MCeti MCeti
60
BLOG

Wyjście do kina w latach dwudziestych XXI wieku

MCeti MCeti Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

  Bardzo chciałam wybrać się na ten film do kina. Nie mogłam się doczekać premiery i z niecierpliwością odliczałam dni do chwili, gdy afisze oznajmią, że produkcja wchodzi na ekrany. Niestety, pod natłokiem obowiązków musiałam nieco odsunąć wyjście w czasie. 

W końcu nadarzyła się okazja i zaproponowałam przyjaciółce, żebyśmy w najbliższą sobotę wybrały się na rzeczony film. Zgodziła się, więc usatysfakcjonowana ostrzyłam już sobie zęby na dawkę pachnącej popcornem rozrywki. Aż tu nagle, dzień przed umówionym spotkaniem dostaję wiadomość :

“To na ten film chciałaś pójść? Zobacz! On jest już w Internecie!”

“Nie możliwe”- mówię na to - “Na pewno odpłatnie, przecież premiera miała miejsce zaledwie tydzień temu”

“Sama zobacz”

No więc sprawdzam i faktycznie - film jest już dostępny online w wersji z angielskimi napisami. 

“To co idziemy? Bo w sumie średnio się to opłaca…”

 Poczułam się jak balonik, z którego wypuszczono powietrze. No tak. Jedno kliknięcie i o to pryśnie cały mistycyzm powiązanym z przeżyciem wizyty w kinie. Z perspektywy widza jest to dosyć ekonomiczne rozwiązanie. Zaoszczędzę sporo pieniędzy. Po pierwsze nie wydam ich na bilet, po drugie nie ryzykuję, że skusi mnie jakiś cichy, przetworzony zabójca z oferty przekąsek. Zdecydowanie skorzysta na tym moje zdrowie. W kinie musiałabym wysiedzieć ponad dwie godziny, a wszyscy wiemy, że długie pozostawanie w takiej pozycji jest zabójcze dla kręgosłupa. 

  W domu mogę sobie robić przysiady, a film będzie leciał. Rozrywka intelektualna i wysiłek fizyczny w jednym. Zaoszczędzę na siłowni. Oto jest prawdziwa ergonomia pracy. Jeszcze zawczasu nastawię pranie i podczas mniej angażujących scen potańczę z miotłą - koniec z wymigiwaniem się od obowiązków. Po za tym w zaciszu czterech ścian mogę do woli korzystać z dobrodziejstwa własnej toalety, bez konieczności niezręcznego “przepraszania sobie drogi do WC”. Po za tym, nie ryzykuję, że rozleniwiona seansem zamówię taksówkę, żeby zawiozła mnie z powrotem do domu - kolejne grosze zostaną w kieszeni. 

A to, że seans jest tylko wymówką do spotkania? E tam - przecież porozmawiać możemy przez Whatsapp. I pewnie nawet lepiej się porozumiemy, bo konwersacja na dystans pozwala na przemyślenie tego, co drugiej osobie powiedzieć chcemy. 

Kinowa magia? A co? Zasłonić okien nie mogę? W dzisiejszym świecie magia i romantyzm brzęczącej kasety niezbyt się opłacają. Może zatem czas kinowe sale przekształcić w sklepy z ładowarkami? Bo jedyny koszt jaki poniosę w domu, to zużycie energii elektrycznej. A moje zniszczone marzenia? E tam, psychika przeżyje - najwyżej wybiorę się na terapię depresji. Online oczywiście.

MCeti
O mnie MCeti

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo