Taka, krotochwilna (nieco) refleksja, ale do zagadnienia tytułowego prowadząca.
Urodziłem się w późnych latach 60-tych, czyli moje świadome dzieciństwo, to lata siedemdziesiąte.
Komuniści, na lewo, i prawo chwalili się, jak to oni z całym światem dyplomują. Jacy to my, PRL ważni jesteśmy, jacy uznawani. Istny Wersal.
Sama rzeczywistość, jednak wyglądała inaczej.
Stosunki społeczne przesycone były grubiaństwem. Królowało chamstwo. Wszędzie słychać było przekleństwa, i złorzeczenia.
Jako młody, chłopak miałem z tym stale do czynienia, i zawsze dziwiło mnie dlaczego mój Ojciec nigdy nie przeklina. Albo, inaczej- ja nigdy, kiedy przeklina nie słyszałem.
Ojciec mój, jako inteligencja techniczna, pracujący w przemyśle, czasem „lubiał wypić”. W związku z tym bywało, że do domu wracał późno, nawet i następnego dnia, oczywiście niekoniecznie trzeźwy.
Podczas jednego, z takich, mojego taty powrotów, kiedy silnie pijany, przyniósł mi właśnie, w pudełku, po paście ixi (z podziurawionym wieczkiem) chomika, i też zapytał co w szkole.
Ja odpowiedziałem, że na polskim pani opowiadała kto rządzi w Polsce.
Była, okolica lat 1978-1979, a więc końcówka „dekady Gierka”, nauczycielka od polskiego, to twardogłowa, z mężem milicjantem, stalinowska komunistka.
Wtedy (do końca życia nie zapomnę), mój Ojciec mówi tak: synek, w Polsce rządzi kurwa, złodziej, i milicja.
Zdębiałem. Mój Ojciec przeklina! Umie przeklinać! Jest normalny!
Po chwili, jednak dopytałem: Tato, ale pani na polskim mówiła, że władza ludowa.
Na to, Ojciec: Synek, większej kurwy, od władzy ludowej, to świat nie widział!
Byłem wniebowzięty- Ojciec, po raz drugi przeklął!
183 cm, 88 kg, żona , córka w wieku szkolnym.Polak, katolik, członek PZŁ, praktycznie bez nałogów, chyba że w miłym i sprawdzonym gronie.Na użytek rodziny i własny obserwuję nasze czasy.Jest dużo pytań, mało odpowiedzi i "tylko prawda jest ciekawa".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości