Marcin Tomala Marcin Tomala
2238
BLOG

PiS kreuje Tuska na męża stanu

Marcin Tomala Marcin Tomala Polityka Obserwuj notkę 29

Ukraina zjednoczyła odwiecznych, śmiertelnych wrogów, wyznaczyła nowe linie podziałów między komentatorami, blogerami i politykami. Miesiąc przed smoleńską rocznicą okazuje się, że Ci, którzy tak różnie oceniali tragedię z 2010 roku, dziś w sprawie krymskich wydarzeń i nieszczęścia odważnego Majdanu wspólnym głosem krytykują zajadle wszystkich, którzy wyrażają wątpliwości co do polskiego zwycięstwa. Dla mnie jest to klęska Europy, a zachowanie Putina w świetle prowadzonej dotychczas polityki ekonomicznej oraz chociażby Gruzji nie może być uznane za zaskoczenie oraz ukazanie prawdziwej twarzy rosyjskiego dyktatora.

Nie ulega wątpliwości, że można zaobserwować, zwłaszcza na popularnych portalach internetowych, wzmożoną i budzącą wątpliwości propagandę. Warto jednak zaznaczyć, że przecież zdanie typowego leminga nie kształtuje komentarz pod internetowym artykułem, ale wieczorne wydanie Faktów/Wiadomości. A te są wyjątkowo zgodne i raczej dziś mało pro-rosyjskie ostatnio, prawda?

O ile zachowanie Tuska trudno określić inaczej, niż kolejnym marketingowym działaniem w celu uratowania spadających gwałtownie ocen jego wiarygodności, to trudno mi pojąć mało spójną oraz samobójczą taktykę partii opozycyjnej. Chwalenie słusznej zmiany w polityce zagranicznej? Premier Tusk w końcu przejrzał na oczy? Rzecznik PiS-u, Adam Hofman przyznaje dziś z rozbrajającą lekkomyślnością i zaufaniem, że może i dotychczasowa polityka rządu PO w sprawach rosyjskich była naiwna, ale dziś warto zmianę pochwalić i wspierać. 

Naiwna była, powiada. Smoleńskie śledztwo, oddane w zaufane, rosyjskie ręce. Gazowe porozumienie, godzące w podstawowe interesy państwa polskiego. Poddańcza, pełna przepraszania i uległości polityka. Doprowadzenie do sytuacji, w której słowa "polska racja stanu" nie mają racji bytu. Zdaję sobie świetnie sprawę, że polityka to nie świat pojmowany w czarno-białych barwach, czasem nawet najgorszy kłamca i hipokryta potrafi przypadkiem coś fajnego i pożytecznego zrobić, ale...

Właśnie, co pożytecznego mąż stanu Tusk zdołał w sojuszu z Sikorskim do tej pory zrobić? Spóźniona i wymuszona reakcja? Porozumienie z 21 lutego, które dało do ręki argumenty Janukowiczowi i Putinowi, a osłabiło rewolucyjną legitymizację opozycyjnej, ukraińskiej władzy? Kompromitacja działań UE, która okazuje się być raczej domem spokojnej starości dla wybranych polityków, niż sprawną organizacją zdolną do określonych, konkretnych działań? Gdy dochodzi do sytuacji kryzysowych, każdy i tak próbuje działań na własną rękę, narodowe interesy biorą górę nad demokratycznymi ideałami.

Odsuwam na bok na chwilę moje osobiste przemyślenia i zdanie o premierze Tusku, które można porównać do znajomości ortografii prezydenta Komorowskiego i obiektywności Nałęcza, kultury Niesiołowskiego. Ale jeśli opozycyjna partia swój wizerunek mozolnie kształtuje wokół negacji oraz kompromitacji rządzących, zwłaszcza w kontekście smoleńskiej tragedii, tak łatwa z tego rezygnacja i bezwarunkowe poparcie uznaję za mocno wątpliwe. 

Chwalenie ukraińskiego, polskiego pojednania przez środowisko Michników itp. jest pozorne. Powoli odzywają się głosy o bezradności polityki partii Jarosława Kaczyńskiego, którą zaskoczyły zdecydowane, ostre i celnie trafiające w społeczne oczekiwania posunięcia Donalda Tuska. Okazuje się, że premier wcale uległy wobec Rosji nie jest, a zaciśnięte pięści i uśmiech ze słynnego zdjęcia z Putinem nie są już symbolem kompromitacji, lecz silnego, sprytnego, rozsądnego europejskiego przywódcy. Brawo!

Nie będę się już pastwił nad bezkompromisowym stanowiskiem prawicy, które nagle uznaje za większego wroga, mającego wręcz na rękach krew ofiar Majdanu, księdza Zaleskiego niż lidera rządzących, albo pomyłek w kreowaniu ukraińskiej wizji wydarzeń na Ukrainie (Wołyń, który najpierw wyolbrzymiano, potem skuteczna marginalizacja). Gdy jednak słyszę z ust Tuska, że "od czasu, kiedy Polska odzyskała niepodległość, tak krytycznej sytuacji w pobliżu naszych granic nie było", a słowa i wszelkie działania, bez pytań i wątpliwości popierają prawicowi liderzy, no cóż ośmielę się przypomnieć, że jednak było pewne wydarzenie, które można uznać za kluczowe i bardziej krytyczne.

Miejsce, gdzie polska duma narodowa i racja stanu zostały pogrzebana niczym flaga w smoleńskim błocie. Gdzie śmierć wyszydzanego, prawdziwego męża stanu, któremu rację przyznała historia, śp. Lecha Kaczyńskiego została potraktowana niegodnie, wręcz wrogo, lekceważąco. Wybaczcie mi proszę, że dziś, miesiąc przed rocznicą 10 kwietnia, trudno mi uwierzyć i zaufać wilkowi w owczej skórze, który propagandą i tanimi sztuczkami próbuje przywrócić sobie wizerunek skutecznego, dzielnego polityka.

Przejrzał na oczy, mówicie. No cóż, gratuluję niewzruszonej, naiwnej wiary. Ze smutkiem i równoczesną stratą sporej części mojego zaufania, niestety. 

 

 

 
 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Polityka