i jojczyć, że Ustawa Komptencyjna będzie niezgodna z Ustawą Zasadniczą co spowodowało, że doszło do napadu. Bardzo brutalnego napadu. Moją głowę napadła Myśl. I to nie byle tam jaka myśl tylko Myśl. A jak Myśl napadnie, to wierzcie mi - nie przelewki. Kołacze się takie coś, kołacze, pod kopułą się obija aż dudni, interferencje robi aż sagan zaczyna dymić i coś z tą Myślą zrobić należy aby móc szybko powrócić do stanu błogiej, a tak pożądanej przez otoczenie bezmyślności (mój znajomy nazywa to myśleniem moczowodami). Opcje są dwie: Albo przeczekać - ale to kiepskie rozwiązanie bo problem pozostawiony samemu sobie w najlepszym razie pozostanie problemem tej samej wielkości, co najwyżej za tydzień zacznie dudnić jeszcze bardziej - albo napisać notkę na blog. Druga opcja co prawda też na 100% nie rozwiązuje problemu ale przynajmniej daje świadomość, że COŚ się zrobiło - i może nie gruchnie za mojej kadencji... :) Najpierw cytaty: Za blogiem posła Dorna Premier miał rzec:
„...w oczywisty sposób naruszają intencje konstytucji, zakładając, że rząd nie może w istotnych sprawach prowadzić europejskiej polityki zagranicznej” Smakowite. A tu, co kilka dni temu oznajmił Minister Sikorski a doniosła Wyborcza: Ustawa Kompetencyjna
...nie może zmieniać konstytucji. Wypowiedzi szefa Rządu RP i Radosława Sikorskiego szefującego MSZ-owi nasuwają jedno zasadnicze pytanie: To po co właściwie potrzebny jest w Polsce Trybunał Konstytucyjny skoro mamy w rządzie tak biegłych w swej sztuce konstytucjonalistów? Albo: Po co w Polsce jest potrzebny Trybunał Konstytucyjny jeśli nie pełni on roli partii opozycyjnej? Jak byla potrzeba, to pan Tusk i reszta jego chłopaków (i dziewczyn) biegli po ratunek do TK a TK spieszył z bratnią pomocą a to zajmując się sprawą, do której nie miał kompetencji, albo łamiąc Konstytucję RP albo wreszcie w trybie ekspresowym zmieniając ordynację samorządową (kiedy ta uderzyła w jeden z filarów PO) która, że przypomnę uchwalona została bez głosu sprzeciwu, przez aklamację. Dziś mamy czarną niewdzięczność: Najpierw Sikorski a potem Tusk mówią otwartym tekstem: Trybunał Konstytucyjny jest zbędny! MY wiemy lepiej co jest zgodne z Konstytucją a co nie jest. Trybunał Konstytucyjny na zieloną trawkę! Tak mówią. I mają 200% racji! Bo zastanówmy się przez chwilę: Po co istnieje taki organ? Istnienie Trybunału Konstytucyjnego to efekt niemal wyjścia z założenia, że Parlament będzie uchwalał prawo łamiące Ustawę Zasadniczą. Przyzwolenie na wchodzenie w życie przepisów stojących z Konstytucją w sprzeczności i obowiązywanie tychże - choćby i jeden dzień, a więc o jeden za dużo. A nuż nikt nie zauważy i nie zaskarży, kto by się tam wgłębiał w te kruczki. Tak to chyba działa i na to pewnie autorzy obecnego mechanizmu liczyli - no bo na cóż by innego jeśli wziąć pod uwagę, że członków TK wskazują politycy? Niekompetencja? Nie wierzę, nie tym razem. Po pierwsze nie istnieją aż takie zbiegi okoliczności aby spośród tysięcy kandydatów do Parlamentu weszli sami durnie, po drugie tam, gdzie w grę wchodzą władza, pieniądze i wpływy zwyczajnie nie ma miejsca na niekompetencję. Moim zdaniem intencje były takie: No cóż, w końcu utrącą ten przepis bo ktoś się dopatrzy ale zanim to się stanie zarobi kto będzie pierwszy wiedział. Dlatego przyznaję rację Tuskowi i Sikorskiemu (złośliwie, wiem, że wcale nie to mieli na myśli - ale jak mówi inne, mniej rasistowskie przysłowie nie ma tego złego...) i wysuwam propozycję: Zlikwidujmy Trybunał Konstytucyjny. W zamian za to zatrudnijmy konstytucjonalistow i utwórzmy z nich niezależną od Parlamentu, kadencyjną, obieraną - a co tam - nawet przez Korporację spomiędzy siebie komisję parlamentarną do której będzie trafiał KAŻDY akt prawny PRZED JEGO UCHWALENIEM. Komisja sprawdzała by projekty pod kątem zgodności z już obowiązującym prawem i zatwierdzała do uchwalenia jednogłośnie lub większością głosów przy zaznaczeniu głosów odrębnych i ich uzasadnień. Z takim certyfikatem - pobite gary, jak w grze w chowanego, nie ma przebacz. W sytuacjach skrajnych wątpliwym aktem prawnym (chociaż zatwierdzonym i uchwalonym) mógł by się zająć Sąd Najwyższy. Dużo by tego zapewne nie było, jeśli by umożliwić SN wskazanie z imienia i nazwiska kto zatwierdził dany akt prawny do uchwalenia jeśli okaże się on sprzeczny z Konstytucją lub innymi aktami prawnymi. To jak sądzę uzdrowiło by polskie prawodawstwo. Ale najpewniej zostanie po staremu. Mimo idei podsuniętej przez przedstawicieli Rządu RP. A szkoda...
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka