Marcin Tomala Marcin Tomala
427
BLOG

Idealny warszawiak - tchórzostwo i "gejowska płodność"

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 3

 Przeglądając ostatnie doniesienia medialne oraz spory, które lawinowo wręcz kształtują niezdrową atmosferę wokół referendum w sprawie odwołania prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz, trudno nie zauważyć, jaki jest wzorzec idealnego obywatela wg Platformy, Tuska, wybiórczej.Ilość bzdur, kłamstwa oraz hipokryzji którymi karmią nas rządzący w ostatnich latach przerosła w oczach wielu (niewielu?) granice zdrowego rozsądku. Skala łatwowierności oraz obojętności Polaków tylko to wrażenie pogłębia.

Nie będę tutaj zastanawiał się czy analizował plusów (naprawdę?) i minusów prezydentury słynnej już bufetowej, ale w momencie gdy na drodze konstytucyjnych, demokratycznych prawobowiązujących w naszym kraju dochodzi z inicjatywy obywatelskiej do referendum, aktu głosowania, legitymizacji władzy - a rządzący wspierając się autorytetem "wybranych" (warszowiak pełną gębą Wałęsa), na czele z premierem i prezydentem jawnie nawołują do referendalnego bojkotu - no cóż, to już nawet trudno nazwać groteską.

Partia, w nazwie mieniąca się obywatelską okazuje się idealnym symbolem tchórzostwa i wizji Polaka, którą z uporem maniaka próbuje od kilku już lat wdrożyć w życie. Nie wiem, czy to grzech zaniechania podszyty chęcią osobistych korzyści, czy celowe działanie, w schemat który wpisuje się smoleńskie śledztwo oraz działalność Tuska na praktycznie każdym polu (sport, gospodarka, polityka zagraniczna).

To jaki jest w końcu ten idealny warszawiak, mieszkaniec wielkiej, europejskiej stolicy? Wybuchowa mieszanka lemingozy z pogardą dla własnej historii, brakiem szacunku dla demokracji? Czy zwykły tchórz, którego szczytem zainteresowania i społecznego zaangażowania jest starbucksowa kawa i piątkowa impreza ze znajomymi, na której co najwyżej pożartujemy sobie z pisowskiej sekty od czasu do czasu? Może jednak kulturalny i światły miłośnik sztuki wysokiej, z utęsknieniem czekający na premierę "Anny Grodzkiej", którego tolerancja dla mniejszości seksualnych jest prawnie równie mocna, jak nienawiść do moherów i prawicowych faszystów?

Może to i brzmi jak żart, ale przyszło nam żyć w czasach, w których publicysta wybiórczej, (podobno jedynej poważnej gazety w kraju) tworzący libretto do wyżej wymienionej opery, z powagą w głosie oznajmia, iż rozwiązaniem demograficznych kłopotów naszej ojczyzny byłaby legalizacja związków partnerskich i homoseksualnych. Piotr Pacewicz - dziennikarz perfekcyjny, tworzący i piszący dla idealnego warszawiaka. Biernego, otumanionego, obojętnego a zarazem pełnego jadu i pogardy ukierunkowanej w wiadomą stronę. 

Ojczyzny, w której demokracja na naszych oczach przemienia się w farsę, a resztki godności politycznej odchodzą w zapomnienie. Mam nadzieję, że w niedzielę Warszawa udowodni mi, że nie wszystko jeszcze stracone.

 

 

 
 
 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka