Marcin Tomala Marcin Tomala
657
BLOG

Wałęsa bezczelnie obraża tych, którym się nie powiodło

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 8

 Największy ze wszystkich prezydentów świata, pewny laureat przyszłorocznego Oskara, znów udzielił obszernego wywiadu swojej ulubionej wybiórczej. Wywiad podkreślmy dość specyficzny, w którym ten wielki, niezależny komentator życia politycznego i społecznego w naszym kraju, wypowiada się także na temat swojej wiary, snuje pseudofilozoficzne rozważania na tematy religijne, opowiada o swojej wizji życia po śmierci.

Znudzony doczesnością "wajdowski Konrad Wallenrod" coraz częściej myśli o "wyprowadzce z tego świata". Jest podobno już dobrze "przygotowany i spakowany". Martwi go niestety bardzo ewentualność spotkania w zaświatach "pisowców i innych", zastanawia się "jak Bóg sobie z nimi radzi?" Szybciutko już pocieszę naszego Lecha. Tam, gdzie się on wybiera, to z pisowców spotka on co najwyżej tych byłych, jak grubcio Kamiński, ewentualnie Hoffmana ganiającego za jakimiś naprawdę gorącymi recepcjonistkami. 

Nie jest łatwo żartować z kogoś, kto całą swoją życiową postawą, każdym gestem, słowem, podkreśla tylko mocniej i dosadniej wizerunek butnej aroganckiej, wpatrzonej w siebie osoby. Oderwanie od rzeczywistości? Hipokryzja? Każdy kolejny wywiad, komentarz tego człowieka jest tak naprawdę powodem do powstania solidnej rozmiarów pracy naukowej (politologicznej, psychologicznej, scenariusza horroru?). Dziś okazuje się, że Lech Wałęsa uważa się za kompleksowe połączenie cnót wszelakich. Człowiek z plasteliny, który pozjadał wszystkie rozumy ma także swe religijno-filozoficzne oblicze. Takie polskie połączenie Obamy, Buddy i Dalajlamy.Dziwię się, że się w sumie prezydent nie obraził, iż za filmowe dzieło o nim wziął się Wajda, a nie Spielberg czy Jackson (już widzę te tytuły - Wałęsa i drużyna teczki, Teczka tajemnic, Lista Wałęsy, Powrót Bolka itp.)

On jest wiernym synem kościoła, Radio Maryja to sekta. Zresztą każdy, kto w jakimś temacie nie podziela tolerancyjnego zdania naszego bohatera, to członek jakiejś sekty. Ewentualnie cham, oszołom i faszysta. Co mnie uderzyło jednak najbardziej, to postawa wobec i lżenie tym, którym w nowej, powałęsowskiej Polsce się nie powiodło. "Zagapieni i spóźnieni", "chcieliby powtórki z rozrywki". Czyli każdy, kto nie okazał się wystarczającym cwaniakiem, nie ma odpowiednich znajomości i giętkiego kręgosłupa moralnego, musi zmagać się z codziennością, walczyć z rzeczywistością każdego polskiego dnia, sprzeciwia się nieuczciwości, kłamstwu jest... zagapiony i opóźniony. To już nawet nie jest zabawne. W czasach, w których gwałtownie wzrasta ilość popełnianych z powodów materialnych samobójstw, rosnącej biedy, upadającej świadomości narodowej, historycznej, prezydent Wałęsa z zadumą konkluduje, jak to on ciężko w życiu miał, jak tym prezydentem musiał zostać. I taki niedoceniany przez tych wszystkich sekciarzy! Całe szczęście Bóg zrobi swoje, szczerzy zęby z chrześcijańskim współczuciem nasz Lechu.

Wzorzec moralności, wykładnia postępowania, polityczne guru, budowniczy drugiej Japonii, religijny autorytet, ekspert w każdej dziedzinie. O jedno Cię Boże z całego serca proszę, jak mnie wyślesz za tą moją smoleńską sekciarską wiarę (bo przecież polski rząd zachował się bez zarzutu i wszystko jest jasne) i inne me przymioty tam na dół, to proszę dogadaj się najpierw z tym dolnym szefem, żeby kocioł z napisem "Bolek" stał jak najdalej od mojego. Mogę się uczyć całkowania po niemiecku przez wieczność, ale takiego natłoku bzdur nie zdzierżę.

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka