tegoroczny finał ligi mistrzów, należy (moim zdaniem) do tych nielicznych meczów, z których bez trudu da się wychwycić zdarzenia, które miały ewidentnie decydujący wpływ na wynik, a każde z nich było błędem tylko jednej strony- Bayern. Również każde z nich nie było dziełem ślepego losu, można ich było bez problemu uniknąć. Oto one:
1. Zdjęcie z boiska napastnika Muellera, i wprowadzenie dla pilnowania wyniku Van Buyten'a. Wina po stronie trenera. Podczas konferencji prasowej Heynkes niepewnie tłumaczył ten fakt bólem łydki, i że nie chciał narażać zdrowia zawodnika.
2. Karny Robben. On sam wyrwał piłkę Gomezowi i pobiegł strzelić. Dlaczego trener nie wykluczył Robbena z egzekwowania karnych w meczu?, a miał przecież po temu powody...
3. Schweinsteiger, "Basti fantasti". Najważniejszy mecz w karierze, a on nonszalancko, na dwa tempa, trzy metry rozbiegu i słupek...
Reasumując, w tym meczu najsłabszym punktem Byern'u był ich trener.
Jeśli idzie o Chelsea, to mieli Drogbę...
183 cm, 88 kg, żona , córka w wieku szkolnym.Polak, katolik, członek PZŁ, praktycznie bez nałogów, chyba że w miłym i sprawdzonym gronie.Na użytek rodziny i własny obserwuję nasze czasy.Jest dużo pytań, mało odpowiedzi i "tylko prawda jest ciekawa".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości