Wały Jagiellońskie - "Jaka Piękna Bomba"
Na podwórku słonko świeci - gra na srebrnej dziadka plombie
Na podwórku czwórka dzieci - z dziadkiem bawi się przy bombie
Dziadek bombę tę przytargał - z lasku co opodal rośnie
Ze zmęczenia liczko blade - ma lecz śmieje się radośnie
Ha, ha, ha
ha, ha, ha
Jaka piękna
bomba
Dziadek starym piromanem - był od lat i cały w bliznach
Mówił "dziatki me kochane, - dla mnie bomba nie pierwszyzna"
Wyjął z szopy stos narzędzi - wyjął młotek i siekierę
Coś tam grzebie, coś tam ględzi - dzieci patrzą ufne, szczere
Ha, ha, ha...
Po kolejnym ciosie młotkiem - w bombie dziwnie zasyczało
Zmiotło z ziemi dom z wychodkiem - dziadka i dzieciarnię całą
Wokół czysto, cisza wokół - słonko świeci, trawka rośnie
Jest porządek, ład i spokój - ptaszki ćwierkają na sośnie
Hej, hej, hej,
hej, hej, hej
Jaki piękny lej
Zastanawiam się tak teraz W jakich przyszło żyć nam czasach
O porządki trudno teraz Bo bomb coraz mniej po lasach
Bomba?
Nie wiem jak dla Państwa, ale dla mnie - bomba!
Z pozdrowieniami :) I kto powie, że ta muzyka nie jest ponadczasowa?
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka