Marcin Tomala Marcin Tomala
512
BLOG

Polak dzielny i durny - mrówka ratuje słonia

Marcin Tomala Marcin Tomala Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Z perspektywy odległości to, jak Polska zaprzedaje swą ekonomiczną przyszłość w imię klimatycznego oszustwa, widać wyraźniej. Próbowałem znaleźć racjonalne przesłanki do radości z osiągnięć pani Kopacz na forum europejskim, ale niestety - wbrew życzeniowego myślenia samej premier i jej ślepych zwolenników - fakty i liczby nie kłamią.

W ogóle przedstawianie utrzymania tego, na co wcześniej już się zgodzono jako sukcesu, warto uznać za fascynującą zagadkę logiczną. Troszkę tak, jakbym się na jakimś pchlim targu kłócił o cenę atrakcyjnego przedmiotu, a na koniec z okrzykiem triumfu wrócił do żony - wiesz co, udało mi się to kupić za to, co pierwotnie żądał sprzedający! Ja to jestem rewelacyjny negocjator...

Fikcyjne dopłaty zależne od naszego PKB to kolejny dowód na to, jak nisko cenią inteligencję potencjalnych wyborców politycy rządzący naszym państwem. Równie dobrze można było ustalić, że jak w końcu Polacy zostaną mistrzami świata w kopaną, to wtedy dostaniemy jeszcze więcej unijnych środków. Teoretycznie pieniążki są, a praktycznie pozostaje chyba tylko trzymać kciuki, żebyśmy... zbiednieli. Idiotyzm na skalę sprzedawania puszek... z powietrzem, którym raczy się chińskie społeczeństwo.

Tu dochodzimy bowiem do sedna tematu, o ile to, czy Polska jako kraj na pierwszym froncie walki o klimat jest w stanie realnie coś zdziałać, poza wsparciem budżetów Niemiec i Francji (odnawialne źródła energii). Wiatraki i energia jądrowa zakupiona kosztem rzecz jasna bankructwa społecznego i ekonomicznego, ale przecież ta polska krowa ciągle stoi i mleko daje - więc póki leci, ostateczną rzeźnię można odłożyć w czasie.

Przecież to sytuacja rodem z mało śmiesznego w sumie żartu, kiedy na zagubionej na oceanie tratwie z hipopotamem, słoniem, psem i mrówką toczy się zażarta, demokratyczna dyskusja - coś trzeba zrobić, toniemy! Pies (UE) wychodzi z celną konkluzją - ktoś wyskoczyć musi, niestety. Słoń i hipcio udają, że nie słyszą i wcinają dalej zgromadzone zapasy, a bohaterstwem wykazuje się mrówka... Pomogło, faktycznie.

Jak ktoś ma problemy z ogarnięciem tematu, wystarczy wpisać emisja CO2 w wyszukiwarce i poprzeglądać różne tabelki. Do tego zdjęcia z chińskich miast, w których jeśli nic się nie zmieni, za 10 lat życie albo będzie się musiało przenieść pod ziemię, albo na spacer trzeba będzie wychodzić niczym płetwonurek. 

Nie można lekceważyć także argumentów natury ogólnej, które jasno pokazują (znów liczby!), że byle pierdnięcie wulkanu ma dla atmosfery skutki bardziej znaczące, niż ta polska mróweczka.

Więc konkludując powtarzam pytanie, ze szczerą nadzieją, że ktoś mnie oświeci i wytłumaczy, iż nie mam racji: czy polskie władze realizują swą politykę w ramach dbania o dobro naszego państwa i obywateli, czy w imię bzdurnych i nierealnych idei (oraz osobistych korzyści) sprzedają Polskę na naszych oczach (i z naszym poparciem!) bogatszym krajom?

Dzielny i durny - w sumie od lat pasuje do Polaka jak ulał.

 

 

 
 

Chłodnym, tęskniącym i marzycielskim okiem oceniający szarą, polską rzeczywistość... Czy może to tylko kwestia odległości i perspektywy? Może z bliska jest kolorowo, tylko ja, sceptycznie (cynicznie) tych barw nie dostrzegam...?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości