Spektakularny blitzkrieg Kukiza w pierwszej turze wyborów prezydenckich pozwala realnie ocenić nastroje i oczekiwania społeczeństwa, skutecznie do tej pory zagłuszane przez propagandę sukcesu "zielonej wyspy". Powstaje jednak pytanie czy nie jest to kolejny "marsz na Moskwę"? Czy Kukiz nie ugrzęźnie gdzieś na przedpolach skutecznie osaczony przez tych którzy mają zbyt wiele do stracenia? Czy nie będzie zmuszony pójść na kompromisy tak że rewolucja zamieni się w homeopatię? Nie mam powodów aby zarzucać mu nieuczciwość, ale czy władza go nie zdemoralizuje? Jak Platformersów? Musiałby być jak Frodo z "Władcy Pierścieni". Jakich ludzi do siebie przyciągnie? Reformatorów czy Jakobinów? Na pewno nie uniknie szumowiny płynącej z prądem, będzie musiał zbudować potężne zaplecze, tego nie da się kontrolować. Z pewnością "wkręcą" się ludzie pokroju Rysia Czarneckiego, nawiasem mówiąc ten facet przyomina mi Karola Radka, podobne indywiduum. Historia uczy że radykalne zmiany nie zachodzą kiedy status quo jest ugruntowane, dębowego lasu nie zastąpi spontanicznie iglasty, pojedyńcze drzewa mogą wegetować na skraju, taki Korwin na przykład od trzydziestu lat woła na puszczy..... Czyli co? Zostaje jak jest czy podajemy Kukizowi zapałki?
139
BLOG
Komentarze