Nad zrębem planety, pośród gwiezdnej nocy
Szereg alefów w nieskończoność pełznie
I nieskończoność unieskończoniona
Zamiera sama w sobie przez siebie zdradzona.
Kłęby, kłęby, kłęby tytanów
I rogate, i rogate widma
Sypią, sypią, sypią gwiazd roje w wydarte otchłanie
Myśl własne wątpia zapuściła szpony
I gryzie siebie sama w swej własnej otchłani.
Lecz myśl ta czyja? samo się nie myśli
Tak jak grzmi samo i samo się błyska
Punkt się rozprężył w "n" wymiarów przestrzeń
I przestrzeń klapła jak przekłuty balon ...
Noszę ciężary o jakich nie myślał
o jakich nie śnił żaden Cezar świata
A wszystko ulata, ulata jak wata
Hop szklankę piwa, hop …
Dnem mojej duszy jest pierwotna mściwość
A moim herbem jest soczysta larwa
Zdębiałych koni lawiny, lawiny
I oficerów zasmucone miny …
Hop, hop, hop szklankę piwa …
Hop, hop, hop szklankę piwa
Hop, szklankę piwa, hop …
tekst - Witkacy