Marcin Tomala Marcin Tomala
2173
BLOG

Problem z konferencją Janukowicza

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 36

Dzisiejszy powrót do świata prezydenta (?) i głównego winowajcy ostatnich wydarzeń, które wstrząsnęły Ukrainą, Wiktora Janukowicza, muszę uznać z zaskoczeniem za szalenie specyficzną mieszankę logiki, kuriozum, zagubienia i trzeźwej kalkulacji. Konferencja prasowa z jego udziałem odbyła się dziś w Rostowie, w Rosji - a sam przekaz oraz specyfika wydarzenia po raz kolejny w sprawie Ukrainy stawiają więcej pytań, niż dają odpowiedzi.

Polaryzacja poglądów oraz oceny sytuacji przez polski "rynek blogerski" i komentatorski, budzi powoli nie tylko mój sprzeciw i zniecierpliwienie, lecz wręcz irytację. Rzetelnych analiz oraz realnych scenariuszy rozwiązań jak na lekarstwo, a próba skłócenia i kategoryzowania rozmówców (banderowiec jeden okropny, tyran i komunista z drugiej strony barykady) zaciera granicę między realną dyskusją i współczuciem dla ofiar Majdanu, dzielnych walczących itd. a swoistym rodzajem igrzysk, które zachodnie media przy pomocy wybranych agencji oraz społecznościowych portali serwują jako codzienną, masową rozrywkę.

Brak spójności w zachowaniu polskich władz jest aż nadto widoczny, a ocena słynnego już porozumienia Sikorskiego i jego groźby rzucane w stronę Majdanu okazują się idealnym przykładem zagubienia i niezdarności w kreowaniu ojczystej racji stanu. Bez ładu, składu, jakiejkolwiek koncepcji, reagując na bieżące zapotrzebowanie sztucznie kreowanych celów politycznego marketingu. Ten Nobel to już się bardziej należy Protasiewiczowi, którego spodnie oraz oczywista pokojowość przypomniała Europie, jak ze szkopami należy rozmawiać, ot co! Zresztą, taka ta Rosja słaba, my ją ogrywamy jak chcemy, ale takiego wraku to już się doprosić przy okazji nie można. 

Bardziej serio jednak, z przykrością muszę stwierdzić, że dzisiejsze słowa Janukowicza w wielu miejscach są wyjątkowo celne, spójne i logiczne. Swoją ucieczkę uzasadnił obawą i strachem o bezpieczeństwo swoje i rodziny, co biorąc pod uwagę reakcję Majdanu na zawarte 21 lutego porozumienie oraz groźby i wymierzanie sprawiedliwości trudno uznać za bajdurzenie pomylonego dyktatora. Wpisuje się to prędzej w schemat przestraszonego cwaniaczka, który zbierając łupy zabiera póki może nogi za pas. "Pomylony i agresywny morderca", jak kreuje jego wizerunek wielu, zebrałby resztki popierających go sił i bandytów, spróbowałby desperackiego, krwawego ataku, chociaż to już czyste spekulacje.

Warto zaznaczyć, że oceniając sytuację prawną i geopolityczną, nie można odmówić racji tym, którzy zarzucają opozycji słuszny i uzasadniony, ale jednak - zamach stanu. Kluczem jest rozumienie postanowień wspomnianego już porozumienia. Jaceniuk pod groźbami europejskiej dyplomacji podpisuje z Janukowiczem ugodę, ale wyśmiana przez Majdan umowa nie trwa dłużej niż 24 godziny. Podstawą do impeachmentu oraz powołania nowych władz jest rzekomy brak obecności i działania prezydenta (co wypomina dziś żałośnie sygnatariusz Sikorski) w sprawie zmian konstytucyjnych, zapominając, że nie minęła nawet ustalona granica czasowa (48 godzin). 

Jaceniuk, słusznie czy nie, umowę zatem złamał. Nie doszło do rozbrojenia, papierek, którym tak szczyci się polska dyplomacja, wrzucono ostentacyjnie do kosza. Po co zatem ta szopka? Żeby dać czas Janukowiczowi na spakowanie walizek? Wprowadzić jeszcze większe zamieszanie w procesie legitymizacji nowej władzy? Dać czas Tymoszence czas na wyjście z więzienia i napisanie przemówienia, które mimo emocji i obietnic sprowadzenia złoczyńcy na Majdan nie spotkało się z oczekiwanym entuzjazmem tłumu?

Padają wzajemne oskarżenia. Nowe władze chcą ścigać Janukowicza za ludobójstwo, on oskarża ich o terror i zastraszanie. Propozycję przeprowadzenia wspólnego śledztwa pod nadzorem organów UE uważam za rozsądną i trafioną. Mimo, iż moje osobiste zdanie o panu Wiktorze jest mocne i stanowcze jak relacje z oblężonego, tłumionego brutalną siłą Majdanu, to ferowanie przedwczesnych wyroków w świetle tak różnych relacji uważam za mocno... niedemokratyczne. A podobno o demokrację wszystkim chodzi, prawda?

Posiadłość i majątek, jego legalność i pycha. Tak, ogólnie fajna sprawa - Europa i Ukraina budzi się z letargu i zauważa, że politycy to aroganckie buce, które chcą się kosztem obywateli dorobić - straszne! Te zdjęcia z posiadłości traktowanej jak muzeum i trofeum uważam za niedojrzałą prowokację, mającą na celu wzbudzenie określonych emocji. Mimo wszystko wolałbym usłyszeć konkretne, logiczne plany działania, a nie denerwować się na galeon i gigantyczną budę dla psów. Janukowicz zarzeka się dziś, że majątek ma legalny i zgłoszony, Szwajcarzy podobno blokują jego konta? Weryfikacja?

W tym wszystkim celne i spójne tłumaczenie powodów braku kontynuacji porozumień stowarzyszeniowych z Unią Europejską. Kontakty z Rosją bardziej się Ukrainie w ocenie Janukowicza opłacały, UE nie nie podała kontr-oferty, a sloganami się ukraińskiej chałupy nie ogrzeje. Proste, acz prawdziwe. Co ciekawe, w świetle sytuacji ekonomicznej, jak najbardziej aktualne.

Nie mogło się oczywiście obejść w rostowskiej wszak konferencji prasowej bez rosyjskiej, nachalnej już do bólu zębów propagandy. Źli ludzie, banderowcy, zwolennicy przemocy, bezprawnie i bez wsparcia narodu ukraińskiego przejęli władzę, a ja tu biedulek proszę uparcie mojego wielkiego brata i przyjaciela o pomoc, który mimo, iż dziwnie milczy, to odpowiednie i pokojowe kroki na Krymie już podjął. Sam jestem ciekaw, jaką jeszcze rolę przewiduje dla Janukowicza Putin, czy dzisiejsze wystąpienie było pożegnaniem, czy zapowiedzią próby walki.

Reasumując, zamieszanie trwa, choć piewcy sukcesu wiedzą swoje. Jedni się głośno cieszą i jednocześnie wieszają Janukowicza, nie zauważając, że logicznych argumentów dostarczyli mu solidarnie obecny premier Jaceniuk i noblista z Polski Sikorski. Na Krymie natomiast przegrani i wykiwani Rosjanie obstawiają lotniska. Eh, ta polityka - trudna i prosta zarazem, prawda?

 

 

 
 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka