replay replay
158
BLOG

poniewierania Trybunałem Konstytucyjnym ciąg dalszy

replay replay Polityka Obserwuj notkę 13

Ukazał się ciekawy tekst Wojciecha Sadurskiego, dotyczący publikacji wiadomego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. A właściwie jej braku, bo za chwilę minie miesiąc, a publikacji jak nie było, tak nie ma. Mimo, że na premierze ciąży bezwzględny obowiązek uczynienia tego NIEZWŁOCZNIE. 

A jak rząd uzasadnia odmowę publikowania? Zdaniem autora nijak, i do tej pory tylko zwyczajowo kręcił,  zwlekał, mataczył i wyrzucał z siebie sygnały sprzeczne.

Ale ostatnio coś się jakby zmieniło i głos zabrała niejaka Agnieszka Kowalska, radca szefa KPRM, objaśniając, że przyczyną jest złożony do sejmu projekt prezydenta Dudy, przewidujący wprowadzenie nowej przesłanki przerwania ciąży jedynie w przypadku wystąpienia tzw. wad letalnych. I dlatego rząd chce, aby ustawodawca zdążył dokonać takich zmian przepisów, by nie było próżni prawnej wynikającej z opublikowanego wcześniej wyroku Trybunału Konstytucyjnego. 

W dalszej części artykułu prof. Sadurski bezwzględnie rozprawia się z takim uzasadnieniem, przypominając że:

Po pierwsze – rząd nie ma żadnych, ale to żadnych uprawnień do oceny, czy wyrok można opublikować. Żadnych, kropka. Rząd tu jest tylko drukarzem. Wszystkie „powody” są kompletnie bez prawnego znaczenia. W polskim systemie konstytucyjnym po prostu nie ma organu, który mógłby oceniać z mocą wiążącą dopuszczalność publikacji wyroku TK.  

Po drugie - nie powstała żadna „próżnia prawna”. Zostało wydane „orzeczenie” (…) które po prostu zmieniło prawo. Gdzie tu próżnia? Była przesłanka embriopatologiczna, a teraz jej nie ma. To nie próżnia, tylko nowa sytuacja prawna. 

Po trzecie - nawet gdyby taka „próżnia” zaistniała, rząd (władza wykonawcza) nie ma prawa dyktować parlamentowi (władzy ustawodawczej) czy, co i kiedy ma zrobić z taką domniemaną próżnią prawną. I dalej autor się zastanawia, co by było (będzie) gdyby parlament się zbiesił i nie posłuchał szefa KPRM? Tzw. wyrok będzie czekał na publikację, aż życzenia ministra Dworczyka zostaną spełnione? 

Po czwarte - gdyby rząd traktował Trybunał z minimalnym chociaż szacunkiem nie pozwalałby sobie na reprymendę Trybunału - ciała teoretycznie sądowniczego - przez egzekutywę. A Trybunał, jeśli chce, to ma konstytucyjne metody, by unikać tworzonych przez siebie „próżni”: może opóźnić wejście w życie swego orzeczenia na okres do 18 miesięcy. Właśnie po to, by dać ustawodawcy możliwość wypełnienia owej „próżni”. Tylko że tym razem Trybunał, pod światłym przywództwem J. Przyłębskiej z takiej możliwości nie skorzystał.   

*** 

Dodając swoje trzy grosze - to z publikacją należy się jednak wstrzymać. Ale trzeba to zrobić uczciwie i poważnie - oficjalnie (!) odraczając jego publikację do „lepszych czasów”. To wprawdzie byłoby sprzeczne z przepisami, ale mamy obecnie sytuację nadzwyczajną. Ponadto były już znane precedensy, podjęte jakoby z wyższej propaństwowej konieczności.

Jeżeli tak, to teraz konieczność jest już najwyższa. Bo nie można zgnębionemu, zmaltretowanemu i częściowo ubezwłasnowolnionemu społeczeństwo fundować czegoś, co w swej formie, treści (i w takich okolicznościach) odbierane zostanie jako zamach - zza węgła! - na pozostałe jeszcze prawa obywatelskie . I odwrotnie - powstały przy okazji zawieszenia publikacji delikt byłby tym razem – poza siłami skrajnymi - przyjęty ze spokojem i zrozumieniem, paradoksalnie stając się czynnikiem łagodzącym i stabilizującym.

W tym też kontekście stwierdzenie, że "nad prawem jest dobro narodu" nabiera nowego, aktualnego znaczenia, a jego autorem jest nie kto inny, jak Kornel Morawiecki ...


replay
O mnie replay

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka