Marcin Tomala Marcin Tomala
2811
BLOG

Ukraiński błąd Kaczyńskiego

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 49

Ostrożność jest cnotą. Szczególnie przydatną w kreowaniu wizerunku (kłaniają się podstawy marketingu politycznego) lidera opozycji narażonego na ciągłe ataki nieprzychylnych mu mediów, wyśmiewanie internautów, opłacanych często (jeszcze częściej jednak niemądrych tak samych z siebie) forumowiczów popularnych portali informacyjnych. Nie wiem, czym kieruje się otoczenie Jarosława Kaczyńskiego, ale w świetle wydarzeń na Ukrainie dostrzegam w jego personalnym zapleczu braki, które mogą okazać się w świetle najbliższych rozstrzygnięć wyborczych kluczowe.

Postawa i obecność lidera PiS-u na ukraińskim Majdanie, ewentualna rola Ukrainy w wielkiej, europejskiej rodzinie, próba sprzeciwu wobec matuszki Rosji, ocena polskiej polityki zagranicznej, marazm i obojętność Sikorskiego, charyzma Kaczyńskiego na tle Tuska bawiącego się klockami. To wszystko, analizowane dogłębnie przez wielu mądrzejszych ode mnie w ostatnich dniach, niesie ze sobą nie tylko kontekst stricte polityczny, ale definiuje także pewną rolę, odpowiadając na proste pytania: czyim interesem i jakie koszty jesteśmy w stanie ponieść, by wygrać? Czym będzie dla nas wygrana?

Lampka kontrolna miga od razu, gdy Kaczyńskiego chwali polska elita na czele z Michnikiem i Kurskim. Przekaz oczywiście zaraz złagodzono, sugerując, że to zwykła sztuczka wykonana na poczet popularności, zdjęcia ze słynnym bokserem.

Jest jasnym, iż w interesie naszego kraju leży jak najgłębsza integracja Ukrainy z Unią Europejską, czy to nam się podoba, czy nie. Zwłaszcza, że ta pod rządami Janukowicza dryfuje w stronę Rosji coraz mocniej i szybciej. Gest poparcia wykonany przez Jarosława Kaczyńskiego, tak mocny i wyrazisty, wydaje się na pierwszy rzut oka marketingowym strzałem w dziesiątkę. Gorączkowe starania Tuska i Protasiewicza, by od tej wizyty odciąć jak najwięcej kuponów, tylko to potwierdzają. Ja mam jednak spore wątpliwości.

Ostro zaatakował Kaczyńskiego ksiądz Isakowicz-Zaleski, zarzucając na swoim blogu prezesowi wspólne maszerowanie z liderem nacjonalistycznej partii Swoboda. O ile tajemnicą żadną nie jest raczej średnio żarliwa miłość księdza do braci Kaczyńskich, to trudno mu w tym przypadku odmówić racji. Ostatnią osobą, u którego ramienia chcę widzieć przyszłego premiera walczącego o odzyskanie polskiej racji stanu, jest bowiem Ołeh Tiahnybok, którego poglądy i wypowiedzi złudzeń nie pozostawiają. "Szef faszystowskiej, antypolskiej i antysemickiej partii, która nawiązując do ideologii zbrodniczej Ukraińskiej Powstańczej Armii wzywa m.in. do odebrania Polsce tzw. Zakierzoni, czyli Przemyśla, Sanoka, Tomaszowa Lubelskiego, Hrubieszowa i Chełma." - pisze o nim Isakowicz.

Nie jest trudno znaleźć także wypowiedzi samego Tiahnyboka, który rewolucję i sposób jej wizję ma jasno określone: "Tylko narodowa rewolucja jest w stanie zbudować na Ukrainie ustrój społeczny, który będzie odpowiadał większości obywateli kraju, rewolucja ta musi być krwawa i bezlitosna w stosunku do wrogów Ukrainy".

Ukraina w Europie, gramy na nosie Putinowi, Janukowicz zły, protestujący fajni. Żeby życie było takie proste. Przerabialiśmy to już przy okazji pomarańczowej rewolucji, entuzjazmu starczyło Ukraińcom tylko na troszkę, przełomu w kontaktach z UE nie zanotowano, Juszczenko odwdzięczył się za polskie poparcie zrobieniem z Bandery narodowego bohatera. Dziś dochodzi kwestia problemów w samej Unii (członkostwo Wielkiej Brytanii, kłopoty budżetowe, brak jednolitej polityki zagranicznej), pozycja ukraińskiej gospodarki praktycznie uzależnionej od Rosji.

Nawet jeśli założymy optymistycznie, tak jest szansa! Ukraina w Europie, Janukowicz won - warto zadać sobie pytanie, jaka Ukraina? W polityce międzynarodowej wyrazy poparcia nie muszą być bezinteresowne. Byłoby miło założyć, iż polscy politycy w zamian za tak entuzjastycznie udzielaną pomoc coś także uzyskają. Wymiernego. Jak ma się to skończyć jajem na ramieniu prezydenta i zakłamywaniem wspólnej, tragicznej historii, to ja się z takiego wsparcia szczerze wypisuję.

Ma rację ksiądz Zaleski, pisząc, iż "nie każdy wróg naszego wroga, staje się od razu naszym sojusznikiem". Zwłaszcza, iż patrząc realnie i pragmatycznie, za wiele to ugrać się jednak w tej chwili nie uda. Można za to dużo stracić. Szukam dziury w całym, jątrzę? Dla mnie nierozwiązana kwestia wołyńska jest sprawą zbyt bolesną, by przejść nad tym do porządku dziennego, czego wyraz dawałem już wcześniej:

http://okiememigranta.salon24.pl/520552,ludobojstwo-to-nie-to-samo-co-rytualny-uboj

http://okiememigranta.salon24.pl/520831,jajem-w-wyciagnieta-zalosnie-ku-zgodzie-dlon


Zdaję sobie sprawę, iż wizyta prezesa Kaczyńskiego na kijowskim Majdanie nie miała złych intencji, ba, jej entuzjazm oraz szczere wzruszenie są naprawdę poruszające. Wolałbym jednak, żeby nad polskim mężem stanu nie powiewały czerwono-czarne flagi UPA, a obok niego nie stał uśmiechnięty banderowiec. Byłoby miło, żeby w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego znalazła się choć jedna osoba, która coś takiego zauważy i podpowie. Jak takowej nie ma, to radzę mocniej poszukać - spójność poglądów i kreowanie wizerunku, banał? Widać nie dla wszystkich. Przestrogą jak się kończy brak (mądrych) speców od politycznego marketingu niech będzie Tusk stawiający klocki i chowający się pod spódnicą żony, byle tylko przykryć zaciśnięte pięści i smoleński uśmiech. Chociaż temu to akurat żaden specjalista już nie pomoże.

Niech podpowiedzią na przyszłość będzie zawsze: Michnik i Komorowski chwalą? Na bank coś jest nie tak, gwarantuję. 

 

 

 
 
 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Polityka