Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
156
BLOG

Zero zdziwień

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 0

Dzieje się. Według pani Jankowskiej trwa "nakręcania prawicy" - cokolwiek to znaczy. A pan Wóycicki dziwi się, dlaczego media odwalają tę szopke którą od pewnego czasu odwalają bombardując nas absurdami przy których Monty Python to materiały dla ponuraków.

Media piszą co zwierzchnicy im każą. A że zwierzchnicy każą pisac to co każą to media piszą to co piszą. Pytanie dlaczego akurat teraz jest akurat taki prikaz? To całkiem proste: Platforma Obywatelska przez pięc lat swoich rządów spaprała dokładnie wszystko czego dotknęła. Taki Król Midas, tylko inaczej bo PO nic nie zamieniło się dotad w złoto - nawet Amber Gold, która to instytucja jak sama nazwa wskazuje - powinna. Albo powinna zmienić nazwę na bardziej adekwatną. Rotten to the Core albo cos w tym guście. Jak reka porażona gangreną.

Wiadomo jedno - PO przy pomocy argumentów merytorycznych wladzy nie utrzyma. Straszenie Kaczorem tez nie działa bo ile można słuchać o strasznościach Kaczora. Został tylko jeden sposób - ubrac się w piórka męczenników. Przybrać pozę ofiar kampanii nienawiści. Wiadomo - ludzie lubią ofiary. Ludzie sympatyzują bardziej z bitym niż z bijacym i często nie robi im ZADNEJ różnicy z jakiego powodu bity jest bity. Założenie fajne. Ale jego realizacja dokładnie taka sama jak realizacja wszystkiego dotąd. Czyli na chama. Lagą po oczach. Tak jak wczesniej bez ogródek mówiono o dożynaniu watah i ginięciu jak dinozaury a pewien znany reżyser na Twitterze zapowiadał strzelanie jak do psów (czego nikt mu nie miał za złe ani w kontekście strzelania ani w kontekście psów) tak teraz ci sami ludzie się żalą, że szaleniec chciał ich wysadzić w powietrze przy pomocy czterech ton materiałów wybuchowych przyniesionych przezeń pod sejm zapewne na własnym grzbiecie z Krakowa. Mało tego. Szaleniec chciał wykończyć też Hankę Prezydentkę i Monikę Olejnik. Czyżby jeszcze na dodatek seksista?

Na szczęście władza czuwa. I jak zwykle w takich razach ma na okolicznośc juz przygotowane zawczasu, tylko czekajace na odpowiednią chwilę, regulacje prawne. Wiecie jak to działa - zapowiadamy że w razie zadymy zamkniemy stadion i jak na zamówienie mamy zadymę. Prorocy w tym rządzie siedzą. Sami prorocy i sami wizjonerzy. Obstawiam, że niedługo zdarzy się coś takiego, co wymusi uregulowanie (a raczej ostateczne rozwiązanie) kwestii internetu. Bo czuję, że same regulacje dotyczące mowy nienawiści to będzie mało. I jak raz ONZ tez juz się nad ta kwestią pochyla więc jakby co to wicie, rozumicie, siła wyższa.

A jak to nic nie da?

Jak to nic nie da, to trzeba bedzie ciagnąc wzorce z zewnatrz. WTC, Biesłan, Dubrowka. Choc podejrzewam, że i to spieprzą.

A publiczność powoli się budzi...

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka