Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus
1763
BLOG

Krótkie refleksje po występie reprezentacji Polski na MŚ 2022

Ojciec 1500 plus Ojciec 1500 plus Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 48
Zostaliśmy brutalnie okradzeni z radości, jaką powinien nam nieść awans naszej drużyny z fazy grupowej i dobrze zagrany mecz z Francją.

Nasza reprezentacja zaskoczyła mnie podwójnie pozytywnie, ale to zaskoczenie wynikało z tego, że nie miałem wobec nich wygórowanych oczekiwań. Pierwszym zaskoczeniem było to, że nie przegrali meczu otwarcia i wyszli z fazy grupowej. A pamiętam jak to było wcześniej - słynne "wystawienie dziadów w Seulu" gdy cała drużyna jeszcze nie zdążyła wytrzeźwieć po imprezie, Dudek cały czas wykopywał na Świerczewskiego, który przegrywał pojedynki główkowe z sięgającym mu poniżej ramienia Koreańczykiem, po czym Korea przeprowadzała akcję (oberwaliśmy 0:2), lub jeszcze gorszy występ w 2018 roku, kiedy mecz otwarcia był tak nudny, że zasypiałem w fotelu mając dziwne wrażenie, że to Senegalowi idzie lepiej niż naszym ( i się nie myliłem... nagle obudziło mnie "kurr..." sąsiada gdy straciliśmy pierwszą bramkę... po czym odpuściłem sobie przesypianie meczu i poszedłem bawić się z dziećmi - i słusznie, bo z Senegalem oberwaliśmy 1:2, a później z Kolumbią 0:3). Drugim zaskoczeniem był poziom, jaki zaprezentowali nasi w meczu z Francją, bo po fazie grupowej obawiałem się kompromitacji, a tu był bardzo ładny mecz - w pierwszej połowie mieliśmy nawet przewagę (wielki szacun dla obrony Francuzów - wybili piłkę, która już wpadała do bramki). Rewelacji nie było, bo ostatnią rewelacyjną ekipę na MŚ mieliśmy w Hiszpanii w 1982 roku, gdy trenerem był Antoni Piechniczek, więc tym razem było tak sobie - ale to "tak sobie" to i tak było "rewelacyjnie" na tle ostatnich TRZYDZIESTU LAT. Nie podobało mi się to, co robił trener Michniewicz (bezsensowne zmiany w meczu z Argentyną, jeszcze gorsze zwlekanie z wprowadzeniem do gry Grosickiego w meczu z Francją). Lewandowski był niezbyt widoczny - za to widoczny w ataku był nasz obrońca Matty Cash który z kolei zaliczył błędy w obronie (skutkujące stratą dwóch bramek). Czyli jak napisałem - "tak sobie" ale w porównaniu z wcześniejszymi mistrzostwami z 30 lat "rewelacyjnie". Obiektywnie patrząc punktacja w naszej grupie całkowicie oddawała poziom drużyn: Argentyna najlepsza, Polska i Meksyk łeb w łeb, ale Polska o włos lepsza (mogliśmy nawet wygrać mecz z Meksykiem... ale po tej fali szydery jaka oberwała się Beckhamowi po tym jak przy karnym nie trafił w bramkę podczas Euro 2004 "Lewy" strzelił tak asekuracyjnie, że bramkarz bez problemu obronił), zaś Arabia Saudyjska zdecydowanie najsłabsza ale najbardziej upierdliwa (symulowanymi faulami i linią obrony przesuniętą pod bramkę przeciwnika). 

Natomiast niewątpliwie pierwszoplanowym "bohaterem" tych mistrzostw są "polskie" media - i jest to BOHATER NEGATYWNY. Pominę milczeniem takie kuriozum, jak to, że któryś POrtal próbował wmawiać, że "Kaczyński zaliczył niesamowitą wpadkę" mówiąc, że będzie skakał w powietrze jeśli Polska wygra dziś choć jednym punktem (bo zdaniem "dziennikarza" tego POrtalu w tej fazie już "nie ma punktów" - jakby ów funkcjonariusz nie wiedział, że w potocznym języku zdania "zwyciężyć jednym punktem" i "zwyciężyć jedną bramką" oznaczają dokładnie to samo. Pomijam żenujące zachowanie Macieja Stuhra, który do spółki z tatusiem nie przepuszczał żadnej okazji, aby nawtykać Polakom od rasistów, antysemitów i szowinistów, a tu nagle widząc Szczęsnego z Synkiem postanowił się ogrzać płomieniem najbardziej szowinistycznej z szowinistycznych dyscyplin sportu, jak i wyPOciny Marka Migalskiego, który jest postacią tak żenującą, że nawet nie warto zawracać sobie nim głowy. Pominę też ofensywę hejterów z Salonu24 wmawiających już wcześniej, że "zawistna pisowska hołota" śmieje się z reprezentacji Niemiec, choć Polska wyszła z grupy będąc (ich zdaniem) "najsłabszą drużyną w grupie". Ale tego, że od zakończenia meczu tematem dnia przez ponad dobę było SZCZUCIE, SZCZUCIE i jeszcze raz SZCZUCIE pominąć się nie da. Najpierw było szczucie zawodników na trenera et vice versa. Wiadomo, ludzie w emocjach różne rzeczy na szybko mówią, ale mnożenie tego przez 10 i domaganie się od drugiej strony aby publicznie to komentowała to nic innego, jak celowe wzniecanie konfliktu w reprezentacji. Później dominujący temat szczucia na premiera Morawieckiego, który ponoć obiecał ekipie 30 milionów do podziału za awans z grupy. Cóż, takie granie na finansowej zazdrości szeroko stosowała niemiecka gazeta, której tytuł można przetłumaczyć na język polski jako "Napastnik", ale bynajmniej nie było to czasopismo futbolowe, tylko antyżydowski szmatławiec "Der Stürmer". No i ostatni akord - próba wzniecenia konfliktu pomiędzy zawodnikami (ile kto dostanie) oraz pomiędzy PZPN-em a Michniewiczem. 

Zostaliśmy brutalnie okradzeni z radości, jaką powinien nam nieść awans naszej drużyny z fazy grupowej i dobrze zagrany mecz z Francją. 

Jesteśmy tak brutalnie okradani przynajmniej od roku 2007, a już za rok będziemy okradani jeszcze bardziej - wiadomo dlaczego. 

Tym, którzy po utyskiwaniu na "zawistną, pisowską hołotę" śmiejąca się z odpadnięcia Niemiec w fazie grupowej liczyli na to, że po meczu z Francją będą mogli w pełni "kulturalnie" wyśmiewać polską kadrę łzy rozpaczy (oczywiście nie z powodu przegranej Polski w meczu z Francją, ale z tego powodu, że nasza reprezentacja zagrała naprawdę dobry mecz) otarła ta medialna ofensywa. I w sumie tylko oni powinni być z niej zadowoleni - pozostali powinni powiesić "wolne" media za jaja, ale jak oczekiwać czegoś takiego od takich intelektualnych kastratów jak Polacy? Więc spokojnie, biernie, jak owce prowadzone na rzeź będą czekać powrotu czasów, gdy nie tylko powrót naszych zawodników z zawodów sportowych był planowany tak, aby zaplusować u Tuska i upokorzyć Kaczyńskiego (wówczas Lecha Kaczyńskiego - Prezydenta RP), ale nawet prognoza pogody ulegała politycznym wpływom (pamiętam przynajmniej dwa takie przypadki gdy raz fałszywie zapowiedziano piękną pogodę choć była pod psem, aby obniżyć frekwencję referendum w warszawie lub odwrotnie - zapowiadano załamanie pogody i Armagedon, choć było słonecznie, aby zniechęcić uczestników zapowiedzianych protestów), a to wszystko w ramach hasła "nie róbmy polityki, budujmy stadiony"... i wszystko było takie proste.

Po fazie grupowej co niektórzy (zwłaszcza miłośnicy ekstremalnie mocnych emocji) mogli czuć ogromny niedosyt. Ostatni mecz fazy był nie "meczem o honor" tylko "meczem o wszystko" i emocje były nieporównywalnie większe niż w 2012 roku, Polacy skupieni przy telewizorach, a tu żadnych "wydarzeń towarzyszących" - nikogo nie zastrzelili jak Petelickiego ani nawet nie powiesili jak Leppera - wprawdzie to nie było piątkowe popołudnie i od wyjazdu Tuska do Brukseli "Seryjny Samobójca" zawiesił działalność gospodarczą, ale przecież ponoć to właśnie TERAZ mamy do czynienia z "reżimem", a tu taki zawód - JAK ŻYĆ??? Ale spoko - Tusku wrócił, niedługo PO przejmie władzę, więc niebawem wrócą i takie "atrakcje". Więc pewnie komentarz do następnego mundialu będę wysyłał grypsem z więzienia. Dlaczego? A dlaczego siedzieli Dobrowolski i "Staruch"???

Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię". Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych. Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport