No i prosze jak w nowych realiach odnajdują się stare nazwiska. Wchodzę sobie dziś na S24 i co widzę? A Ruch Ratowania Polski widzę. O, ciekawe, posłuchajmy. Odpalam, słucham, sprawdzam i kogo widzę?
A pana Zdzisława Podkańskiego widzę.
Wychowanek młodzieżówki ZSL, minister u Cimoszewicza obecnie strażak pragnący ratowac Polske przed kaczo-donaldowymi rzadami.
Albo drugi, Dobrosz Janusz niejaki. Też ZSL, potem PSL, ostatnio LPR. Tako rzecze:
"Polska przez 20 lat - z kilkoma przerwami - rządzona była przez tzn. elity, które doprowadziły do olbrzymiego zadłużenia i teraz nasz kraj, stojąc przed globalnym kryzysem, nie ma takich samych instrumentów do walki z nim, jakie mają inne kraje"
Ciekawostka: Zarówno pan Podkański jak i pan Dobrosz przez długie lata zasiadali w Parlamencie. Pan Dobrosz dodatkowo w partiach, które tylko w latach 1997-2001 nie rządziły. Teraz drugi z wymienionych, lider stowarzyszenia "Naprzod Polsko" jojczy i kwęka, że Polską przez 20 lat rzadza złe elity. A ja zapytam: To Pan przez tyle lat w koalicjach rządzących był bez udziału świadomości? Zdalnie sterowany przez kosmitów? A może nie wtedy a teraz były członek partii od zawsze związanej z PZPR / SLD utracił kontakt z rzeczywistością rzucając się w objęcia o. Rydzyka?
Ruch Ratowania Polski już mi się bardzo podoba :) Wystarczyły dwa zapytania Google, Wikipedia i filmik na Polityczni.pl. Oczywiście z powodu osób rzucających się Ojczyźnie na ratunek w potrzebie:
Ten Prusom gardłuje ten Wiednia partyznat, ów ruskiej się trzyma sukienki
Lecz troską kazdego szczęśliwa Ojczyzna stąd modły przekleństwa i jęki
Polityką zwie się ów spór Panów Braci W kolokwiach elekta z elektem;
Schlebiają szarakom złociści magnaci Wśród jęków, modlitw i przekleństw.
(...)
Ramiona do nieba wzniesione przed zgonem,
Krew czarna zaschnięta na wargach,
A w oczach otwartych milczenie zdumione
I skarga...
Jacek Kaczmarski - "Elekcja"
To tak na marginesie, na szczęście kanapie ratowników nie wróżę sukcesu w wyborach do europarlamentu niemniej są oni kolejnym dobitnym przykładem na wyższość transparentu nad ręką która go trzyma.
Ku przestrodze.
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka